Rozdział 49 Viva Mexico

73 11 1
                                    


,,Tęsknota, to bliskość w oddaleniu"

-Andrzej Poniedzielski


Obudziłam się pierwsza. Nils jeszcze spał, nie chciałam go budzić, bo świat dopiero budził się do życia, dlatego ubrałam się po cichu i wymknęłam z pokoju. Potrzebowałam chwilę pobyć sama, przemyśleć, więc przy okazji przeszłam się na pieszo do kawiarni nieopodal. Nie ma nic lepszego, niż dobra ciepła kawa z rana i jakiś równie pyszny dodatek do niej. Na przykład cinnamon rolls, najpopularniejszy przysmak w całej Ameryce Północnej. Może cynamonowy zawijaniec z lukrem poprawi mi nastrój. 
Ten list wyglądał, jak na zaplanowany. Wróć on, był przemyślany i zaplanowany. Czyli mam rozumieć, że mój ojciec spodziewał się, że może zginąć? I dlaczego powierzył Sheila'i coś potencjalnie ważnego, wiedzą, jaka ona jest. Nie mówiąc już o tym, że nie wiedziałam o jej istnieniu i nigdy mogłam się nie dowiedzieć. Wtedy wszystko, by przepadło. Chyba że na to też miał plan. Szczerze boli mnie głowa od samego myślenia o tym.
Weszłam do kawiarni. Zamówiłam dwie kawy. Jedną caffe latte, bo dziś miałam ochotę na coś innego niż mała, czarna oraz americano dla Nils'a, który nie przepada za kawą z mlekiem, bo uważa, że to nie kawa. Domówiłam jeszcze dwa cynamonowe ślimaki i poprosiłam wszystko na wynos.
Baristka dość szybko poradziła sobie z zamówieniem. Po około pięciu minutach mogłam już uregulować rachunek i opuścić lokal, który kusił cudnymi aromatami świeżo upieczonych słodkości oraz świeżo mieloną kawą. 
Otworzyłam swoje café latte, które zdążyłam wypić w połowie, podczas drogi powrotnej do motelu. 
Nie rozumie, co tata chciał mi przekazać, bym zbyt mocno nie grzebała w przeszłości. Raczej nie miał na myśli mojej biologiczne matki, a podejrzewam, że było to nawiązanie do owego polowania. Dodatkowo ten sygnet. Założę się, że symbol na nim nie był przypadkiem, a pozostaniem mi go, chciał coś przekazać. Czyżbym miała pozostać wśród wikingów? Nie ma opcji bym, kiedykolwiek do nich dołączyła i przejęła jego spuściznę, jak mówi znak. Jednakże nikt nie powiedział, że nie mogę jej przejąć, będąc wyłącznie blisko klubu. Wydaję mi się, że właśnie to chciał mi przekazać, a sygnet był nawiązaniem do tradycji, gdy dziecku gotowemu do przystąpienia drogi wikinga, wręcza się naszyjnik z przywieszką świadczącą o dołączeniu do pełnoprawnych wojowników, zakończając okres dziecięcy, a wchodząc w dorosłość.
Wróciłam do motelu. Weszłam po cichu do pokoju. Wiking dalej spał. Postawiłam pudełko z bułeczkami oraz swój napój na stoliku obok drzwi. Wzięłam do ręki americano, po czym powędrowałam w stronę łóżka. Przykucnęłam przy nim, opierając się lewym łokciem o jego brzeg, gdyż w prawej trzymałam aromatyczny trunek.

-Pobudka - powiedziałam ciepło, przeczesując czarne, jak smoła włosy mężczyzny oraz dla skuteczniej pobudki, podstawiłam mu pod nos papierowy kubek z kawą.

Nils otworzył powoli oczy, ziewnął i spojrzał na mnie zaskoczony, delikatnie się uśmiechając.

-Cóż za miła niespodzianka - uniósł się na łokciach do pozycji siedzącej.

-Kawa - podałam mu napój uśmiechając się przy tym. -Mam bułeczki też mam - dodałam, zabierając pudełko z biurka wraz ze swoim latte. -Musiałam coś przemyśleć, więc przy okazji zaszłam do kawiarni - uprzedziłam jego pytanie, przysiadając na łóżku obok niego i kładąc pudełko z jedzeniem na kołdrze pomiędzy nami, uprzednio je otwierając.

-Wczorajszy list? - spytał, ściągając wieczko z kubka i odkładając na stolik nocny obok łóżka. Przytaknęłam, zamaczając usta w napoju. -Do jakiego wniosku doszłaś? - spytał, upijając łyk.

-Że chcę zostać w Reno - odpowiedziałam, zaskakując samą siebie swoimi słowami. -Być bliska wujka, ciebie, wikingów - ciągnęłam dalej, wbijając wzrok w mlecznobiałą barwę w kubeczku. -Być dla klubu - dodałam po chwili nieśmiało. 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz