Rozdział 26

1K 34 3
                                    

Nie odezwaliśmy się ani słowem. W ciszy poszliśmy spać, jakby nic się nie stało. Z jednej strony mnie to cieszy, bo przecież najłatwiej jest uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny, prawda?

Wiem, że powinnam z nim to omówić. I choć spodziewałam się, że dojdzie do takiej sytuacji, to nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko. I w tak nieodpowiednim momencie. Wolałabym powiedzieć mu to z pełną świadomością i jednocześnie mieć to pod kontrolą. Jednak z nim nigdy nie miałam kontroli. W żadnym aspekcie.

Dzisiaj rano obudziłam się w pustym i okropnie zimnym łóżku. Będąc szczerą - nie zdziwiło mnie to.

Jednak zastanawiam się, czy wyszedł szybko, bo miał coś do załatwienia, czy stara się mnie unikać. Fakt, że nie zostawił mi dosłownie ŻADNEJ wiadomości nie napawa mnie optymizmem. Na samą myśl o drugim, z tych pomysłów czuję dziwne ukłucie żalu.

Decyduje się wstać z łóżka. Kierując się na poranny prysznic, zerkam przelotnie na zegarek.

7:49

O dziesiątej mamy obowiązek wymeldować się z hotelu. Czy Mason tego chce, czy nie, musi po mnie wrócić.

Nie zaprzątając sobie więcej tym głowy, wchodzę pod prysznic. Zamykam oczy ustawiając się pod samą deszczownicą. Strumień chłodnej wody kontrastuje z moim, rozgrzanym ciałem, co wprowadza mnie w dreszcz. Sięgam po płyn, który rozprowadzam po całym ciele.


Wyczuwam obecność za moimi plecami.

Jego zapach. Wszędzie go rozpoznam.

Skoro przyszedł bezpośrednio pod prysznic, oznacza to, że był na porannym treningu.

Nie dotyka mnie. Nic nie mówi. Mam wrażenie, że po prostu chłonie moją obecność.

- Wszystko w porządku? - Pytam tak cichym głosem, że mam wątpliwość, czy mnie słyszy. Jednak wciąż nie odwracam się w jego stronę.

Mason podchodzi tak blisko, iż czuję jego klatkę piersiową na moich plecach. Owija silnymi rękoma moje ciało, a głowę opiera o bok mojej głowy. Ten czuły gest daje mi powłokę bezpieczeństwa.

- Pytanie, czy u ciebie wszystko w porządku? - Szepcze składając muśnięcie na mojej skroni.

Decyduje się, żeby odwrócić się przodem do niego. Mason nie patrzy mi w oczy. Obserwuje moje ciało. Mam wrażenie, że podziwia krople, które tworzą wyścig na mojej skórze. Woda spływa mi od czubku głowy, przez całe ciało, aż wpada do brodzika.

Nie odpowiadam mu na jego pytanie. On natomiast nie naciska, za co jestem mu wdzięczna. Nie chcę zaczynać tematu, którego unikam od dłuższego czasu. To jeszcze nie ten czas.

Spoglądam mu w jego przepiękne oczy. Nigdy, nie widziałam takiej mieszanki. Ciepło koloru tęczówki, a jego zimne spojrzenie tworzą niesamowity kontrast. Chwytam go za kark, jednocześnie stając na palcach, by dorównać mu wzrostem. Przyciągam go do pocałunku.

Ten pocałunek jest inny niż pozostałe. Staram się mu przekazać wszystkie swoje emocje. Wygląda na to, że on sobie zdaje z tego sprawę. Jednak nie pozwala mi na to. Sprawnie przejmuje kontrolę nad pocałunkiem, górując nade mną.

Ciche westchnienie ucieka mi z ust, gdy jego dłonie zjeżdżają powolnym tempem po moich plecach. Ciepło jego ciała ochrania mnie od zimnych kropel wody.

Mężczyzna chwyta mnie pod kolanami i podnosi do góry z lekkością, jakbym nic dla niego nie ważyła. Nie odstaję mu i owijam nogi wokół jego wąskich bioder, podczas gdy Mason przyciska mnie do ściany, dając sobie większą swobodę ruchu.

Przerywam pocałunek żeby spojrzeć mu w oczy. Chcę, aby wiedział, że dla mnie znaczy to coś więcej. Jednakże w jego przepięknych oczach nie dostrzegam ciepła, wręcz przeciwnie...

szaleństwo...

Moje ciało całe sztywnieje.

- Mason... - cichy szept odbił się od ścian kabiny.

On zaś w odpowiedzi przysuwa opiekuńczym gestem po mojej twarzy, odgarniając mokre włosy. Pochyla się do mojego ucha, jednocześnie opierając się lewa ręka o ścianę za mną.

- Cii... - Szepcze mi do ucha. - Wiem kochanie.

I bez ostrzeżenia wchodzi we mnie silnym pchnięciem. W reakcji na gwałtowność jego ruchu wbijam mu paznokcie w plecy. Nie daje mi czasu na przyzwyczajenia się do jego wielkości. 

Automatycznie jego ruchy przechodzą w tryb pieprzenia.

Nie. To jednak złe słowo.

Pierdolenia.

Mam wrażenie, że wyrzuca na mnie wszystkie swoje emocje. Ślepy by zauważył jego agresywne i desperackie ruchy, które jednocześnie są silne jak młot Thora. Zdecydowanie muszę pooglądać Avengers.

Jednak jeżeli to ma mu pomóc - to w porządku. Nie mam temu nic przeciwko...

Wsłuchuje się w cichy szum kropel opadających na jego ciało. Choć dźwięk odbijających się od siebie ciał skutecznie stara się zagłuszyć ten szum. Płyną, tworząc tylko sobie znaną ścieżkę. Przejeżdżam paznokciem, sunąc za ich śladem. Woda zawsze mnie uspokajała.

Mason podnosi głowę i przenosi na mnie wzrok. Jednak tym razem nic nie widzę w jego oczach. Patrzy na mnie spojrzeniem, jakim patrzy się na mrówki - obojętny.


Ten widok łamie mi serce. Wszyscy mogliby tak na mnie patrzeć. Nawet własna matka. I żaden wzrok by mnie nie złamał. Tylko nie on... Nawet nie staram się ukryć łez, których on zapewne nie widzi, bo mieszają się z kroplami wody.


- Nie możesz mnie kochać. - Oznajmia głosem równie zimnym, jak jego wzrok.

A ja doskonale o tym wiem.

Sweet Secrets [18+}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz