Rozdział 22

1.3K 39 9
                                    


Gdy winda się otwiera, kieruję się na prawo, na koniec korytarza, który znam, jak własną kieszeń. Podchodzę do drzwi, gdzie wpisuję w końcu znany mi kod na panelu. Po wpisaniu kodu, sięgam za klamkę i otwieram drzwi do apartamentu, w którym spędzam ostatnio zdecydowanie więcej czasu, niż we własnym mieszkaniu.

Wchodzę z uśmiechem na twarzy, bo wiem kto tu na mnie czeka. Zamykam za sobą drzwi, gdy moją uwagę przyciągają głośne dźwięki.

Mój uśmiech jednak znika, gdy po odwróceniu się wzrokiem sięgam widocznego od wejścia salonu.

To Mason, który stoi do mnie tyłem.

Jest nagi. I nie jest sam.

Choć nie widzę kto jest za nim ukryty, wolę zostać i nie podchodzić.

Torebka, którą mam na ramieniu leci z impetem na podłogę. Hałas uderzającego materiału o podłogę nie robi na nim wrażenia. Ani na niej.

Na pewno słyszał powiadomienie o wpisaniu kodu. Słyszał drzwi.

Dlaczego nie reaguje?

Moment, kiedy łączymy wszystkie kropki wydaje się być nierealny. Jak coś co było tak cholernie daleko i z impetem do nas dotarło.

Zrywam się z miejsca. Podbiegam do mężczyzny, który nawet sobie nie zdaje z tego sprawy.

Łapię go za ramię i dopiero w tedy dostrzegam z kim tu jest. Wisi nad ciałem...Charlotte. Kobieta zwija się z przyjemności, którą daje jej Mason.

Jego dłonie na jej ciele. Jego ciało przy niej.

- Olivio. – Surowy, ale kobiecy głos dociera do moich uszu.

Ignoruję to. Wracam rozbieganym spojrzeniem do sytuacji, którą mam przed oczami. To wszystko jest tak chaotyczne, tak szybkie. Mason spogląda na mnie z tym tajemniczym błyskiem w oczach, którego nie jestem w stanie rozstrzygnąć od pierwszego dnia, kiedy go spotkałam.

- Mason... - Cichy szept ucieka mi spomiędzy warg. Choć mój szept zabrzmiał bardziej, jak skowyt to zdaje mi się, że mężczyzna go usłyszał. Jednak wciąż nie reaguje.

Nie wiem co się dzieje. Oczy mnie pieką od łez. Policzki mam mokre, przez co włosy mi się lepią do twarzy. Zawroty głowy powodują, że rozmazuje mi się obraz.

- Olivio Williams!

Głośny krzyk stawia mnie na nogi. Ukłucie bólu w kręgosłupie spowodowane jest uderzeniem o szkolne krzesło.

Rozglądam się po otoczeniu.

Ławki. Krzesła. Duże okna. Szkoła.

I wkurwiona nauczycielka przede mną. Szybko dochodzi do mnie co się stało.

- Przepraszam najmocniej. Nie mam pojęcia, jak do tego doszło. – Zaczynam się żałośnie tłumaczyć.

Pani Martin zakłada ręce na torsie, marszcząc brwi.

- Nie masz pojęcia jak do tego doszło? Otóż to już trzeci raz kiedy zasypiasz na moich zajęciach.

Trzeci? Akurat musiałam zasnąć u tej pindy.

- Najmocniej przepra...

- Skontaktowałam się z twoją matką. Twierdzi, że to przez pracę. Chciałabym ci przypomnieć, że twoim obowiązkiem nie jest praca, a szkoła. Już pomijam fakt, że twoje stopnie wymagają poprawy.

- Jasne, zdaje sobie z tego sprawę.

Nauczycielka spogląda na mnie oceniającym wzrokiem.

- To wszystko? – Pytam najdelikatniej, jak potrafię. Przy tej Urszuli z „Małej syrenki" trzeba być ostrożnym.

Sweet Secrets [18+}Donde viven las historias. Descúbrelo ahora