XIV

22.7K 1.7K 276
                                    

Szliśmy z Zackem w ciszy, która była naprawdę dobijająca. A wiecie dlaczego ta cisza była taka dobijająca? Ponieważ my zawsze o czymś rozmawialiśmy i się śmialiśmy, a tematów nam nigdy nie brakowało. Teraz byłam już pewna, że coś się zmieniło. Nasza relacja się zmieniła, a mi było z tym cholernie źle. Nie mogłam przecież stracić najlepszego przyjaciela.

- Zack? - spytałam, chcąc przerwać tą niezręczną ciszę. Chłopak spojrzał na mnie.

- Hm?

- Dlaczego nic nie mówisz? - spytałam, patrząc w jego piękne oczy.

- Nie wiem - odparł, odwracając wzrok.

- Dobra, wiem, że nie idziesz ze mną bez przyczyny. Mów - odparłam stanowczo.

- Ale co? - spytał, zgrywając debila.

- Wiem, że chcesz mi coś powiedzieć - odparłam pewnie, a on spojrzał na mnie miną Skąd wiesz. - Za dobrze cię znam.

- Bo wiesz... - zaczął. - Wydaje mi się, że się od siebie oddaliliśmy.

- Nie tylko tobie się tak wydaje - mruknęłam.

- Ale ja tak nie chce - Zatrzymał się raptownie i złapał mnie za ręce. - Nie chce popsuć naszej przyjaźni. Dobrze wiesz, że przyjaźnimy się od kilkunastu lat. Ja nie chce tego stracić - powidział, a patrzyłam na niego lekko zdziwiona, czekając na ciąg salszy jego monologu. - Nie chce i nie mogę ciebie stracić - powiedział, intensywnie się we mnie wpatrując. Chyba oczekiwał mojej reakcji, która nie nastąpiła, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie.

- Ja też nie chce cię stracić - odparłam w końcu, a on niespodziewanie wpił się w moje usta. Całował mnie tak delikatnie i czule. Jego usta były takie miękkie i smakowały genialnie, powodując, że oddawałam każdy pocałunek. To było naprawdę cudowne. W końcu chłopak się idę mnie oderwał, a ja miałam wrażenie, że nagle zrobiło mi się o wiele chłodniej. Otworzyłam oczy, a gdy uświadomiłam sobie co właśnie się stało, otworzyłam szeroko oczy. Pocałował mnie. Znowu mnie pocałowal. A dobrze wiemy, że nie powinien tego robić.

- Vicky, ja przepraszam... Ja nie powinnienem - powiedział w końcu, znowu na mnie patrząc. Otrząsnęłam się.

- W porządku. Nic się nie stało - powiedziałam, okłamując sama siebie.

Stało się. Twój przyjaciel, o którego jesteś cholernie zazdrosna i który ci się podoba cię pocałował, utwierdzając w przekonaniu, że zależy ci na nim bardziej niż powinno. Niech to szlag.

- Ale Vicky ja mam dziewczynę - rzekł, a magia tej chwili prysnęła niczym bańka mydlana.

- Spokojnie, jeśli o to chodzi to o niczym jej nie powiem - odparłam, domyślając się o co mu chodzi.

Aczkolwiek po ostatniej akcji w szkole z chęcią bym jej o tym powiedziała.

- Dziękuję - przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego niczym w pluszowego misia. - Cieszę sie, że cię mam, bo zawsze mogę na tobie polegać.

- Ja też.

Wysilałam się na słaby uśmiech mimo, że w środku czułam się tak, jakby przejechał mnie samochód, a potem przebiegło po mnie jeszcze stado byków. Jednym słowem - tragicznie. A wiecie dlaczego? Bo to tak cholernie boli. Najpierw mnie pocałowal, mówił, że mu na mnie zależy, że nie chce mnie stracić, przytulił mnie, ale przecież to wszystko jest i tak bez sensu, bo ma dziewczynę. A najgorsze jest to, że coś do niego czuję, ale nic nie mogę z tym zrobić. Znaczy mogę mu powiedzieć, ale nie chce wiedzieć jakie by były tego konsekwencje.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now