Rozdział 18

1.5K 35 8
                                    


Serce galopuje, uderzając z ogromną siłą o żebra. Oddech jest szybki i narwany, jak po przebiegnięciu maratonu. Żyły pulsują tak, jakby chciały rozerwać mi skórę.

A ja ciągle chcę więcej.

Mason rozpala moje ciało pocałunkami, ssąc, gryząc i liżąc na przemian. Przypiera mnie do blatu biurka całym swoim ciałem, jakby bał się, że cokolwiek może stanąć między nami. Jedną dłoń zaciska na moim biodrze wbijając palce w moją skórę. Drugą zaś trzyma mnie za brodę, utrzymując mnie w jednym miejscu.

Wplątuję palce w jego miękkie włosy, by je zmierzwić. Na ten gest czuję jego uśmiech przy skórze.

Wszystko robi powoli, stopniowo, rozkoszując się mną, jak największym deserem. Dziś jest inaczej, niż zwykle.

Z miłością...

Traktuje moje ciało, jak Boga. Czci każdy jego centymetr.

Nagle prostuje się. Spoglądam na niego spod rzęs, obserwując jak ściąga z siebie koszulę. Podnoszę się do siadu i chwytam go za klamrę, którą zaczynam odpinać. Wyciągam pas ze szlufek i podaję mu go wyciągając nadgarstki przed siebie. Patrzy na mnie z góry, z podniesioną brwią, jakby szukał potwierdzenia.

Kiwam głową.

Przyciąga moje nadgarstki bliżej siebie, owijając je pasem. Jego ciało jest na tyle potężne, że mógłby mnie zakryć bez najmniejszego problemu. Masywne, szerokie ramiona oraz rozbudowane, silne plecy, powodują, że wygląda pokaźnie. W szczególności do mojego małego, drobnego ciała.

Po szczelnym owinięciu moich nadgarstków, Mason pochyla się i składa pocałunki na moich udach. Stopniowo przenosi się coraz wyżej poprzez brzuch, klatkę piersiową, aż do szyi, zmuszając mnie do położenia się z powrotem na biurku. Moje ręce przenosi nad głowę, wisząc nade mną.

- Spróbuj je stamtąd zabrać, a nie będę taki delikatny. – Mówi ostrzegawczym tonem, wbijając we mnie ostry wzrok. – Zrozumiano?

Kiwam głową w celu potwierdzenia.

- Słowa, Olivio. – Upomina mnie Mason.

- Tak. – Potwierdzam ponownie. Jednak dla niego to za mało.

- Tak...?

- Tak, panie Smith.

Te słowa zawsze budzą w nim jakiegoś demona, który schowany jest gdzieś tam głęboko. Jednak nie dziś. Dziś...jest aniołem.

Chwyta za szelki, mojej zwiewnej sukienki, której pozbywa się w ciągu kilku sekund, pozostawiając mnie w samej bieliźnie.

Zastyga.

Ogląda moje ciało. Każdy centymetr. Jakbym była eksponatem diamentów w muzeum.

I tak się przy nim czuje.

Pochyla się ku moim wargom. Wpycha język między nie, rozpoczynając bitwę, którą toczą nasze języki. Jednocześnie uwalnia moje piersi z biustonosza, którego o dziwo się nie pozbywa. Przywiera do mnie całym ciałem, przez co czuję jego twardy wzwód na moim kroczu. Westchnienie wydziera się spomiędzy moich warg.

Słyszę rozsunięcie rozporka. Mason przenosi jedną dłoń w stronę zbiegu moich ud. Robi to cholernie powoli, przez co zaczynam się niecierpliwić. Jednak nie mogę ruszyć rąk. Taka była umowa.

Wiercę się, ocierając się o jego krocze. Mason odsuwa biodra.

- Jesteś strasznie niecierpliwa. – Mruczy głębokim głosem, ocierając się naszymi wargami.

Sweet Secrets [18+}Where stories live. Discover now