XV

23.8K 1.6K 93
                                    

Całą sobotę i niedzielę przesiedziałam w pokoju, słuchając muzyki i czytając książkę. Wychodziłam tylko po coś do jedzenia i do łazienki. Mama oczywiście myślała, że jestem chora, ale zapewniłam ją, że nic się nie stało i jestem po prostu zmęczona. Chyba mi uwierzyła, aczkolwiek może po prostu nie chciała się wypytywać, bo dobrze wiedziała, że jeśli będę chciała to sama jej powiem, co mnie dręczy.

Oczywiście dziewczyny do mnie dzwoniły, ale zbywałam je, mówiąc, że źle się czuję. Chciały mnie odwiedzić, ale jakoś udało mi się je odciągnąć od tego pomysłu. Chciałam być sama ze swoimi myślami. Zack w ogóle nie próbował się ze mną skontaktować, więc wziął sobie moje słowa na serio. I dobrze. Skończyła się dobra Victoria. Nie będzie tak ze mną pogrywał. I dopóki mnie nie przeprosi to może w ogole nie istnieć. Będę go ignorować, a blondi jeszcze mnie po pamięta. Zobaczy, że ze mną się nie pogrywa w jakieś głupie gierki.

***

Kolejne dni zleciały mi w zawrotnym tempie. Dom, szkoła, dom, szkoła i tak w kółko. Nie działo się nic specjalnego. Tak jak sobie obiecałam, ignorowałam Zacka i Ashley, co nawet mi się to udawało. Przyjaciele domyślili się, że pokłóciłam się z Zackem i próbowali nas pogodzić, ale gdy kilka razy dałam im jasno do zrozumienia, że mają zakończyć knucie, ponieważ nic im to nie da, odpuścili. Atmosfera przy naszym stoliku na stołówce była napięta, przez co we wtorek przesiadłam się do innego, który był wolny. Van i Matt poszli w moje ślady, dzięki czemu nie siedziałam sama. We trójkę zgodziliśmy się, że blondi już powoli udaje się zniszczyć nasza paczkę. Najpierw udało się jej doprowadzić do mojej kłótni z Zackem, a teraz część z nas zmieniła stolik. A nigdy nie zdarzyło się żeby któreś z nas zmieniło miejsce. Nigdy, aż do teraz.

Na dodatek dziś był piątek, czyli moje urodziny, z których prawie w ogóle się nie cieszyłam i chyba można się domyślić dlaczego. Ale urodziny ma się raz w roku, więc trzeba je zapamiętać, żeby mieć co wspominać (oczywiście jeśli się coś zapamięta). Moja mama tydzień wcześniej powiedziała mi, że na weekend gdzieś pojedzie, żebym mogła zrobić imprezę i się dobrze bawić. Oczywiście dodała też, że kiedy wróci, w domu ma być porządek. Tak, wiem to dziwne, że mama zostawia mi wolną chatę i mówi, żebym zrobiła imprezę, ale ją to czasami naprawde trudno ogarnąć. Więc zamierzam dziś posłuchać się mojej rodzicielki i zrobić najlepsza imprezę w życiu, nie przejmować się Zackem, wszytkimi innymi i dobrze się bawić , a jutro cały dzień przeleżeć w łóżku, wspominając poprzedni dzień pełen wrażeń. Tak, to jest zdecydowanie mój plan na dzisiejszy dzień, który będzie niezapomniany.

Dzisiejszy dzień będzie zajebisty i nawet Zack i blondi mi go nie popsują, pomyślałam i zaczęłam przeglądać szafę w celu znalezienia jakiegoś ubrania na dziś. W końcu postanowiłam, że nałożę spódnicę i bluzkę, które ostatnio kupiłam na zakupach z Van. Następnie udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam delikatny makijaż, bo jak wiecie nie lubię mieć na twarzy tony tapety. Następnie ubrałam się we wcześniej wybrane ubrania i opuściłam łazienkę. Wzięłam moją torbę oraz telefon i wyszłam z pokoju. Po zejściu ze schodów, przejrzałam się w ogromnym lustrze, które wisiało w przedpokoju. Okręciłam się wokół własnej osi, zadowolona ze swojego wyglądu i weszłam do kuchni, wcześniej zostawiając torbę w przedpokoju.

- Cześć mamo! - powiedziałam, całując kobietę w policzek.

- Widzę, że humor dopisuje - odparła, lustrując mnie podejrzliwym wzrokiem. Nic dziwnego, bo w końcu na twarzy miałam wielkiego banana, którego nie umiałam się pozbyć.

- W końcu nie codziennie obchodzi się siedemnaste urodziny - odparłam, biorąc do ręki jabłko i kanapkę, którą zrobiła mi mama.

- No tak. Więc kochanie wszystkiego najlepszego - Kobieta wstała od stołu i przytuliła mnie. - A prezent tak jak ci powiedziałam, dostaniesz w niedziele, jak wrócę - dodała i z powrotem usiadła.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now