XLI

15.4K 1K 133
                                    

- Cześć Vicky - powiedział Zack, podchodząc do mnie, akurat gdy robiłam sobie drinka. Nie patrzył mi w oczy i nerwowo bawił się palcami. Oho, coś go dręczy i chce ze mną pogadać.

- Um... cześć - odparłam niepewnie. Naprawdę nie wiedziałam jak mam się zachowywać po dwóch tygodniach nieodzywania się.

- Możemy pogadać? - zapytał. - Chociaż właściwie to czy masz ochotę ze mną pogadać?

- Nie do końca, ale jestem ciekawa co masz mi do powiedzenia.

- Chodźmy do altanki - powiedział i już chciał złapać mnie za rękę, żeby pociągnąć mnie w stronę ogrodu, ale w ostatniej chwili się powstrzymał i po prostu zaczął przedzierać się przez tłum ludzi. Ruszyłam za chłopakiem i po chwili siedzieliśmy już w altance.

- Więc? - zapytałam, bo byłam pewna, że chłopak nic nie powie, dopóki ja nie zacznę rozmowy.

- Więc, po pierwsze to chciałem cię przeprosić - odparł skruszony, patrząc mi prosto w oczy. Nawet w nich mogłam dostrzec, że jest mu przykro i jest przygnębiony. - Nie oczekuję, że mi wybaczysz, ale chce, żebyś wiedziała, że żałuje, że się tak zachowałem i nie odzywałem do ciebie przez tyle czasu. Przepraszam, naprawdę.

- Dobrze, przemyśle to.

- A teraz chciałbym cię przeprosić jeszcze za to, co wydarzyło się w Kalifornii. Ja nie chciałem żeby to tak wyszło. To była chwila słabości. Zresztą sama wiesz, że byłem pijany. W sumie to mnie to nie usprawiedliwia, ale wiesz jak to jest po alkoholu. Żałuję, że to zrobiłem - powiedział, a ja wpatrywałam się w niego tak intensywnie, że zdawało mi się, że wywiercenie w nim jakąś niewidzialną dziurę. - No dobra. Właściwie to nie żałuję, ale wiem, że nie powinienem tego robić. Jest mi głupio, że się tak zachowałem i też cię bardzo przepraszam.

- Spoko, tamto mogę ci wybaczyć, ale to twoje unikanie mnie i nieodzywanie się to już gorsza sprawa - stwierdziłam.

- Ja wiem, zachowałem się jak jakieś dziecko, które obraziło się o niewiadomo co, a to ty powinnaś się na mnie obrazić i być zła - westchnął, drapiąc się po karku.

- Dokładnie, powinnam. Tylko, że zamiast tego, zastanawiałam się, co ja ci takiego zrobiłam i dlaczego trzymasz taki dystans - odparłam zgodnie z prawdą. Nie ma żadnego luzu. Wyrzucę z siebie wszystko, co kumulowało się we mnie przez te dwa tygodnie. Niech wie jak się czułam.

- Zdaje sobie sprawę, że się tym zadręczałaś. Naprawdę jest mi głupio.

- Nie dziwię się. Nawet się z tego cieszę - powiedziałam, a chłopak spojrzał na mnie z zaskoczeniem. - No co? Dobrze, że masz wyrzuty sumienia, po tym jak się zachowałeś.

- Widzę, że tym razem tak łatwo o tym nie zapomnisz - stwierdził ze smutkiem.

- Masz rację - powiedziałam. - Muszę...

- Tutaj jesteś. Wszędzie cię szukałem - usłyszałam głos Nialla i natychmiast odwróciłam się za siebie. Dostrzegłam chłopaka, zmierzającego w moim kierunku z piwem w ręku. Uśmiechał się promiennie, dopóki nie zobaczył Zacka, siedzącego naprzeciwko mnie. Miał zaskoczoną minę, ale nie wydawał się zły. Podszedł do mnie, a ja wstałam, wtulając się w niego. Po chwili przypomniałam sobie o Zacku, który miał zdezorientowaną minę.

- A właśnie. Poznaj Nialla, mojego chłopaka - odparłam, szeroko się uśmiechając. Miał kamienny wyraz twarzy, ale ja widziałam w jego oczach, że jego zaskoczenie sięgnęło zenitu. Tego się nie spodziewał, jestem tego pewna. W sumie gdyby nie jego foch to pewnie dowiedział by się już o tym tak o wiele wcześniej. Chociaż w sumie zdziwiło mnie, że Matt mu o tym
Nie powiedział.

- Zack - powiedział, wyciągając dłoń w stronę mojego chłopaka, który ją uścisnął.

Mój chłopak, jak to ładnie brzmi.

- Niall - odparł blondyn. Moim zdaniem wymienili zbyt mocny uścisk dłoni, ale w sumie można się było tego spodziewać. - Wracamy do środka? - zwrócił się do mnie.

- Tak pewnie - powiedziałam, łapiąc go za rękę. - Do zobaczenia później, Zack - dodałam jeszcze i udałam się z Niallem w stronę domu. Póki co to mam zamiar się świetnie bawić. W końcu to ostatnia impreza przed początkiem roku szkolnego. A myśleć o tym, co powiedział mi Zack będę dopiero jutro.

***

- Proponuje wznieść toast za udane wakacje! - wykrzyknął Matt, unosząc swój kubeczek, który zapewne był w większej części wypełniony wódką.

- I za to, aby ta ostatnia klasa była niezapomniana - dodała Van.

Wznieśliśmy toast i powróciliśmy do dalszej rozmowy. Dom już praktycznie opustoszał i została tylko nasza paczka i mój chłopak. W sumie obstawiam, że niedługo on też będzie częścią tej ekipy. Właściwie to mam taką cichą nadzieję. Nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby tak się stało, gdyż naprawdę wydaje mi się, że moi przyjaciele go polubili, a chłopcy i tak znali się od dawna. Martwiła mnie natomiast jedna rzecz. Zack przez całą imprezę chodził jakiś zamyślony i prawie w ogóle się nie odzywał. Poza tym ciagle czułam na sobie jego spojrzenie, a prawie za każdym razem, gdy na niego spojrzałam, odwracał wzrok. Zdawało mi się, że coś go dręczy i nie wiem czy przypadkiem nie dotyczy to mnie i Niall'a. Ale w sumie pewna nie jestem, więc nie będę tutaj gdybać. Poza tym będę musiała jeszcze przemyśleć czy mu wybaczyć, ale to jak już wrócę do domu.

***

- Widzimy się jutro? - zapytał Niall.

- Oczywiście, że tak. Ale ty przyjdziesz do mnie? - spytałam z nadzieją. Tak bardzo nie chciało mi się ruszać z domu.

- Nie ma sprawy ty mój leniuszku - odrzekł ze śmiechem, całując mnie w czoło.

- Kochany jesteś.

- Wiem. Dobranoc - powiedział, delikatnie dotykając swoimi wargami moich.

- Dobranoc - odparłam, udając się w stronę domu.

Weszłam najciszej jak się dało i udałam się do siebie. Przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Byłam tak wykończona, że nie chciało mi się nawet zmywać makijażu. Cóż, jutro będę wyglądać jak potwór, ale wolę szybciej znaleźć się pod kołdrą, niż stać na zimnych płytkach przed lustrem, pozbywając się tuszu i cieni z oczu. Ułożyłam się wygodnie i niemal natychmiast odpłynęłam.

To Tylko Przyjaciele Kde žijí příběhy. Začni objevovat