Rozdział 43 Czy warto?

88 12 0
                                    


W środku nocy zostałam zbudzona przez Nils'a. Początkowo wystraszyłam się, kiedy zobaczyłam nachylającą się nade mną postać, która zakrywa mi usta. Przypomniał mi się moment, gdy napadli mnie w domu Roger'a. Lecz kiedy pomrugałam pośpiesznie i oczy ciut przyzwyczaiły się do ciemności, dojrzałam postać wikinga, która przykładając palec do ust, pokazywała mi, że mam być cicho. Skinęła głową, wtedy zabrał dłoń, a ja ześlizgnęłam się z łóżka na podłogę.

-Ktoś jest w domu - powiedział ledwie słyszalnie, okrywając moje gołe ramiona bluzą, którą sięgnął z fotela obok. -Zejdziemy na dół - podał mi telefon. -Wyjdziesz tyłem, uciekniesz stąd i zadzwonisz po Roger'a - skinęłam głową.

Mężczyzna złapał mnie za rękę, po czym, prawie że na kuckach wydostaliśmy się z sypialni. Powolutku zeszliśmy schodami. Nils szedł przodem ja za nim. Hałasy dochodziły z salonu. Nie dobrze, bo schody widać bardzo dobrze z salonu. Przystanęliśmy, tak się zestresowałam, gdy ujrzałam jakąś ciemną sylwetkę przemykającą do kuchni, że aż zapomniałam oddychać. Główne drzwi wejściowe były uchylone. Najwidoczniej włamywacz ich nie zamknął, lub był ktoś jeszcze. Zeszliśmy. Wiking rozejrzał się, ale nikogo nie widział. Udało nam się minąć. Na dworze również czysto. Bardzo powoli uchyliłam drzwi, bojąc się, żeby nie skrzypnęły, po czym prześlizgnęłam się przez szparę w nich. Zgodnie z ustaleniami, gdy tylko znalazłam się poza domem, odbiegłam od niego, jak najszybciej się dało w obawie przed potencjalnych wspólnikiem delikwenta, wybierając po drodze numer wujka. Którego chyba zbudziłam, ponieważ brzmiał na ledwie przytomnego. Przekazałam mu na szybko najważniejsze rzeczy. Dziwnie czułam się, stojąc na środku chodnika, delikatnie skitrana za jakimś krzakiem, bo dość mocny dyskomfort odczuwałam, stojąc boso pośrodku ciemnej nocy  w samej krótkiej piżamce, okryta bluzą. Jedyny plus, że jest taka, a nie inna godzina, bo w dziennej porze dnia, wyglądałoby to co najmniej podejrzliwie.
Po kilku minutach walki emocjonalnej wewnątrz mnie usłyszałam z oddali ryk silników. Następnie ciemność przecięły błyski motocyklowych lamp. Odetchnęłam po części z ulgą. Bo uspokoję się, dopiero gdy dowiem się, że z Nils'em wszystko w porządku i włamywacz nim mu nie zrobił.

-Skarbie?! - motocykliści zatrzymali się obok mnie. -Co się dzieje? - spytał zatroskany, lustrując od stóp do głów mój strój. 

-Ktoś włamał się do domu. Nils tam został, żeby sprawdzić - skrzyżowałam dłonie na piersiach, szczelniej owijając się przy okazji bluzą przed zimnem.

-Zostań z nią. Reszta za mną - rozkazał Roger.

W bezpiecznej odległości został zemną prospect. Reszta pojechała z pomocą bratu. Kevin zaproponował, żebym wsiadła na motocykl, widząc mój brak obuwia. Chętnie skorzystałam z tej propozycji, ponieważ nie ukrywam, zdążyłam już odczuć na własnej skórze chłód nocnej temperatury. Prospect podjechał troszkę bliżej, by w razie czego nie dom w zasięgu wzroku. Gdyby coś poszło nie tak szybko zdąży zareagować, albo zwyczajnie podwieźć mnie pod dom, gdy dadzą znać, że jest czysto.
Po około 5 minutach Roger machnął do Kevina. Podjechaliśmy pod dom. W środku paliło się już światło, ale po włamywaczu nie było śladu. Musiał uciec, kiedy zorientował się, że wiemy o jego obecności. Weszłam do środka w towarzystwie wikinga. Wszyscy stali w salonie. Podeszłam nie pewnie, a oczy wszystkich skierowały się na moją osobę. 

-Wszystko dobrze? - skinęłam głową, trzęsąc się z zimna. Nils zgarnął koc z oparcia kanapy i podszedł do mnie. -Wybacz - okrył mnie, obejmując przez chwilę, bo zaraz Roger rzucił mu kontrolne spojrzenie. Przyznam, uśmiechnęłam się delikatnie kącikiem ust, powstrzymując śmiech.

-Kto był? Jeylen? - spytałam z obawą.

-Raczej nie - odparł wiking. -Ten czegoś szukał. Gdy zorientował się o mojej obecności uciekł - rozejrzałam się po salonie. Wszędzie porozrzucane rzeczy walały się po podłodze.

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz