XXXIII

18.9K 1.2K 188
                                    

- Kobieto, nie było cię ponad pół godziny! - krzyknął Sam, widząc mnie.

- Serio? Straciłam poczucie czasu - odparłam zdziwiona.

- Trudno nie zauważyć. W ogóle to chłopcy wpadli na świetny pomysł - zaczęła od razy Van, patrząc na mnie z miną niemal rozkazującą mi, że muszę się na ten pomysł zgodzić.

- Idziemy wieczorem do klubu i pomyśleliśmy, że mogłybyście pójść z nami - powiedział Rick, uśmiechając sie w stronę Van, która także odwzajemniła uśmiech.

Coś czuję, że na uśmiechach się nie skończy.

- Okej, nie mam nic przeciwko.

- Idealnie! - krzyknęła Van, klaskając w dłonie jak małe dziecko, co doprowadziło wszystkich do śmiechu.

***

Po kilku godzinach spędzonych na plaży, wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi w celu przebrania się i pójścia na obiad. Chłopcy odprowadzili nas aż pod same drzwi naszego apartamentu i okazało sie, że ich pokoje znajdują się niedaleko naszego, bo na końcu korytarza. To teraz będą ciągle do nas przyłazić.

Cudownie. A miałam tutaj odpocząć od chłopaków...

Pożegnaliśmy się i ustaliliśmy, że zobaczymy się na obiedzie i wtedy obgadamy szczegóły naszego wieczornego wyjścia do klubu.

- Mam dość - powiedziałam, rzucając się na kanapę.

- Ja też, ale jestem tak cholernie głodna, że zjadłabym konia z kopytami, wiec idę się przebrać - rzekła Van, znikając w sypialni. Chwilę potem usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi od łazienki. Niechętnie wstałam i także udałam się do pokoju. Wyjęłam z walizki jakąś spódniczkę i czarny crop top, a następnie szybko się przebrałam. Po chwili z łazienki wyszła Van, którą zaskoczyło to, że tak szybko się ubrałam. Zaśmiałam sie i weszłam do wolnego już pomieszczenia. Rozczesałam włosy, związałam je z koka, ponieważ było tu naprawdę gorąco i przejrzałam sie. Wyglądałam dobrze, nawet bardzo dobrze. Uśmiechnęłam się i wróciłam do przyjaciółki, a następnie razem opuściłyśmy pokój, ruszając w stronę hotelowej restauracji.

***

- Poproszę wódkę z sokiem ananasowym! - powiedziałam, a raczej krzyknęłam w stronę barmana, który uśmiechnął się do mnie i skinął głową na znak, że rozumie. Oparłam się plecami o blat, czekając na zamówiony alkohol i zaczęłam rozglądać się po klubie, w którym właśnie się znajdowałam. Właściwie nie różnił się on niczym od klubów w Miami, które znam, prócz wystroju. Ludzie pili i tańczyli tak samo jak wszędzie, czyli bez umiaru i wulgarnie. Spojrzałam w stronę stolika, przy którym siedziałam, zanim udałam sie po drinka i zobaczyłam, że został tam tylko Justin, który właśnie lampił się na jakąś blondynkę. A może raczej na jej dupę. Typowe... Z powrotem odwróciłam się w stronę baru i zobaczyłam, że barman właśnie stawia przede mną szklankę z alkoholem. Wzięłam łyka i razem ze szklanką udałam się do stolika. Czyli teraz jestem skazana na towarzystwo tego debila. Czy może być coś lepszego i cudowniejszego? Usiadłam w dość sporej odległości od chłopaka i zaczęłam pić swój alkohol małymi łykami, cały czas czując na sobie wzrok Justina.

- Jestem jakaś brudna czy coś?! - spytałam.

- Nie - odparł bez cienia zażenowania ani zdziwienia moją reakcją. A może właśnie na to liczył?

- W takim razie czemu ciągle się na mnie patrzysz? - zapytałam.

- Bo lubię - mruknął ze stoickim spokojem, a we mnie się aż zagotowało.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now