Rozdział 40

714 25 0
                                    

3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

OLIVIA

Rozsunięcie zasłon przez moją mamę sprawia, że promienie słońca padają na moją twarz.

- Pobudka, kochanie. – Mówi spokojnym głosem mama.

Otwieram delikatnie oczy i mrugam kilka razy. Dla lepszego efektu rozciągam się leniwie na łóżku.

- Wyspałaś się ? - Kontynuuje mama. Dzisiaj przyjdzie pani Dawson na zajęcia z biologii, pamiętasz?

- Mhm.

Tak naprawdę ona nie wie, że dzisiejsza noc była jedną z wielu, kiedy nie spałam większość czasu. Jeszcze pięć minut temu, zanim weszła do pokoju, leżałam patrząc bezczynnie w sufit. Ale ona nie musi tego wiedzieć. Biorę głęboki wdech i podnoszę się do siadu.

Minęło trzy miesiące. Trzynaście tygodni. Sto dwadzieścia dni. Dwa tysiące sto sześćdziesiąt godzin. Sto dwadzieścia dziewięć tysięcy minut. Dzisiaj mija równe trzy miesiące od mojego porwania. Od naszego porwania.

I co w związku z tym?

Właściwie to nic,

Dosłownie nic.

Każdy dzień wygląda tak samo. Wstaję, biorę tabletki, jem śniadanie, mam lekcje indywidualne, idę do psychologa, jem obiad, a w zasadzie tylko jeżdżę widelcem po talerzu i kładę się do łóżka, w którym leże całą noc praktycznie nie mrużąc oczu.

Nie chodzę do szkoły. Po wybuchu skandalu na temat najmocniejszego prawnika w Stanach, nie tylko jego imię widniało na każdej gazecie, bilbordzie, czy wyświetlaczu na ulicach. Obok jego nazwiska zawsze znajduje się moje. Nie wychodzę z domu. Nie pokazuję się w szkole, ani żadnych innych miejscach publicznych.

Oczywiście dziennikarze, oraz osoby ciekawskie lub życzące mi źle, mają różne sposoby, aby się do mnie dostać. Moja mama. O mało nie wywalili ją z pracy, a dodatkowo zaczepiają ją dziwni ludzie na ulicy i wypytają o jej córkę, która „dała dupy" za posadę. Czasami mówią jej wprost, że powinna mnie zabić, bo współpracowałam z mordercą. Choć ona sama mi tego nie powiedziała, to wystarczyło, że podsłuchałam jej rozmowę z tatą, gdy płakała w nocy do telefonu. Mój ojciec stracił wiele wspólników oraz kontraktów, przez co wartość jego przedsiębiorstwa znacznie spadła.

Nie posiadam nawet swojego, dawnego telefonu. Wyrzuciłam go do śmietnika zaraz po tym, gdy na mediach społecznościowych widniały tysiące powiadomień z wyzwiskami, czy nawet życzeniami śmierci. Posiadam nowy telefon, na którym mam jedynie numer mojej mamy, czy psycholożki, w razie, gdybym próbowała zrobić coś głupiego. Choć jeszcze nie próbowałam odebrać sobie życia, to z każdym dniem te myśli zaczynają kruszyć mur, którym otoczyłam swoją duszę. Z każdym dniem również walczę o przetrwanie, aby nie podciąć sobie żył, czy nie powiesić się w miejscu, gdzie nikt by mnie nie znalazł.

Co do Sam, Millera, czy Mii. Sam została ogłoszona bohaterką, która pokonała własnego ojca. Nie mam z nią kontaktu. Nie mam pojęcia, gdzie się znajduje, czy cokolwiek się z nią dzieje. Miller zaś awansował na jednego z kierowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Natomiast Mia – nie mam pojęcia, co stało się z tą dziewczyną. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby trafiła do jakiegoś zakładu psychiatrycznego.

I nie krytykuję jej. Równie dobrze mogłabym być z nią razem na oddziale. Ja – jako roślinka bez życia, a ona natomiast, jako nadpobudliwa i niezrównoważona nastolatka.

Mama wyszła z pokoju prawdopodobnie, aby przygotować mi śniadanie. Po poznaniu całej prawdy stała się kompletnie inną osobą. Pracuje mniej, aby zajmować się mną – choć powinno być na odwrót. Jest ogromnie troskliwa, aż do bólu, za co kompletnie jej nie obwiniam. Codziennie obdarza mnie pięknym uśmiechem, który staram się czasami odwzajemnić, natomiast w nocy, kiedy myśli, że śpię, siedzi w sypialni i płacze, jednocześnie krzycząc w poduszkę. I mimo, że strasznie chcę jej pomóc, to nie mam kompletnie pomysłu, jak mam to zrobić. Dlatego udaję, że wcale nie jest tak źle, żeby choć trochę odebrać jej zmartwień.

Sweet Secrets [18+}Where stories live. Discover now