Rozdział 69 Przyjmuję

81 8 0
                                    


Następnego dnia zawołał mnie do salonu, chcąc ze mną o czymś porozmawiać.

-Jak wczoraj zauważyłaś w klubie zaszły zmiany - zaczął mówić, kiedy usiadłam na kanapie przed nim. -Roger wrócił do swojej dawnej funkcji V-ce Presidenta. Swoją drogą poprzedni nie powinien już ci się naprzykrzać, bo stracił funkcje i został zwykłym memberem, zatem jest pod nami - Nils puścił mi oczko. -Nie miałem pojęcia o ich planach. Kiedy mnie wyprosili, spodziewałem się, że nasz przyjemniaczek coś na mnie nagadał, a z racji, że jeszcze był V-ce President, to miał prawo wymyślić mi tak zwaną nauczkę - przewrócił oczami. -Jednak Roger uznał, że czas by klub wrócił do jego właściciela, ale to nie wszystko, co przegłosowali - uśmiechnął się, po czym na chwilę wyszedł z pokoju.-Jednak to już zależy od ciebie - wrócił do pokoju z kartonowym pudełkiem, średnich rozmiarów, które mi podał. -Twoja decyzja. Możesz przyjąć, bądź odrzucić. Ja dostałem pozwolenie, że mogę ci wręczyć, a reszta zależy od ciebie, bo najlepiej wiesz, z czym wiąże się jej ubranie - spojrzałam na niego pytająco, następnie ostrożnie otworzyłam pakunek.

Zawartość pudełka zszokowała mnie. W środku była dedykowana mi kamizelka z rockerami Property of President. Przyjmując ją, momentalnie otrzymuję tytuł Old Lady, ubierając ją, sygnalizuję, że jestem własnością klubu. Uściślając bardziej Presidenta, ponieważ property of, znaczy dosłownie własność i w zależności czyją kobietą jesteśmy takie imię, bądź ksywka znajduję się po słowie of. W moim przypadku zostało wymyślone Property of President (Własność Presidenta), zapewne by podkreślić ważność kobiety, która nosi tę kamizelkę. I teraz, jakby to powiedzieć, by nie zabrzmiało źle. Tytuły Old Lady, czy rockery property of...choć nie mają nic złego na myśli, wyglądają jakby były uwłaszczeniem naszej kobiecej godności. W rzeczywistości nie jesteśmy rzeczami, dodatkiem dla mężczyzn. Jest po sposób na zakomunikowanie światu, że będące przy klubie kobiety, które go wspierają, są ważną jego częścią i jednocześnie wybić z głowy innym zaczepianie ich w jakikolwiek sposób. Stąd na kamizelkach napis, czyją ,,własnością" są. Natomiast by otrzymać taką możliwość, trzeba sobie zasłużyć. Nie otrzyma kamizelki, czy kurtki, pierwsza lepsza z brzegu kobieta, która dopiero pojawiła się przy klubie. Zapracuj sobie wpierw na szacunek. Uzyskasz go, staniesz się istotna, a kiedy już zaakceptujesz i staniesz się Old Lady, klub staję się dla Ciebie ważny i musisz go szanować. W końcu wiązać się z jednym to tak jakbyś wiązała się z całym klubem, ponieważ już zawsze będą nieodzowną częścią twojego ukochanego.
Wyjęłam z pudełka kamizelkę, wstałam, rozkładając ją, po czym obróciłam, by zobaczyć jej tył. 

-Property od President? - uśmiechnęłam się, spoglądając na Nils'a. -Oczywiście, że przyjmuje - ubrałam kamizelkę. -I jak? - spytałam radośnie, odwracając się tyłem do niego. 

-Idealnie - odpowiedział. 

-Czy to znaczy, że nasze życie powoli staje się nudno, stabilne? - zażartowałam. -Bo nawet psa już mamy, jak wymaga tego stereotyp rodziny - zaśmiałam się.

-Nie -objął mnie w pasie, przyciągając do siebie. -Nasze życie dopiero nabiera tempa - pocałował mnie, a Ragnar zerwał się na równe nogi, skacząc na mężczyznę. 

-On chyba też chce - stwierdziłam, zerkając na psa.

Odsunęłam się, by dać więcej przestrzeni Nils'owi na wygłupy z psem. Patrzyłam, jak tak się bawią i zastanawiałam się, czy faktycznie nasze życie nie zmieni się w monotonne. Mam nadzieję, że nie staniemy się typową rodziną. Choć w naszym przypadku mogłoby, to być w sumie dość ciężkie. 
Martwi mnie najbardziej ten ptak. Ku czemuś musiało służyć, to wszystko. Podrzucenie psa i paczki, tylko kto i w jakim celu? Czyżby Jeylen zdesperowany starał się zwrócić na siebie uwagę, ale ryzykowałby, tak blisko podchodząc? Z drugiej strony Nils mówi, że jego ojciec znany jest z takich numerów, ale czy naprawdę wysłał kogoś ze swoich ludzi? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. Darren, nie powiedział nam, czy znalazł odciski potencjalnego sprawcy. Powiedział jedynie, że coś ustalił, ale więcej zdradzić nie może dla dobra sprawy, więc nie naciskaliśmy. Fakt, że jest przyjacielem wikinga, nie  wiele zmienia w tym przypadku, ponieważ nie możemy od niego wymagać, by dla nas ryzykował pracą. Ciężko pracował na dostanie się do szeryfów, następnie na swój stopień. Szkoda byłoby, żeby teraz to zaprzepaścił. Jeśli złapie sprawcę, wtedy nas poinformuję, a obecnie nie oczekujemy od niego takowych informacji. 
Zatem na chwilę obecną cieszmy się tym, co mamy, a ja w końcu mam się czym cieszyć. Zostałam doceniona przez klub. Zawsze starałam się żyć z nimi dobrze, ale teraz jestem przedstawiana w innym świetle, niż kiedyś. Pod wrażeniem jestem również decyzji wujka Roger'a, lecz w zupełności ją rozumiem. 

Podróżując stalowym rumakiemWhere stories live. Discover now