XLIII

15K 1K 144
                                    

Idąc do ostatniej klasy liceum naprawdę nie sądziłam, że będę tak zabiegana i że nie będę miała kompletnie na nic czasu. Owszem, wiedziałam że będę miała dużo nauki, jeśli chce się dostać na moją uczelnię i mieć jak najlepsze oceny, ale rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Codziennie siedzę w książkach, powtarzam materiał i uczę się na bieżąco. Dodatkowo dwa razy w tygodniu chodzę na dodatkowe zajęcia z rysunku, które są mi potrzebne do dostania się na architekturę na Cornell University w Ithace. Decyzję już podjęłam, ale póki co nikomu o tym nie mówię. Dowiedzą się, gdy się dostanę. Poza zajęciami z rysunku chodzę też na korepetycje z matematyki, ale nie wyrównujące, tylko rozszerzone. Chce się nauczyć nowych rzeczy, co w sumie nie będzie chyba trudne, bo zarówno mój korepetytor jak i pan Scott są świetnymi nauczycielami. Poza tym ten drugi tłumaczy wszystkie zagadnienia o wiele lepiej niż poprzednia nauczycielka. Powiem szczerze, że chyba spadł mi z nieba. Lekcje z nim są świetne, a wszystkie sprawdziany i kartkówki pisze na same piątki i szóstki. Wcześniej nie miałam jakiś najgorszych ocen, ale teraz zdecydowanie są o wiele lepsze. Poza tym nauka tego przedmiotu nigdy nie przychodziła mi z taką łatwością jak teraz. Jestem z siebie cholernie dumna i wiem, że jeśli dalej będę taka zdeterminowana w dążeniu do celu to osiągnę wszystko, czego pragnę.

Odłożyłam książkę na bok i wyłączyłam laptopa. Podniosłam się z łóżka, patrząc na zegarek, który wskazywał siódmą trzydzieści. Skierowałam się w stronę drzwi, po czym opuściłam pokój, udając się do kuchni, gdzie zastałam mamę nakrywającą do stołu. Krzątała się po kuchni, podśpiewując piosenkę lecąca w radiu. Nie zauważyła mnie, więc stanęłam w progu, opierając się o futrynę. Po chwili kobieta odwróciła się i mnie zauważyła, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.

- Jak długo tu stoisz? - spytała skrępowana.

- Wystarczająco długo - stwierdziłam, zajmując miejsce przy stole.

- Nie ma to jak upokorzyć się przed własna córką.

- Lepiej przede mną niż jakimś obcym.

- To też racja powiedziała, zajmując miejsce przy stole naprzeciwko mnie. Postawiła jeszcze sałatkę i złożyła ręce patrząc na mnie poważnym wzorkiem. - Musimy porozmawiać.

- Coś się stało? - spytałam lekko przerażona, odkładając widelec.

- Właściwie to nie. Chciałam ci tylko powiedzieć, że od pewnego czasu się z kimś spotykam - powiedziała, uśmiechając się. To dlatego w ostatnim czasie była taka wesoła i aż zarażała pozytywną energią.

- To niesamowite. Strasznie się cieszę - odparłam, co chyba kompletnie zdziwiło moją mamę. Chyba nie takiej reakcji się spodziewała.

- Naprawdę? Myślałam, że będziesz na mnie zła.

- Zła? Niby czemu? - Teraz to ja byłam zdziwiona.

- Nie wiem. Mogłaś pomyśleć, że na przykład chce zastąpić twojego tatę kimś innym.

- Nie znaczy, że jeśli się rozwiedliście to macie być do końca życia sami. Ja bardzo chcę żebyście ułożyli sobie życie i dalej byli szczęśliwi. I nie mam nawet powodu, żeby być zła o to, że znalazłaś kogoś, kto sprawia, że się uśmiechasz - powiedziałam, a mama złapała mnie za rękę, ściskając ją. Jej oczy zaszły łzami. Chyba się wzruszyła. Trzeba ją rozweselić, bo zaraz mi się tu popłacze.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now