Rozdział 19 To nie wszystko

115 22 4
                                    


Kilka dni później

Ostatnie dni  minęły mi niezwykle spokojnie, wręcz tak normalnie, co w  przypadku mojego życiowego szczęścia jest rzeczą niesamowitą. Jednak spokój wiecznie trwać nie może, a ja wypowiedziałam te słowa w złym momencie, gdyż dobra passa minęła. Dopiero udało mi się uporać z mętlikiem myśli, dzięki pomocy Ethan'a, kiedy próg baru przekroczyła dobrze mi znana sylwetka, aż zbyt dobrze znana. 

-Co ty tu robisz? - rzuciłam niespodziewanie, a oczy prawdopodobnie, aż wyszły mi z orbit, jak go ujrzałam. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Rozy, bądź kogoś z klubu, po czym  nachyliłam się nad blatem, przybliżając do opierającego się o niego mężczyzny. -To nie tak, że mieliście się ukrywać? - zmroziłam go wzrokiem, zerkając kątem oka na faceta, który wszedł właśnie do tawerny i zajął skrajne lewe miejsce na końcu blatu, przy ścianie.

-Nie panikuj, nie mam barw, jestem furą - skinęłam z ulgą. -Jest problem - dodał szeptem. 

-Problem?! Coś z Roger'em?! - krzyknęłam niekontrolowanie z przejęcia, przyciągając tym samym spojrzenia klientów, oraz rudowłosej z końca sali, która aktualnie podrywała jakiegoś szatyna. 

-No jest w to zamieszany - potwierdził od niechcenia. 

-Jak to?! W co zamieszany?! - zapomniałam się i ponownie zawołałam, prawie że na całą salę.

Kelnerka zaciekawiona sytuacją przy barze, natychmiast znalazła się obok mnie, aby spytać, czy wszystko w porządku, a mężczyzna przede mną nie jest zbyt nachalny względem mnie. ,,Oj Rozo, gdybyś ty tylko wiedziała" - pomyślałam w duchu. Ostudziłam nieco entuzjazm dziewczyny, zapewniając, że wszystko, jak najbardziej ma się dobrze i nie musi się pod żadnym pozorem o mnie martwić, a tym bardziej nie chcą informować kogokolwiek, bo jeszcze kierownika mi tutaj brakuje. 
Przysięgam, jak tak dalej pójdzie, to zaraz będę musiała szukać sobie nowej pracy, albo wszystko się wyda, a mnie czeka powrót, do miasta, w którym nie jestem aktualnie w stanie funkcjonować  z wiadomych powodów. Kiedyś tam wrócę, ale wolę później, niż wcześniej. Dlatego poprosiłam dziewczynę o zastąpienie mnie na 10 minut. Nie mogłam rozmawiać w barze, zaraz ciekawscy gapie by się zlecieli, a przewodniczyłabym im Roza. Uwielbiam ją pod każdym względem, ale jeśli chodzi o tak zwaną nadzbyt troskę, to zdarza jej się zbyt mocno wtykać w nos w nie swoje sprawy. Póki nie są to moje sprawy, nie przeszkadza mi to, ale kiedy zaczyna chodzić o mnie, czas powiedzieć stop. 
Wyszliśmy przed bar i odeszliśmy kawałek na parking dla gości. Wraz z Nils'em przystanęliśmy obok jego czarnego mercedesa, na którego maskę bez pardonu usadowiłam swój tyłek. Wujek, jak reszta, aż nadto kocha motocykle, ale na swój samochód jest równie wrażliwy, co na rumaka. Jednak już dawno się poddał, jeśli chodzi o zwracanie mi uwagi, więc jedynie machnął ręką, mrucząc coś pod nosem, po czym wyjął paczkę fajek z tylnej kieszeni spodni i następnie wyciągnął z niej jednego papierosa, którego zaraz włożył do ust i drugą ręką, za pomocą srebrnej, grawerowanej zapalniczki z nordyckimi symbolami odpalił go, następnie wrzucając zapalniczkę do paczki, a ją znów wciskając do kieszeni, zaciągnął się, przybliżając się do mnie.

-Znasz Roger'a i wiesz, że zdarza mu się być impulsywnym - skinęłam głową. -I wiesz też, że czasem z tą impulsywnością przesadza - przytaknęłam. -To zapewne powinnaś się domyślać, że tak po prostu nie zostawi twojej sprawy - oparł się plecami o samochód. 

-Co zrobił? - spytałam niepewnie, nachylając się nad wujkiem.

-Załatwił mu bezpłatne wakacje z najlepszym wyżywieniem w miejskim zakładnie lecznictwa - uśmiechnął się kącikiem ust. -O ile przez rurkę można jeść - skwitował pod nosem półszeptem. 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz