XXIX

19.7K 1.3K 229
                                    

Byłam już może po jakiś czterech piwach, gdy stało się coś czego w ogóle się nie spodziewałam. Nie mam pojęcia jak i kiedy do tego doszło, ale w pewnym momencie poczułam na swoich ustach usta Nialla. Chłopak całował mnie delikatnie, ale zachłannie, a ja byłam tam oczarowana, że oddawałam każdy pocałunek. Miałam wrażenie, że ta chwila trwa wiecznie, ale przecież wszystko co dobre kiedyś się kończy. Chłopak oderwał się ode mnie, gdy zabrakło mu powietrza. W sumie dobrze, że to on to zrobił pierwszy, bo szkoda by mi było to przerywać.

- Ja przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Trochę mnie poniosło. W ogóle nie powinienem tego robić - powiedział spuszczając głowę, a ja w tym momencie miałam znowu ochotę go pocałować, ale się powstrzymałam.

- Nie, naprawdę nic się nie stało. Poza tym to nie tylko twoja wina. Mogłam się odsunąć ale tego nie zrobiłam - odparłam, cały czas patrząc na chłopaka, który nareszcie podniósł głowę.

- Czyli nie jesteś na mnie zła? - spytał z nadzieją w głosie.

- Coś ty.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. A teraz może chodźmy poszukać twojej koleżanki - odparł, wstając z ławeczki, na której siedzieliśmy i podał mi rękę, która od razu chwyciłam.

***

Znalezienie Van zajęło nam dość długo. Nie było jej ani przy ognisku, ani przy lesie. Dopiero kiedy oddaliliśmy się kawałek razem z Niallem usłyszałam jakieś krzyki, przypominające kłótnie. Pociągnęłam chłopaka za rękę i ruszyłam w kierunku tych dźwięków, aby po chwili zobaczyć moją przyjaciółkę, która krzyczała na jakąś dziewczynę. Było ciemno, ale dzięki wytężeniu wzroku dostrzegłam, że jest ona dosyć wysoką, zgrabną blondynką. Puściłam rękę Nialla i szybko podeszłam do Van.

- Co tu się dzieje? - spytałam, stając przed dziewczyną, która momentalnie spojrzała na mnie. Po jej wyrazie twarzy można się było domyśleć, że blondynka musiała jej mocno zaleźć za skórę.

- Nic specjalnego - odparła Van, rozluźniając się lekko.

- Jak to nic? Gdyby nic się nie stało, to nie byłoby cie słychać na kilometr.

- Ta suka powiedziała, że jesteś dziwką - powiedziała Van, a mnie aż zatkało. Co ona sobie myśli? Że będzie mnie oceniać, nawet mnie nie znając?

Odwróciłam się w stronę dziewczyny, która chyba niezbyt była zadowolona z mojego widoku. Spojrzałam na nią, dokładnie badając ją wzrokiem. Już miałam do niej podejść, gdy nie wiadomo skąd pojawił się Niall i złapał mnie w talii.

- Chodź, nie warto - szepnął mi na ucho, a ja momentalnie poczułam się jak w niebie.

- Powiedziała, że jestem dziwką.

- Bo jesteś - wtrąciła się dziewczyna, a mnie coś trafiło.

- Zamknij się Megan. Jedyna osobą, którą można nazwać dziwką jesteś ty - powiedział Niall, a mnie zatkało. Cieszyłam się że się za mną wstawił, ale nie sądziłam, że powie tak do dziewczyny.

- Kiedyś mówiłeś, że mnie kochasz - odparła dumnie, splatając ręce na piersiachi chytrze sie uśmiechając.

- Kiedyś. Zanim nie przespałaś się z moim kolegą z drużyny, a potem z drugim i trzecim - powiedział, a następnie spojrzał na mnie. - Weź Vanesse i chodźmy - rzekł, patrząc na moją przyjaciółkę. Podeszłam do niej i chwyciłam ją za ramię.

- Idziemy Van - odparłam, a dziewczyna obrzuciła jeszcze morderczym wzrokiem Megan i odwróciła się, ruszając przed siebie.

- Van, o co dokładnie poszło? - spytałam dziewczyny, zajmując obok niej miejsce na ławeczce koło ogniska.

- Gadałam sobie z pewnym chłopakiem, bardzo przystojnym chłopakiem - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się na to wspomnienie, a następnie przeniosła wzrok na mnie. - I podeszła do mnie ta blondyna, bezczelnie przerywając mi rozmowę i mówiąc, że musi mi coś powiedzieć. Wkurwiłam się na nią, ale byłam ciekawa tego co ma do powiedzenia, więc niechętnie zostawiłam tego chłopaka i poszłam za nią. No i w pewnym momencie pyta się mnie kim jesteś. No to ja mówię, że nazywasz się Vicky i że jesteś moją przyjaciółką. A ona na to "współczuję ci, że przyjaźnisz się z taką dziwką" - odparła, zaciskając ręce w pięści. - Już miałam ochotę jej przywalić, ale wtedy przyszłaś ty z Niallem i mnie powstrzymałaś.

- Van, dziękuję - powiedziałam, przytulając dziewczynę.

- Nie ma za co. Póki się przyjaźnimy - czyli aż do śmierci - nie pozwolę aby ktokolwiek cię tak nazywał - odparła z uśmiechem.

- Boniu, tak bardzo się cieszę, że cię mam - rzekłam, odsuwając się od dziewczyny i pochylając lekko do przodu, opierając głowę na dłoniach, a łokcie na kolanach. Zaczęłam patrzeć na ognisko, które dalej paliło się pomarańczowymi i czerwonymi płomieniami.

- A jak z tobą i Niallem? - zapytała nagle Van.

- A jak ma być? - spytałam, nie odkrywając wzroku od ogniska. Niestety uśmiech, który wypłynął na moja twarz od razu mnie zdradził.

- Coś musi być skoro się uśmiechasz. A więc?

- Pocałował mnie - odparłam z jeszcze większym uśmiechem.

-To wspaniale. Nawet nie wiesz jak się cieszę - powiedziała, klaszcząc w dłonie.

- Nie sądziłam, że to powiem, ale ja też. Podoba mi się.

- Jesteś pewna? - spytała Van.

- Pewna nie, ale wiem, że mnie do niego ciągnie o wiele bardziej niż na przykład do Chrisa.

***

Ubrana w czarne szorty i cropp top opuściłam dom, wcześniej oznajmiając mamie, że wychodzę i pewnie wrócę późno (czyli tak jak zawsze). Ruszyłam chodnikiem w stronę domu Zacka, z którym dość długo się nie widziałam. Oboje stwierdziliśmy, że musimy w końcu to zrobić i spędzić ze sobą cały dzień jak za dawnych czasów. Po jakiś dziesięciu minutach byłam już pod domem przyjaciela. Tak jak zawsze weszłam do domu bez pukania i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Na dole było jakoś dziwnie cicho, więc zdjęłam buty i udałam się po cichu na górę. Skierowałam się do pokoju chłopaka i powoli otworzyłam drzwi (na wypadek gdyby spał). Moje przeczucia okazały się prawdziwe, gdyż Zack rzeczywiście leżał rozwalony na łóżku i chyba chrapał. Podeszłam do niego najciszej jak mogłam i wyciągnęłam telefon. Przecież musiałam zrobić mu zdjęcie. Kiedy skończyłam, z powrotem schowałam urządzenie do kieszeni spodenek, odłożyłam torebkę i schyliłam się.

- Pora wstawać! - krzyknęłam blisko jego ucha, a on natychmiast otworzył oczy i prawie spadł z łóżka na co wybuchnęłam śmiechem i teraz to ja leżałam na podłodze.

- Co ty tu robisz? - spytał zdziwony podając mi rękę, którą chwyciłam, a następnie usiadłam obok niego na łóżku.

- Jak to co? Przecież mieliśmy dzisiejszy dzień spędzić razem.

- O matko! Zapomniałem! Daj mi dziesięć do piętnastu minut i poczekaj na dole, włącz sobie telewizor, popływaj w basenie, poleż. Cokolwiek, a ja zaraz do ciebie przyjdę - odparł i podszedł do szafy.

- Tylko nie każ mi czekać zbyt długo - powiedziałam, wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Nie miałam ochoty na telewizor, nie popływam, bo nie wzięłam stroju choć myślę, że równie dobrze Zackowi nie przeszkadzałoby gdybym pływała w bieliźnie. Czyli nie zostaje mi nic innego jak leżenie, ale w sumie na to też nie mam ochoty. Chyba zbliżał mi się okres...

Po dłuższej chwili, kiedy w końcu leżałam na kanapie w salonie - bo na to się zdecydowałam, przyszedł Zack i oczywiście (jak to ma w zwyczaju) położył sie na mnie przez co byłam zmuszona ustąpić mu miejsca. Niestety nie ma tak łatwo, więc gdy tylko usiadł, znowu sie położyłam, tym razem z głową na jego kolanach. Nie był zadowolony, ale na szczęście nie zrzucił mnie z kanapy co miało miejsce już kilka razy. W końcu stwierdził, że ma ochote obejrzeć film. Oczywiście nie obyło się bez kłótni na temat tego, co będziemy oglądać, ale po dłuższym czasie doszliśmy do kompromisu i włączyliśmy "Szybkich i wściekłych 7". Gdy Zack się tym zajmował, ja poszłam po jakieś żarcie do kuchni.

To Tylko Przyjaciele Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz