XVII

23.6K 1.7K 88
                                    

Gdy obudziłam się następnego dnia i zdałam sobie sprawę, że nie mogę się podnieść, uniosłam brwi i odwróciłam się na prawy bok, przez co mój nos zetknął się z nosem Zacka. Zassałam gwałtownie powietrze i podniosłam się do pozycji siedzącej, mając nadzieję, że ręka chłopaka się ze mnie zsunie. Nic bardziej mylnego, ponieważ tylko delikatnie zsunęła się w dół, dalej oplatając mnie niczym jakieś dzikie pnącze. Zack leżał niewzruszony na brzuchu z delikatnie rozchylonymi ustami i poczochranymi włosami. Wyglądał uroczo, nie zaprzeczę, ale w tej sytuacji nie mogłam się skupić na niczym innym prócz tego, że spał ze mną całą noc, a fakt, że miał dziewczynę wcale mu w tym nie przeszkadzał, co nie powiem, ale było bardzo nie fair w stosunku do Ashley. Fakt, że jej nie lubię przestał się dla mnie całkowicie liczyć, ponieważ osobiście nie chciałabym, aby mój chłopak spał ze swoją przyjaciółką i to w dodatku w samych bokserkach.

Zaczęłam szturchać chłopaka w ramię, co jednak nie przyniosło żadnego efektu, ponieważ Zack dalej spał i nawet nie reagował.

- Zack, do cholery jasnej! Wstawaj! - krzyknęłam w końcu, powodując, że natychmiastowo się obudził. Przetarł oczy, pozwalając mi na szybkie wyplątanie się z jego objęć. Spojrzał na mnie pytająco, a następnie złapał się za głowę i jęknął, chowając głowę w poduszce. - Zack - mruknęłam po chwili nieco spokojniej. - Wstawaj!

- Łeb mnie napierdziela, a ty mi każesz wstawac? Sorki, nie ta bajka - mruknął pod nosem.

Czyżby poranne humorki?

- W takim razie sama zjem ten cały stos naleśników - rzuciłam, udając się w stronę drzwi. Tak jak się spodziewałam, chłopak natychmiastowo wyskoczył z łóżka, potykając się o własne nogi. Zaczęłam się z niego śmiać, ponieważ nie mogłam uwierzyć, że on nadal nabiera się na ten numer z naleśnikami.

- Zaraz, zaraz. Nie ma żadnych naleśników? - spytał i popatrzył na mnie. Skinęłam głową, dalej się z niego śmiejąc. Spojrzał na mnie gniewnie i wrócił do mojego łóżka.

- Zack. Musimy pogadać. Skocze tylko po tabletki i zaraz wracam -powiedziałam, a on w odpowiedzi tylko mruknął coś w poduszkę.

Opuściłam swoje pokój, kierując się w stronę schodów. Kiedy po nich schodziłam, mało co nie wywaliłam się o leżące tutaj śmieci. Na dole wcale nie było lepiej, gdyż w przedpokoju panował kompletny chaos. Puszki, kubki, butelki, chipsy, paluszki i puste opakowania po dosłownie wszystkim leżały na podłodze, piętrząc się w kątach. Szybko ominęłam ten bałagan i skierowałam się do kuchni. To co tam zastałam było jeszcze gorsze. Cała podłoga była jakaś klejąca co oznaczało, że będę musiała ją szorować i to pewnie ze dwa razy.

Zapowiada się super dzień. Yuhu.

Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej tabletki, a z blatu chwyciłam butelkę wodę. Na szczęście była jeszcze nie otwarta, więc nie musiałam chociaż obawiać się o to, że znajdę tam wódkę zamiast tego czego właśnie potrzebowałam. Nie zajrzałam do salonu i ogrodu, ponieważ bałam się, że jeszcze bardziej się przerażę.

- Musimy pogadać - powiedziałam do Zacka, gdy wróciłam do pokoju, podając mu leki i wodę.

- Masz wygodne łóżko - stwierdził po połknięciu tabletki i wypiciu całej butelki wody, która miału mu pomóc w pozbyciu się kaca.

Boże, co za idiota...

- Nie będziemy rozmawiać o moim łóżku tylko o tym dlaczego ty w nim spałeś. Ze mną. - Spojrzałam na niego surowo, marszcząc brwi.

- Nic nie pamiętasz? - spytał takim tonem, który świadczył o tym, że stało się coś do czego dojść nie powinno. Problem tkwił w tym, że miałam luki w pamięci i nie pamiętałam dlaczego Zack znalazł się w moim łożku.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now