Rozdział 21 Niemożliwe!

114 18 7
                                    


Późnym popołudniem Nils odstawił mnie w pobliże Clubhouse'u, a sam pojechał coś zjeść, by nie odczuwała presji czasu rozmawiając z Arthur'em. Miałam zadzwonić do niego, kiedy spotkanie dobiegnie końca. 

Wraz z Presidentem udaliśmy się do ich baru mieszczącego się w głównej części pomieszczenia. Usiedliśmy na skórzanych kanapach po ścianą na drugim końcu sali.

-Co powiedział lekarz? Wszystko ok? - zapytał, zamawiając przez prospecta napoje dla nas.

-Tak, ale chyba przez najbliższy czas nie pojeżdżę motocyklem - westchnęłam. 

-Może tu stać ile potrzeba, nic mu się nie stanie - spojrzał na mnie, podpierając się lewą ręką na kolanie oraz prawą sięgając z niskiego, stolika przed nam jedną z dwóch szklaneczek bursztynowego trunku, który mężczyzna właśnie zaserwował. -A co z lokum? Naprawdę zostałaś bez niczego? - spytał, upijając łyka.

-Nie będę cię okłamywać. Groszem nie śmierdzę, przyjechałam z Reno z jednym bagażem, a Harlee jest całym dobytkiem, jaki posiadam. Motel, w którym pomieszkiwałam przez złodziejaszków, został dla mnie przekreślony, a był dogodną opcją na moją aktualną kieszeń. Więc tak, jestem bezdomna w obcym mi mieście - chwyciłam za szklane naczynie, biorąc sporego łyka.

-Jeśli zechcesz, możemy zrobić z klubem wyjątek i podnająć ci na czas, póki nie zarobisz na wynajem czegoś, jeden z pokoi mieszczących się tutaj na Clubhouse'ie. Zwykle nie wpuszczamy obcych ot, tak do naszego azylu. Lecz  jakimś sposobem zaskarbiłaś sobie zaufanie Ethan'a. Mike oraz Malcolm przeciwwskazań również nie mają. W końcu jak coś odwalisz, wiemy, gdzie cię szukać - zaśmiał się. 

-A pozostali problemu z tym nie będą mieć? - zaskoczyłam mnie propozycja bruneta.

-Dopóki nie będziesz wtrącać się w nie swoje sprawy i nie będziesz nam myszkować po klubie, to problemu nie będzie - dodał z poważną miną. -Płacić będziesz, jak za tamten motel. Pasuje? - wyciągnął dłoń w moim kierunku. 

-Pasuje - uścisnęła rękę mężczyzny. -Dziękuję. Naprawdę ratujesz mi życie - uśmiechnęłam się.

-Tylko jeden warunek - rozluźnił uścisk. -Żadnych potajemnych wizyt - puścił mi oczko.

-Potajemnych? - zakrztusiłam się, aż alkoholem, który akurat spożywałam. Arthur zaśmiał się pod nosem, przytakując. -Wizyt? - odstawiłam szklankę, wciąż kaszląc.

-Czarny mercedes? - spytał, prześmiewczym tonem, a mi prawie oczy wyszły na wierzch. Tak szeroko, to jeszcze w życiu ich nie otworzyłam ze zdziwienia. -Ethan, to straszna plotkara - zaśmiał się. -Uwielbiam staruszka, ale sekretów raczej bym nie powierzał - wstał, dopił trunek do końca, po czym przeprosił, usprawiedliwiając się obowiązkami i udał się w głąb budynku.

Po zakończonym spotkaniu zadzwoniłam do Nils'a. Powiedziałam mu, że nie nie musi się już ukrywać i może normalnie po mnie podjechać w okolice Clubhouse'u. Skoro najważniejsi członkowie klubu i tak wiedzą o obecności czarnego mercedesa. 

-Wynajmą mi pokój na Clubhouse'ie - powiedziałam, wsiadając do pojazdu po 10 minutach oczekiwania. -Ale warunek, że ciebie nie będę nocami do niego przemycać - dodałam, śmiejąc się pod nosem. 

Wujek nie odniósł się zbytnio do mojej wypowiedzi. Zerknął na mnie kątem oka, uśmiechając się delikatnie kącikiem ust. 
Znam, to zachowanie. Coś się stało pod moją nieobecność. Nie zamierzałam jednak dociekać. Przyjęłam postawę, jak zazwyczaj - uzna, że może i zechce, to podzieli się wiadomościami. Korci mnie, by zapytać, lecz wiem, że nie powinnam. Jednak widząc, jak gryzie się z myślami, ciężko jest biernie się przyglądać. Wiele razy widywałam go już w takiej sytuacji. Wtedy zazwyczaj, wsiadał na motocykl i jechał w nieznane, krążąc po drogach tak długo, aż ciśnienie z niego zeszło. Wracał wtedy na Clubhouse, gdzie z pomocną radą czekał już Roger - piękne, że nie tylko ja uważam go za swojego ojca. Z nim mógł poruszyć każdy temat, ja niestety nie mogę, przez co nie jestem dobrym kompanem do rozmów tego typu. I choć bardzo chciałabym być użyteczną, to nie w tym przypadku. Dlatego pozostaje mi pogodzić się z rzeczywistością, akceptując obecny stan rzeczy i fakt, że nigdy nie będę na odpowiednim miejscu, by być, kiedy potrzeba. 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz