XLII

13.4K 1K 46
                                    

Następnego dnia wszyscy z mojej grupy czekali z niecierpliwością na nowego nauczyciela od matematyki. Gdy zabrzmiał dzwonek oznajmiający początek lekcji, wszyscy pośpiesznie weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Nikt się nawet nie spóźnił, a mogę dać słowo, że niektórzy potrafili przyjść nawet w połowie lekcji i zdarzało się im to notorycznie. Dziś jednak było inaczej. Niby drugi dzień szkoły, a wszyscy punktualni. Ciekawe tylko na jak długo.

Minęło 5 minut, a nowego nauczyciela lub nauczycielki dalej nie było. Tak, nasza stara pani od matematyki nie zdradziła nam nawet płci, chcąc nas zaciekawić jeszcze bardziej. Wszystkie dziewczyny liczą na mega przystojnego pana profesora, natomiast chłopcy - jak to oni - na seksowną nauczycielkę z wielkimi cyckami i dobrą dupą.

- No i gdzie ten nauczyciel? - mruknęła do mnie Van już wyraźnie znudzona i jednocześnie zniecierpliwiona. Już miałam jej odpowiedzieć coś w stylu, że pewnie zaspał pierwszego dnia, żeby poprawić jej humor, gdy drzwi do klasy gwałtownie się otworzyły, a do środka wszedł wysoki brunet. Od razu można było zauważyć, że napewno musi chodzić na siłownię, bo ma nienaganną sylwetkę. Cała klasa spojrzała w jego kierunku, a w klasie zapanowała cisza. I to dosłownie. Można było nawet usłyszeć własne myśli. Nauczyciel położył swoją torbę na biurku, a następnie odwrócił się w stronę klasy, opierając się na meblu.

- Dzień dobry klaso - odpowiedział aksamitnym głosem. - W tym roku będę waszym nowym nauczycielem od matematyki - dodał, co momentalnie wywołało uśmiechy na twarzach wszystkich dziewczyn i rozczarowanie u chłopaków. Cóż w sumie to im się nie dziwię, ale płakać nie będę. W końcu od dziś, aż przez cały rok będę spędzała 6 godzin w tygodniu z najseksowniejszym i najprzystojniejszym nauczycielem w całej szkole. Przyjrzałam się uważnie mężczyźnie, który spoglądał w stronę klasy, lustrując każdego wzorkiem, jakby chciał wyczytać coś z naszych twarzy. W pewnym momencie zobaczyłam, że uśmiecha się pod nosem, więc spojrzałam w tamtym kierunku co on, dostrzegając dwie szepczącą dziewczyny. Zapewne musiało mu to schlebiać.

- Nazywam się Scott, Brian Scott - powiedział, podchodząc do tablicy, na której napisał swoje imię. Cóż, miał ładne pismo jak na mężczyznę, więc chociaż nie będzie problemu, żeby się po nim doczytać. Kolejny plus. - Słyszałem od waszej poprzedniej nauczycielki, że jesteście bardzo grzeczną klasą i dobrze się z wami współpracuje. Nie chciałbym...

- Żartowała! - krzyknął ktoś z tyłu, przerywając nauczycielowi. Byłam pewna, że się zdenerwuję, ochrzani tego debila, który mu przerwał czy coś podobnego, a on tylko się zaśmiał, puszczając jego komentarz mimo uszu.

- Tak więc, jeśli mogę dokończyć, nie chciałbym zmienić o was tej dobrze wyrobionej opinii - stwierdził, ponownie się uśmiechając. - Na dzisiejszej lekcji nie będziemy robić nic szczególnego, zapoznam was tylko z moimi zasadami i kwestiami dotyczącymi oceniania.

- Coś czuję, że nie będę się mogła skupić na tej matmie - szepnęła Van, cicho się śmiejąc. - Kiedyś przeszkadzał mi głos tej jędzy, a teraz będzie mi przeszkadzać uroda pana Scotta - dodała, spoglądając w stronę nauczyciela, który akurat się na nas patrzył. Van natychmiast usiadła prosto, dodatkowo się rumieniąc.

- Zacznijmy od tego, że bardzo nie lubię jak ktoś mi przerywa, gdy mówię - powiedział, spoglądając znacząco na naszego kolegę. Ten tylko zaśmiał się nerwowo. - Nie lubię też, gdy przeszkadza mi się w prowadzeniu zajęć i plotkuje. Jeśli nie macie ochoty mnie słuchać, to nikt nie każe wam tu być, więc po prostu wyjdźcie i nie marnujcie mojego czasu ani nerwów. Chce was czegoś nauczyć, bo od tego tu jestem. Olewanie mojego przedmiotu też wam w niczym nie pomoże, bo wtedy ja obleje was na koniec semestru. Wyraziłem się jasno? - zapytał. Jego twarz nie miała chamskiego ani wrednego wyrazu. Patrzył na nas po prostu ze stoickim spokojem, oczekując odpowiedzi. Jak na zawołanie wszyscy pokiwaliśmy głowami w geście zrozumienia. - Jeśli chodzi o ocenianie to myślę, że moje wymagania są podobne do takich jakie stosują inni nauczyciele. Sprawdzian zapowiadam minimum tydzień wcześniej, kartkówki robię niezapowiedziane, aczkolwiek jeśli polubię jakąś klasę to je zapowiadam i rzadko mi się wtedy zdarza robić niespodzianki, które napewno nie są dla was przyjemne. A i uprzedzam, że czasami pytam przy tablicy z pracy domowej, więc radziłbym abyście się do niej przykładali i ją sumiennie odrabiali.

Po swojej długiej przemowie usiadł na krześle za biurkiem. Sprawdził listę obecności, a następnie poprosił każdego po kolei, aby opowiedział mu coś o sobie oraz to jakie rzeczy z matematyki najbardziej lubi, a jakie sprawiają mu trudności.

- Na koniec chciałabym was jeszcze uprzedzić, że w następnym tygodniu zrobię wam mały teścik. Chce się dowiedzieć co wam wychodzi najlepiej, a co nie, żebym wiedział co musimy powtórzyć do testów końcowych - Wypowiedź nauczyciela spotkała się z niemiłym pomrukiem klasy. Ale czego można było się spodziewać. Nikt nie miał ochoty na sprawdzian w drugim tygodniu szkoły. - Wypuszczę was też wcześniej, żebyście zebrali siły przed jutrzejszą lekcją. Do zobaczenia.

Wszyscy opuściliśmy klasę, żegnając się z panem Scott'em. Ruszyłam z Van w kierunku szafek, aby wziąć książki na następną lekcję, do której miałyśmy jeszcze ponad 20 minut. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy na boisko, popatrzeć na chłopaków, którzy pewnie mieli trening.

- I co sądzisz o naszym nowym profesorku? - zapytała Van, poruszając brwiami.

- Cóż, czuje że matma z nim może być ciekawa.

- Też tak sadzę. Jak na niego patrzę to mój mózg natychmiast wyobraża go sobie bez koszulki. To niepokojące.

- Ugh Van, miałam na myśli to, że może nas dużo nauczyć, a ty myślisz tylko o jednym - mruknęłam, śmiejąc się z dziewczyny.

- Tak, tak. Tłumacz się - odparła, zajmując miejsce na jednym z siedzeń. - Popatrz, chyba przyjmują nowych do drużyny - dodała, żeby zmienić temat, a następnie wskazała palcem boisko. Faktycznie, jakoś dużo tam było tych chłopaków. Jak nigdy.

- Możliwe. W sumie dziwnie tak być najstarszym rocznikiem w szkole.

- Szczerze to nie dociera do mnie, że to już prawie koniec. Ten czas tak szybko leci. Już teraz wiem, że cholernie będę tęsknić za tą szkołą, tymi ludźmi i nawet za tym ohydnym żarciem na stołówce. A szczególnie za tobą - powiedziała, robiąc smutną minę.

- Za mną? - zapytałam zdziwiona. Czy ja o czymś nie wiem?

- Każda z nas wyjedzie na studia i zapewne do innego miasta. Równie dobrze możemy studiować na dwóch różnych końcach kraju.

- Ale przecież nasza przyjaźń jest zbyt mocna, aby jakieś studia ją zniszczyły. Co prawda nie będziemy widzieć się codziennie, ale i tak nie odpuszczę ci ploteczek o chłopakach na uniwersytecie i naszych spotkań, nawet jeśli będziemy się widzieć tylko raz w miesiącu albo i rzadziej. Damy radę, obiecuje - odparłam, przytulając przyjaciółkę. Odwzajemniła uścisk, więc widocznie poprawiłam jej humor. Chociaż tyle dobrze. Mam tylko nadzieję, że moje słowa faktycznie się sprawdzą, bo nie chciałbym stracić kogoś takiego jak Van. Nigdy w życiu.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now