LX

15.2K 1.1K 256
                                    

Tydzień szkoły po powrocie z Nowego Yorku był dość trudny. W ogóle nie chciało mi się siedzieć na lekcjach i słuchać nauczycieli. Złapałam się nawet na tym, że na jednej lekcji potrafiłam odlecieć myślami kilka razy, a mi nigdy się to nie zdarzało. Zawsze potrafiłam się skupić. Jedynie na matematyce potrafiłam uważać, bo akurat pan Scott mnie lekko przerażał i nie chciałam mu podpaść.

Cały tydzień nie widziałam się też z Niallem. Naprawdę nie miałam pojęcia co mu się stało, ale ciagle nie miał czasu, bo a to musiał się uczyć, a to miał jakiś mecz, trening, a to koniecznie musiał pomóc bratu. Jego wymówki nie miały końca i zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę nie może czy po prostu nie chce się ze mną spotkać. A jeśli nie chce to dlaczego? Czy ja coś zrobiłam? Jakoś mi się nie wydaje. Poza tym jego zachowanie, gdy rozmawialiśmy przez telefon też wydawało mi się dziwne. Jak kiedyś potrafiliśmy rozmawiać godzinami, opowiadając sobie o naszym dniu i innych rzeczach to teraz chłopak zbywał mnie szybkimi odpowiedziami. Czasami nawet nie odpisywał na smsy. Naprawdę zaczynałam się martwić, a jego zachowanie odbijało się na mnie, bo co chwilę wpadały mi do głowy coraz gorsze myśli i pomysły. Może się mną znudził? A może nie jestem dla niego wystarczająco dobra?

W pewnym momencie doszłam do wniosku, że dłużej tak być nie może, więc po prostu zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam, że koniecznie musimy się spotkać. Oczywiście próbował się wymigać, ale mu nie pozwoliłam. Słyszałam w jego głosie, że nie był zbytnio zadowolony z tego, że nie udało mu się postawić na swoim, ale postanowiłam to zignorować, mimo że zrobiło mi się cholernie przykro.

Po dwudziestu minutach byłam już w miejscu, w którym umówiłam się z Niallem. Usiadłam na ławce, zakładając nogę na nogę i złączyłam ręce na kolanie. Bałam się tej rozmowy, bo nie wiedziałam jak się potoczy, ale byłam zdeterminowana i gotowa na wszystko. Musiałam wyjaśnić z chłopakiem jego dziwne zachowanie, bo naprawdę dłużej tak nie mogłam. Miałam głęboką nadzieję, że chłopak sam mi powie co się dzieje i dałam mu na to nawet tydzień, ale najwyraźniej się myliłam, więc musiałam wziąć sprawy w swoje ręce.

- Cześć - odparł niepewnie Niall, siadając obok mnie. Nawet mnie nie pocałował ani nie przytulił. Okej.

Spojrzałam na niego i aż się przeraziłam. Miał sińce pod oczami i wyglądał jakby nie spał kilka dni. Jego włosy były oklapnięte, a nie rozczochrane jak zwykle. Ubrany był w jakieś niebieskie spodnie, a on przecież zawsze nosi czarne. Okej, naprawdę coś musiało być z nim nie tak.

- Hej - odparłam, odwracając się w jego stronę.

- Więc czemu chciałaś się spotkać? - zapytał.

- Chce z tobą porozmawiać - powiedziałam, biorąc jego dłoń. Spojrzałam ze zdziwieniem na mój gest, ale tego nie skomentował.

- O czym?

- Nie wiem co się z tobą dzieje. Od tygodnia mnie unikasz i spławiasz. Nie chcesz ze mną rozmawiać, a gdy do ciebie mówię to mnie ignorujesz i bujasz w obłokach - powiedziałam. Chłopak spuścił głowę i westchnął.

- Vicky, stało się coś okropnego - odparł.

- Co takiego? - zapytałam przerażona coraz bardziej. Nie mogłam wyczytać nic z jego wyrazu twarzy, ale oczy miał pełne bólu.

Czy ja naprawdę mu coś zrobiłam?

- Nie wiem jak ci to powiedzieć.

- Po prostu powiedz. Będzie ci lepiej.

- Bo ja zrobiłem coś okropnego - zaczął, a potem otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął. Z przerażeniem i zniecierpliwieniem czekałam, aż w końcu to z siebie wydusi. - Zdradziłem cię. Przespałem się z inną.

W tym momencie moje serce pękło na miliony kawałków, a z oczu zaczęły lecieć zły. Moje ciało zostało sparaliżowane i nie mogłam się ruszyć.

- Co ty mówisz? Powiedz, że żartujesz! - krzyknęłam.

Chwilowy paraliż zastąpiła nagle fala gniewu i nienawiści, która rozpłynęła się po całym moim ciele. Miałam ochotę rzucić się na niego i wydrapać mu oczy. Chciałam sprawić, aby poczuł się tak, jak ja się czuję. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie kontrolowałam tego co robię i naprawdę bałam się, co się za chwilę stanie. Nie docierało co mnie to co przed chwilą usłyszałam. Mój mózg zalewało tysiące myśli naraz, a każda dotyczyła tylko tego jak bardzo zła i rozczarowana jednocześnie byłam. Zdałam sobie też sprawę, że to nie ja byłam powodem jego dziwnego zachowania. To była tylko i wyłącznie jego wina. A zdanie sobie sprawy z tego faktu spowodowała, że mój organizm dostał nagle nowej fali energii, która postanowiłam wykorzystać przeciw niemu.

Wyrwałam rękę, która wcześniej dotykała dłoni chłopaka i gwałtownie wstałam z ławki.

- Niestety nie żartuję - powiedział chłopak, nawet na mnie nie patrząc.

Witam wszystkich w ostatnim rozdziale tego opowiadania i dziękuję, że ze mną tyle wytrwaliście i ciagle przybywa Was coraz więcej. Nie wiem czy są takie słowa, którymi mogłabym określić jak bardzo się cieszę z każdego wyświetlenia, gwiazdki i komentarza oraz wszystkich nowych obserwatorów. To naprawdę niesamowite, że w takim krótkim czasie po moim powrocie po długiej przerwie przybyło Was tak dużo. Jestem Wam ogromnie wdzięczna, z całego serca. Kończąc tą historię powinnam się jeszcze z wami pożegnać, ale taka opcja nie wchodzi nawet w grę, bo to dopiero początek mojej przygody z Wattpadem, a to opowiadanie - mam nadzieję - jest początkiem tego wszystkiego co planuję napisać. Dlatego zapraszam Was na drugą część tej historii - To tylko wrogowie.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now