Rozdział 52 Rodzinny sekret

66 11 3
                                    


Nils miał dzisiaj kilka rzeczy, do załatwienia na mieście. Zamówienie nowej dostawy na brakujące części do warsztatu, przy okazji odebranie lusterek do motocykla klienta, ponieważ miały zostać dostarczone do warsztatu, ale adres zaginął po drodze, więc osobiście podjechał odebrać je. Wykorzystałam moment i zabrałam się z nim, ale na swoim harleyu. W międzyczasie, gdy on tworzył listę brakujących elementów do warsztatu, ja podjechałam do baru obok, w którym szukali kelnerki. Niestety spóźniłam się dzień i już ktoś zajął miejsce. Znalezienie pracy w małym miasteczku jest dużo trudniejsze, niż w dużym mieście. Oczywiście Nils zaproponował, że zatrudni mnie do siebie na stanowisku sekretarki. Ponieważ aktualny kierownik żali się, że ma za mało czasu, żeby ogarniać warsztat  i jednocześnie wisieć na telefonie umawiając klientów oraz odbierając i sporządzając zamówienia. Jednak wpierw chciałam sama spróbować coś znaleźć, albo zwyczajnie duma mi nie pozwoliła. Nie chciałam, żeby z boku wyglądało to, że patrzę na niego, bo sama nie potrafię sobie poradzić. Zależało mi,  aby nie sprawić mylnego wrażenia, że jestem od  niego zależna. Ale jeśli nie uda mi się nic znaleźć, przystanę na jego propozycję, bo im dłużej bezczynnie siedzę w domu, to utwierdzam ludzi w przekonaniu, że jednak jest tak, jak wspominałam. Na całe szczęście pracując u orłów w tawernie, udało mi się odłożyć troszkę pieniędzy, więc mogłam się dokładać do utrzymania, bo nie pozwoliłabym sobie, aby facet mnie utrzymywał. 
Jechaliśmy właśnie do następnego sklepu z częściami oraz rzeczami motocyklowymi, gdy musiałam na chwilę odłączyć się od Nils'a i zjechać na bok. Zatrzymałam się blisko krawężnika, by nie utrudniać samochodom swobodnego przejazdu. Zgasiłam motocykl, otworzyłam szybkę w kasku i wciąż trzymając jedną rękę na kierownicy, a drugą podpierając się na udzie, wzięłam kilka głębokich wdechów i wydechów. Jakaś starsza pani, która przechodziło obok, przystanęła się zapytać, czy wszystko dobrze. Podziękowałam i zapewniłam, ją, że tak. W tym czasie wiking nawrócił, zauważając moją nieobecność, po czym zaparkował za mną. Zgasił motocykl i podszedł do mnie od strony chodnika. 

-Co się stało? - ukucnął obok, kładąc mi dłoń na kolanie. 

-Gapią się - stwierdziłam, zerkając kątem oka na wystawione przed kawiarnię stoliku i siedzących przy nich klientów. -Jedźmy już lepiej - powiedziałam cicho i lekko niewyraźnie przez ubrany kask. 

Z motocyklami jest tak, że zawsze zwracają uwagę przechodniów i nie ma w tym nic złego. Miło, jak ktoś podziwia Twoje ukochane cudeńko. Podobnie jest z jupą Nils'a. Nie ma osoby, która się za nim nie obejrzy, gdy ma ją ubraną, jak na przykład teraz. W obecnej chwili wolałabym nie przyciągać spojrzeń gapiów, a tymczasem mam wrażenie, że jesteśmy najchętniej oglądanym widowiskiem na tej ulicy. A przecież nie był, to żaden niezwykły widok, dwa zaparkowane motocykle i jeden motocyklista kucający nade mną motocyklista w jupie Sons of Odin. Hm, a może właśnie był to niezwykły widok w tym niezwykle nudnym dniu.

-Pojedziemy, jak powiesz mi, dlaczego się zatrzymałaś? - położył dłoń na moim kolanie i uniósł nieco głowę, by ujrzeć moje oczy.

-Źle się poczułam - odpowiedziałam. -Musiałam chwilę odpocząć, bo bałam się, że stracę kontrolę, jeśli bym się gorzej poczuła -skinął głową. 

-Lepiej ci już, czy potrzebujesz jeszcze chwili? - spytał z troską.

-Chwili - odrzekłam krótko.

-Zaczekaj - mężczyzna odpiął mi kask, pomagając go zdjąć.

Nils poszedł do sklepu obok po butelkę wody, która okazała się zbawienną w tej sytuacji. Napiłam się kilka łyków, a objawy jakby minęły. Podziękowałam, po czym wrzuciłam wodę do sakwy i ubrałam kask. Teraz mogliśmy już wrócić do kontynuowania przerwanej wcześniej drogi. A kiedy załatwiliśmy wszystko, zajechaliśmy na klub, gdyż Roger poprosił, żebyśmy przyjechali, gdyż razem z Sheila'ą mają coś, co mogłoby mnie zaciekawić. Poniekąd domyśliłam się co takiego, bo trzy dni temu o tym rozmawiałyśmy. Byłam ciekawa cóż to za rzecz. 
Nils zaparkował, jak zawsze w rzędzie motocykli przed głównym wejściem do Clubhouse'u, a ja zaparkowałam kilka metrów dalej po drugiej stronie budynku, by nie tarasować drogi. Wujek z moją matką, siedzieli na przodzie budynku w stworzonej przez wikingów strefie wypoczynku. Przywitaliśmy się z nimi, po czym dosiedliśmy się do nich.

Podróżując stalowym rumakiemWhere stories live. Discover now