Rozdział 64 Warto walczyć

60 6 0
                                    



Dziś się okaże, czy będę mogła zabrać narzeczonego do domu, a tej przeklętej kanapy szczerze nienawidzę. Chyba karku nie czuję, możliwe, żeby mi odpadł przez noc?  Wstałam cała obolała, jeszcze w nocy ktoś przykrył mnie kocem. Podejrzewam, że pielęgniarka, która zmieniała Nils'owi kroplówki i moja teoria się potwierdziła, gdy rano przyszła znów na wymianę kroplówek. Niedługo też mają zabrać wikinga na badania kontrolne i jeśli wyjdą dobrze, otrzyma wypis. Wtedy mam dać znać wujkowi on podjedzie swoim samochodem i zabierze go do domu, ponieważ ja nie jestem w stanie, bo jestem motocyklem. Przy okazji zdradzić Wam coś, co miało być tajemnicą, ale wujek w trakcie napadu depresji się wydał? Roger posiadał zapasowy komplet do mojego rodzinnego domu. Gdy usłyszał o moim pomyśle z naprawą motocykla, wikingowie uznali, że zrobią coś dla nas i w wolnej chwili odświeżają mój dom. Sprzątają, naprawiają zepsute rzeczy i przygotowują wszystko tak, byśmy od razu mogli się wprowadzić. Ci ludzie naprawdę są niesamowici. Myślicie, że dobrze trafiłam? Ja myślę, że lepiej nie mogłam. Z orłami sprawiedliwości było miło, czas w Californii płynął zupełnie inaczej, ale tutaj jest mój dom. Na chwilę o tym zapomniałam, ale już wiem i nie wypieram się tego kim jestem. Nie myślałam jednak, że wybierając pozostanie w Reno będę musiała zmierzyć się z tyloma przeciwnościami losu, które za wszelką cenę będą próbowały nas rozdzielić. 
Wikinga zabrali na badania, a ja w tym czasie poszłam do szpitalnego bufetu. Zamówiłam kawę i usiadłam przy jednym ze stolików, wyciągając telefon. Zaczęłam sprawdzać wiadomości, emaile i przeglądać wiadomości z nudów. Napisałam przy okazji do Rozy, kiedy wpada do Nevady ze swoim ukochanym, bo wiem od samego źródła, że nie ruszy się bez niego, ponieważ dała się wciągnąć w to uczucie całą sobą i są parą, a prostect awansował na membera, to tak swoją drogą. 

-Przepraszam - oderwałam wzrok od ekranu telefonu i spojrzałam na znajomą blondynkę przede mną. -Można? - wskazała palcem na puste krzesło naprzeciwko mnie. Przytaknęłam. -Chciałam ci podziękować - uśmiechnęła się, odłożyłam smartfon na bok i przyjrzałam się jej uważnie, po chwili rozpoznałam w niej dziewczynę sprzed klubu. 

-Za co? - spytałam zdezorientowana. 

-Posądzałam twojego chłopaka, a okazało się, że ty miałaś rację - upiłam łyk kawy, przysłuchując się z uwagą dziewczynie. -Spotkał się z twoim chłopakiem i faktycznie dostał od niego, ale należało mu się, jak stwierdzam po czasie, bo jak pożyczasz, to oddawaj, a nie straszysz znajomymi - pokręciła głową z politowaniem. -Zwłaszcza kolegami, którzy potem nimi się nie okazują - westchnęła.

-Leży tutaj? - zapytałam, rozglądając się po pomieszczeniu, dając jej do zrozumienia, że chodzi mi o szpital. Kobieta przytaknęła.

-Tak. Idiota zapożyczył się u nich, żeby spłacić wikingów, a oni już nie byli tacy subtelni, jak poprzedni. Ukrywał się długi czas, ale odnaleźli go, jak wrócił do miasta. Myślał, że zapomnieli - nachyliła się, zbliżając do mnie.

-Długi nie zapominają - dokończyłam za nią.

-Zgadza się. Odnaleźli go i pobili, przywieźli go jakiś czas temu nieprzytomnego -  skinęlam przytakująco. -Idiota jeszcze zapożyczył się w towarze - wyszeptała mi, rozglądając się, czy nikt nas nie podsłuchuje.

-To wiesz, że to dopiero początek? - przytaknęła. -Bardziej głupio nie mógł postąpić. Musisz uważać na siebie, bo mogą chcieć odbić się na tobie. Niestety często uważają kobiety za słaby punkt mężczyzn - westchnęłam, upijając kolejny łyk aromatycznego trunku. 

-Będę - uśmiechnęłam się. -Twój chłopak tu leży? - przytaknęłam, wyjaśniając jej, że miał wypadek na motocyklu. -W takim razie życzę szybkiego powrotu do zdrowia - wstała. -Nie ma nic gorszego dla bikera, niż uziemienie go bez motocykla. Szczególnie dla wikinga. - puściła mi oczko, odchodząc. 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz