Rozdział 38 Nareszcie w domu

97 11 0
                                    


-Wujku z całym szacunkiem, ale wasz plan był do dupy - powiedziałam, kiedy Roger przekroczył próg szpitalnej sali w towarzystwie szeryfa.

-Tak, to prawda - odrzekł z uśmiechem, podchodząc do łóżka. -Nils ma złamane dwa żebra, ale dzięki tobie, nic poważniejszego mu się nie stało, ale to było ryzykowne - poczochrał mnie po włosach z lekką dumą w oczach, którą próbował ukryć, ale spojrzenie zdradzało. -Tobie też nic poważniejszego nie jest. Lekarze mówią, że miałaś dużo szczęścia z tą ręką, że zakażenie się nie wdało, ale masz uważać na szwy - pogroził mi palcem. -Dodatkowo oboje zostajecie na noc w szpitalu na obserwację z powodu licznych obrażeń oraz odwodnienia organizmu - pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. -A teraz pan szeryf chce z tobą pomówić, wrócę, jak skończycie - spojrzałamna mężczyznę w piaskowym mundurze, a on skinął do mnie z uśmiechem na powitanie, łapiąc się za daszek czapki.

-Witam, Sierżant Darren Moore - przestawił się. -Chciałbym, abyś opowiedziała mi całą historię od początku do końca. Czasami będę ci przerywał pytaniami, ale nie przejmuj się tym - przytaknęłam. 

Opowiedziałam szeryfowi tak, jak sobie życzył całą historię, starając się nie pominąć żadnego szczegółu, lecz wszystko zaczęło się kilka tygodni temu. Dodatkowo nie zwracałam zbytnio uwagi na początkowo wiadomości. W większości je ignorowałam, potem niepotrzebnie wdałam się konwersację. Jednak ostatnie dni, wydaję mi się, że dość wyczerpująco mu opowiedziałam, nie pomijając żadnego ważnego aspektu. Wtrąciłam też wzmiankę o byłym wikingu, streszczając szeryfowi odrobinę faktów z jego dawnego życia. Zataiłam jedynie fakty z życia klubowego, znaczy jego relacji między klubowiczami, bo raz, że ich nie znałam za dużo. Jedynie przelotnie go czasem widywałam, ale wtedy miałam lepsze zajęcia, niż poznawanie członków klubu. Poza tym on nigdy nie należał do tych rozmownych w przeciwieństwie do Mike'a, czy Nils'a. Więc naturalnie spędzałam więcej czasu z tymi, którzy poświęcali mi uwagę na przykład prospekci, kiedy memberzy mieli tak zwany stół*.

-I jesteś pewna, że rozpoznałaś tam Jeylen'a? - przerwał, zadając pytanie, zaskoczyło mnie ono, bo wyczułam w nim nieco podtekst prywatny, niżeli służbowe pytanie odnośnie sprawcy. 

-Tak, ale jak mówiłam, uciekł po szarpaninie w lesie - zanotował coś na małym notesiku, który wyjął uprzednio z kamizelki. 

-Poprosiłem już Nils'a i ciebie też teraz proszę o zgodę na zrobienie obdukcji - przytaknęłam bez zastanowienia, jeśli ma to pomóc w sprawie, nie zamierzam utrudniać. Funkcjonariusz uśmiechnął się, po czym podszedł troszkę bliżej do łóżka. -Przesłuchanie skończone - schował notes z powrotem do kamizelki. -A teraz, tak prywatnie. Darren jestem - wyciągnął rękę w moim kierunku.

-Ann - uścisnęłam dłoń mężczyzny uśmiechając się lekko kącikami ust.

-Znałem Jeylen'a - zaczął. -Znam też Nils'a kupę lat. Taki przyjaciel od piaskownicy - wyjaśnił, widząc moje zaskoczenie. -Wybraliśmy inne drogi, ale na przyjaźń, to nie wpłynęło. Przychodziłam czasem na Clubhouse. Wikingowie często zapraszali mnie na różne spotkania, czy tam grille. Początkowe ze względu na Nils'a, ale potem chyba mnie zaakceptowali. Tam też poznałem Jeylen'a, był jakiś dziwny, nie pasował do reszty. Pewnego dnia doszło między nim, a Nils'em do sprzeczki o ile tak można nazwać sytuację, w której jeden z nich przypłaciłby to życiem -  nagle mnie olśniło, to dlatego pewnie, tak źle się o nim wypowiadał podczas naszego pobytu w leśnej chacie. -Byłem już wtedy szeryfem, więc zamiotłem to nieco pod dywan... - przerwałam szeryfowi.

-W końcu przyjaciel, ale on nie pogodził się z tym i jeszcze bardziej go znienawidził? - szatyn przytaknął.

-Od początku za sobą nie przepadali, a teraz mi przyszło go złapać, tylko gdzie szukać - rozłożył ręce w geście bezradności.

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz