Rozdział 78 Powoli do przodu

69 8 4
                                    

Kilka tygodni później

Zacznę od tego, że jest ciężko. I nie dlatego jest ciężko, że męczą nas jakieś problemy. Od mojego wyjścia ze szpitala jest względnie spokojnie. Jeylen został skazany. Obył się pogrzeb Joel'a oraz brat Judy po tylu latach nie wiedzy, mógł wreszcie pochować siostrę, jak należy z godną ceremonią. Na pogrzeb barmana nie pojechałam, lecz na Judy pojechałam w towarzystwie Nils'a. Wydaję mi się, że między mną, a Rayan'em nawiązała się jakaś niezrozumiała dla świata relacja. Nie zostaliśmy nagle najlepszymi przyjaciółmi, nic z tych rzeczy, ale tamte wydarzenia na jakiś sposób chyba nas zbliżyły. Jak nie mam pojęcia, lecz jego próby ratowania mnie oraz moje zatajanie prawdy o nim wypracowało jakąś nić porozumienia, zaufania. Rozumiem jego działania, a on rozumie moje i nie musimy sobie tego tłumaczyć. Po prostu wiemy. Zresztą bilans przysług mamy aktualnie 2:2. Rayan ocalił moje życie, ja nie wydałam go policji. Następnie dowiedziałam się, gdzie Jeylen zakopał jego siostrę, a on w zamian rozwiązał problem ojca Nils'a. Nie, nie zabił go. Porozmawiał z nim sobie, jak równy z równym i nie zgadniecie, ale mamy święty spokój. Nikt nas nie nęka, nie prześladuje oraz nie nachodzi. Z wyjątkiem wujków oraz Old Lady, ale ich pod uwagę brać nie można. 
Czuję, że zamknęłam kolejny rozdział i w końcu odetchnęłam z ulgą. 
Jednak dlaczego na początku wspomniałam, że jest ciężko? Już wyjaśniam. Aktualnie jestem w połowie 6 miesiąca ciąży. Poranne mdłości nie dają mi żyć, zresztą te w ciągu dnia również. Dręczy mnie zgaga, obrzęk, ból pleców, miewam skurcze nóg, dyskomfort w pęcherzu oraz częsta potrzeba oddania moczu doprowadza mnie do szału, a przez problemy ze snem, chodzę w ciągu dnia rozdrażniona, przy okazji robiąc przy tym cosplay zombie. Raz chcę mi się śmiać, za chwilę płakać. Natomiast duży brzuch utrudnia mi funkcjonowanie i codzienne czynności stają się wyzwaniem, niczym wędrówka na szczyt Mount Everest. Mało tego mam częste zawroty głowy i delikatne zaburzenia równowagi przez raz już upadłam, ale nic się nie stało, ponieważ upadłam na kolana i zdążyłam podeprzeć się rękoma. Natomiast za drugim razem Nils był obok, więc zdążył zareagować. Jednak przez te objawy, gdy narzeczony wychodzi do pracy, albo jedzie na klub, ktoś zawsze przychodzi, zemną posiedzieć. Raz są to kobiety wikingów, wujek Roger, a innym razem wujkowie z klubu. Dzisiaj na przykład towarzystwa dotrzymuje mi wujek Mike, który każe mi głównie odpoczywać, a jeśli będę czegoś potrzebować mam wołać. Powtarzam im wszystkim za każdym razem, gdy przychodzą, że nie muszą mnie pilnować i mogą zająć się ważniejszymi dla siebie sprawami. Jednak moje stanowisko spotyka się z ich oporem. Tłumacząc mi, że jestem częścią rodziny, a o rodzinę się dba. Ciepło na serduszko, aż się robi,  gdy to słyszę. 

-Wujku! - zawołałam, gdy utknęłam w połowie schodów.

-Ann co się dzieje? - podbiegł szybko do mnie, łapiąc pod ramię.

-Schody mnie pokonały - westchnęłam, przymykając oczy, licząc, że zawroty ustaną.

I tak właśnie wyglądają moje obecne codzienne problemy życiowe. Mike pomógł mi zejść na dół, zaprowadził do salonu i posadził na kanapie, podkładając mi poduszkę pod obolałe plecy. Jedno muszę przyznać i nikt mi w tym nie zaprzeczy - wujków mam wspaniałych i nasze dzieci  również będą mieć. 
Mike zaparzył mi ziołowej herbatki, po czym usiadł obok mnie na fotelu, stawiając kubek przede mną na stoliku. 

-Dziękuję, że mi pomagasz - uśmiechnęłam się, a mężczyzna odwzajemnił mój gest. -Wujku, daj na chwilę rękę - wiking wyciągnął dłoń przed siebie, a ja złapałam go delikatnie za nadgarstek i położyłam jego rękę na moim brzuchu. -Widzisz, z czym ja się muszę zmagać - zaśmiałam się. -Jeszcze pomyślę, że to mali piłkarze rosną, a nie przyszli motocykliści - zażartowałam.

-Spokojnie, wskażemy im dobrą drogę, ale kopniaki solidne tam odchodzą - zaśmiał się, spoglądając na dłoń. -Nie martw się, będzie dobrze, opiekowaliśmy się tobą za dzieciaka i teraz też pomożemy - uśmiechnął się, zabierając dłoń z brzucha. -Pamiętasz, co zawsze ci mówiłem, jak się bałaś? - wychylił się nieco do przodu, opierając łokcie na kolanach i splatając ze sobą palce. 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz