XXII

23.6K 1.7K 195
                                    

Obudziłam się koło dwunastej, czego dowiedziałam się, patrząc na zegarek. Zwlekłam się z łóżka, wybrałam ubrania na dziś i poszłam do łazienki. Po bardzo długim prysznicu, który odświeżył moje ciało i umysł, ubrałam się, związałam włosy w luźnego koka i zeszłam do kuchni coś zjeść. Podczas przeglądania Facebooka zobaczyłam zdjęcie, które dodał Chris. Byliśmy na nim oboje i wyglądaliśmy razem fantastycznie. Jak książę i księżniczka. Tak się zapatrzyłam, że dolałam za dużo wody do kawy, przez co musiałam wycierać blat. Po zjedzeniu śniadania, poszłam do salonu i włączylam telewizor. Miałam ochotę się zrelaksować, niestety coś albo raczej ktoś mi w tym przeszkodził. Mówie o dzwonku do drzwi, który nie ustępował. Ze złością wstałam z kanapy, na której siedziałam i poszłam w stronę drzwi wejściowych. Nacisnęłam klamkę, a moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy zobaczyłam za nimi Zacka z bukietem róż.

- Cześć - powiedział. - Nie przeszkadzam? - dodał, widząc moja zdezorientowaną minę.

- Oczywiście, że nie - skłamałam. Nie będę przecież na niego krzyczała. Zreszta widzę, że coś musi być nie tak skoro przychodzi do mnie z kwiatkami w samo południe. - Wchodź.

- To dla ciebie - powiedział, wręczając mi bukiet moich ulubionych kwiatów. Pocałował mnie jeszcze w policzek.

- Co się stało? - spytałam, zajmując miejsce obok chłopaka na kanapie.

- To już nie można odwiedzić swojej przyjaciółki bez powodu? - spytał, udając oburzonego, ale wiedziałam, że kłamie.

- Zack, nie udawaj. Za dobrze cię znam.

- No dobra - mruknął niezadowolony. - Chodzi o Ashley - powiedział, przez co mina mu nagle zrzedła.

- Co z nią?

- Zerwała ze mną - odparł nadzwyczaj spokojnie.

- A to podła szmata - mruknęłam cicho, ale Zack chyba to usłyszał, bo się zaśmiał. - Ale widzę, że jakoś nie płaczesz z tego powodu - stwierdziłam, patrząc na niego przenikliwym wzrokiem.

- Płakałbym gdybym się czegoś jeszcze nie dowiedział.

- Czego? - spytałam zaciekawiona. Co ona mu takiego powiedziała?

- Okazało się, że założyła się z Oscarem... - zaczął, a mnie zatkało, kiedy usłyszałam imię "Oscar". Co on kurde miał z nią wspólnego? Spojrzałam na Zacka, aby kontynuował. - Założyła się z nim o to, że jeśli zostanie moją dziewczyną to stanie się popularna, popularniejsza od ciebie, od nas wszystkich, a potem nas zniszczy. Ich zakład był aktualny do balu. Jeśli zostałaby królową to by wygrała, co znaczyłoby że stała się dzięki mnie najpopularniejszą i najbardziej lubianą dziewczyną w szkole. Potem by nas zniszczyła, tylko nie wiem w jaki sposób. Może chciała jakoś rozwalić nasza paczkę czy coś. W sumie już jej to trochę wychodziło, bo odsunęła mnie od was. Niestety nie udało jej się dokończyć planu. Przegrała i ze mną dziś rano zerwała, mówiąc mi całą prawdę. Cały czas się uśmiechała. Zupełnie tak, jakby to, że chciała mnie wykorzystać sprawiało jej radość.

- Nie wierzę - odparłam. Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Jak ona mogła? Już nawet zaczęłam ja lubić. Ale chociaż moje przeczucia co do niej były prawdziwe i teraz miałam pewność, że nic sobie nie ubzdurałam.

- Pamiętasz tamtą noc w klubie? Jak ją poznałem? - spytał Zack, na co skinęłam głową. Dokładnie pamiętałam tamten wieczór, kiedy byłam tak bardzo zdesperowana, że aż zrobiłam sobie z nich jaja. - Wtedy to Oscar mnie z nią poznał. Znał ją od dawna i chciał nas zniszczyć, ale nie wiedział jak, bo gdyby mu się nie udało to nie miał by przecież innych znajomych w tej szkole. Dlatego założył się z Ashley. Ona miała nas zniszczyć, stać się popularna, a potem być z Oscarem. Niestety wszystko się skomplikowało, kiedy on wyjechał. Ich zakład dalej istniał, ale to już nie było to samo. Rozumiesz? Nasz przyjaciel był naszym wrogiem - powiedział, a mnie znowu zatkało. Co prawda z Oscarem nigdy nie łączyły mnie jakieś bliskie więzy, ale to że był w naszej paczce coś znaczyło.

- Mówiłeś o tym reszcie? - zapytałam.

- Narazie nie i nie mam zamiaru im o tym mówić. Chciałem cię poprosić o to samo - powiedział z błyskiem w oku. Coś planował.

- Ale kiedyś będziemy musieli im o tym powiedzieć.

- Wiem, ale narazie mam co innego na głowie. Muszę się na niej zemścić, a ty mi pomożesz, bo dobrze wiesz, że z nami się nie zadziera. Poza tym mam już nawet pomysł - uśmiechnął się łobuzersko i wystawił rękę, którą uścisnęłam. Ashley zapamięta do końca życia i będzie wiedziała z kim się nie zadziera.

***

- Czyli mam po prostu do niej podejść na korytarzu i normalnie z nią pogadać, wypytać o ciebie? - spytałam, aby się upewnić.

- Tak.

- Okej, w takim razie nie ma sprawy.

- Dziękuję. A właśnie. Chciałbym cię jeszcze przeprosić, za to, że ci nie wierzyłem, a powinnien mieć to na uwadze od początku - powiedział, nieśmiało się uśmiechając.

- Już ci wybaczyłam. Sama nie wiem, co bym zrobiła na twoim miejscu.

- Jesteś kochana - powiedział i niespodziewanie mnie przytulił. - Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.

***

Według naszego planu, który ustaliliśmy w sobotę, mam dziś podejść do Ashley, którą znowu nazywam blondi i poprostu ją powypytywać o różne rzeczy. Dlatego właśnie idę korytarzem i rozglądam się na wszystkie strony w poszukiwaniu dziewczyny. Kiedy wreszcie dostrzegłam blond włosy Ashley od razu ruszyłam w jej kierunku, przepychając się pomiędzy niezadowlonymi uczniami, aby tylko nie stracić jej z oczu. Na szczęście dziewczyna weszła do łazienki i dzięki temu miałam pewność, że będę mogła z nią pogadać. Gdy znalazłam się już przy drzwiach, nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Zauważyłam Ashley przy jednej z umywalek i od razu do niej podeszłam. Przedstawienie czas zacząć.

- Hej - powiedziałam, uśmiechając się.

- Cześć - odpowiedziała, patrząc na mnie.

- Muszę się coś ciebie zapytać - odparłam. Im szybciej zrobię to co muszę, tym krócej będę musiała na nią patrzeć.

- Coś się stało? - spytała z przerażoną miną.

Może pomyślała, że Zack mi coś o niej powiedział?

- Tak. Chodzi o Zacka. Od soboty jest jakiś przygnębiony i w ogóle wydaje mi sie, że siedzi z głową w chmurach.

- Nie powiedział ci, co mu jest? - spytała, patrząc w lustro i nerwowo poprawiając włosy.

Aha. Mam ją.

- Nie, a jest coś o czym powinnam wiedzieć? - spytałam.

- Tak. Zerwaliśmy. W sobotę - odparła nerwowo.

- Co? Jak to? Dlaczego? Wydawało mi się, że dobrze się pomiedzy wami układa - powiedziałam.

- Nie wiem sama. Zerwał ze mną i powiedział, że byłam tylko jego zabawką i tak naprawdę mnie nie kochał - rzekła smutno, ale wiedziałam, że udaje.

- Jeju. Przykro mi - przytuliłam dziewczynę, ale nie myślcie sobie, że zrobiłam to z wielką radością. Wręcz przeciwnie. Nie miałam ochoty na nią patrzeć, a przytulać jej i dotykać to już w ogóle. Dziewczyna odwzajemniła mój uścisk i chwilę później się odsunęła.

- Dziękuje - odparła, uśmiechając się.

Ona chyba serio myśli, że jej uwierzyłam. Idiotka.

- Nie ma za co. A teraz przepraszam, ale muszę sobie poważnie porozmawiać z Zackem o tym jak się powinno traktować dziewczyny - oznajmiłam i ruszyłam w kierunku drzwi, które następnie otworzyłam i wyszłam z pomieszczenia z triumfalnym uśmiechem na ustach. Czyli Ashley wymyśliła sobie, że będzie robić z siebie ofiarę, a z Zacka jakiegoś tyrana.

Ona musi być naprawdę głupia skoro myśli, że nasza paczka uwierzy jej, a nie Zackowi.

To Tylko Przyjaciele Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz