LVIII

11.7K 944 68
                                    

Następnego dnia z rana dostałam telefon od Kim, w którym oznajmiła, że dzisiaj przed wieczorem będzie już w mieście i możemy się spotkać. Umówiłyśmy się o szóstej wieczorem w jednej z kawiarni znajdującej się na Manhattanie, w której spotykałyśmy się zawsze, gdy przyjeżdżałam do Nowego Yorku.

Z domu wyszłam wystarczająco wcześnie tak, aby się nie spóźnić. Na ulicach, które mijałam tłoczyli się ludzie wracających do swoich domów po pracy z myślą odpoczynku po ciężkim tygodniu. Był piątek, więc wszędzie można było dostrzec także młodzież oraz studentów. Jedni stali w długich kolejkach przy wejściach do klubów. Inni zajmowali stoliki w przeróżnych kawiarniach, a jeszcze inni szwendali się bez celu w dużych grupkach i wyglądali naprawdę przerażająco.

Przyspieszyłam kroku i po chwili zajmowałam już miejsce przy jednym ze stolików przy oknie. Nie zdążyłam nawet dobrze się rozsiąść, gdy poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy. Kim. To był jej stały numer. Teraz już wiem czemu ja też tak robię i Matt mnie zawsze po tym poznaje.

- Zgadnij kto to! - krzyknęła wesoło dziewczyna.

- Sherlock Holmes? - zapytałam.

- To ja, kretynko - powiedziała, ściągając ręce z mojej twarzy. Stanęła na przeciwko mnie i rozłożyła ramiona. Szybko wstałam ze swojego miejsca i przytuliłam dziewczynę. - Ejejjeje, uważaj, bo mnie udusisz.

Zaśmiałam się i puściłam dziewczynę, która ściągnęła swoją kurtkę i zajęła miejsce naprzeciwko mnie. Po chwili podeszła do nas młoda kelnerka, u której złożyłyśmy zamówienie, a następnie wdałyśmy się w dyskusję.

- To powiedz mi, co tutaj robisz? - zapytała Kim, opierając łokcie na blacie stolika.

- Aktualnie to z tobą rozmawiam - powiedziałam, a dziewczyna pokręciłam głową z rozbawieniem

- Wiesz, że nie chodzi mi o to. Pytam co robisz w Nowym Yorku.

- Cóż, przyjechałam na tydzień do taty, żeby odpocząć.

- Od czego?

- Od szkoły i ogólnie od Miami. Masz tak czasami, że chcesz się wyrwać od codzienności?

- Uwierz, że mam. I to nawet za często.

- No widzisz, właśnie dlatego tu przyjechałam. A teraz powiedz mi moja droga, jak tam się bawisz na studiach.

- Boże, jest cudownie. Studiuję na Cornell University - powiedziała dziewczyna, rozpromieniając się jeszcze bardziej. - Kampus i uczelnia są zajebiście duże i zajebiście świetne. Ludzie są cudowni, nauczyciele też są nawet spoko. Co prawda mają duże wymagania i cisną, ale daje radę. A imprezy na studiach to po prostu coś pięknego.

Kim rozmarzyła się i zaczęła mi streszczać swój pierwszy rok szczegół po szczególe. Słuchając jej jeszcze bardziej zakochiwałam się w tej uczelni i miałam coraz większą nadzieję, że uda mi się tam dostać i za rok będę przyszłą studentką właśnie na Cornell University. Przy okazji, gdyby mnie przyjęli, będę tam miała jakąś znajomą osobę, z która będę mogła imprezować i spędzać czas.

- Może już skończę, bo zaraz mi tu uśniesz.

- Bez przesady - odparłam, biorąc łyka swojego cappuccino, który już prawie wystygło. Kto by pomyślał, że Kim aż tak się rozgada?

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now