Rozdział 31

904 34 7
                                    


- Jebane C? - Sałatka o mało nie wypada mi z ust, gdy widzę nową ocenę w dzienniku elektronicznym. - Spędziłam nad tym projektem cały wieczór. Rozumiem, że była to karna praca, ale ta wiedźma powinna ocenić mnie sprawiedliwie.


- Dramatyzujesz. - Wtrąca Mia, która ma dzisiaj istnie wspaniały humor, przez który dogryza mi w każdym możliwym momencie.


Moja świeżo wyregulowana brew wędruje do góry w kpiącym geście. Nie komentuje jednak, odwracam się do Sam, która o dziwo nic się jeszcze nie odezwała.


- Sądzisz, że dramatyzuję? - Pytam obserwując jej reakcje. Zero odzewu.


Spoglądam na Mię, która tylko wzrusza ramionami i zabiera się do swojego posiłku. Ignorując jej zachowanie, zaczynam machać ręką przed twarzą Sam. Jej naburmuszona mina omal rozbraja mnie na łopatki.


- Musisz machać, jak pies ogonem?


Auć.


Chwytam jej policzek, lekko go pociągając i posyłam jej przyjacielski uśmieszek.


- Nie tak ostro, psy mają ostre kły. - Odpowiadam. Ciche parsknięcie naprzeciw mnie sprawia, że automatycznie przenoszę tam wzrok. Mia patrzy na mnie ze złością w oczach.- Chcesz się przekonać? - Mój ton oblany pewnością siebie, sprawia, że Mia się nie odzywa. Zawsze jest cwana do czasu, aż druga osoba się nie odezwie. - Tak myślałam. - Dodaję.


Wbrew moim oczekiwaniom Sam nie komentuje naszego zachowania. Nawet na nas nie spogląda. Wzrok ma wbity przed siebie, choć wydaje się, że przed oczami ma kompletnie co innego, niż w rzeczywistości. Szturcham ją w ramię.


- Wszystko w porządku? - Pytam. Być może ta dziwna atmosfera od wydarzenia w samochodzie Masona wpłynęła na nas. Co prawda, to ja z Mią sobie ciągle dogryzamy, jednak możliwe, że to ją ruszyło.


- W porządku. Kiepsko spałam. - Odpowiada zerkając przelotnie na naszą towarzyszkę. Czyli Mia wie, ale żadna z nich nie chce mi powiedzieć. Dobrze wiedzieć. -Niestety, muszę zostawić was samych, ale przed zajęciami muszę podejść do biblioteki.


Nie czekając na naszą odpowiedź, zgarnia swoje rzeczy i odchodzi w stronę budynku. Przenoszę wzrok na Mię, która się głupio uśmiecha.


Ona serio się uśmiecha.


- O co ci, do kurwy, chodzi? - Słowa przepełnione jadem wypływają mi z ust, gdy zasoby mojej samokontroli się kończą.


Jej uśmiech się poszerza.


- Być może o... - Jej zdanie przerywa dźwięk powiadomienia o nowej wiadomości z mojego telefonu. Wiem, że urządzenie leży centralnie między nami, oraz doskonale wiem, kto napisał. Jej wzrok automatycznie się tam kieruje. - Czyżby o wilku mowa?


Prycham. Niestety, ona również wie, kto do mnie napisał. Jednak ukrywam ten fakt pod maską obojętności.

Sweet Secrets [18+}Where stories live. Discover now