XXXI

21.7K 1.2K 35
                                    

Po wspólnie spędzonym dniu z Zackem, zmęczona, ale mega zadowolona wróciłam do domu. Mama najwyraźniej już spała, bo w domu było cicho i ciemno, więc żeby nie hałasować i jej nie obudzić, po cichu weszłam do swojego pokoju i poszłam pod prysznic. Nie powiem, zajęło mi to dość długo, ale to dlatego, że uwielbiałam brać długie, odprężające prysznice. Po jakimś czasie, sama nie wiem dokładnie ile to trwało, zakręciłam wodę i okręciłam ciało ręcznikiem, a włosy wytarłam, następnie je rozczesując. Zmyłam jeszcze makijaż i przebrałam się w moja piżamę, która składała się z jakiejś za dużej koszulki (chyba Zacka, którą kiedyś u mnie zostawił, a ja nie miałam okazji mu jej oddać) i krótkich czarnych spodenek.

Opuściłam zaparowane pomieszczenie i podeszłam do łóżka, na którym chwilę później leżałam z telefonem. Zaskoczyły mnie dwa nieodebrane połączenia i pięć wiadomości od Nialla. Szybko przeczytałam wiadomości, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Martwił się o mnie. W sumie nic dziwnego skoro przez cały dzień nie było ze mną kontaktu. Szybko wystukałam odpowiedź, a po chwili otrzymałam kolejną wiadomość.

A już się bałem, że coś ci się stało. W takim razie śpij dobrze. Dobranoc ;**, przeczytałam, szczerząc sie jak głupia do telefonu, a następnie przymknęłam oczy, zasypiając z obrazem Nialla odtwarzanym w myślach.

***

- Van! Jesteśmy na Hawajach! - krzyknęłam, wychodząc z samolotu, a wszyscy ludzie, którzy byli w zasięgu mojego wzroku spojrzeli na mnie jak na idiotkę, ale szczerze to nie za bardzo się tym przejęłam.

- Też się cieszę - powiedziała nieco spokojnie Van, przymykając oczy i wystawiając głowę w kierunku słońca.

Po załatwieniu wszystkich formalności na lotnisku i odebraniu bagaży, udałyśmy się do autokaru, który miał nas zawieźć do hotelu. Droga byla dość długa, ale zleciała nam strasznie szybko. Nie wiem czy to dzięki przewodniczce, która tak świetnie opowiadała o przyrodzie, wyspie, mieszkańcach i ciekawych miejscach czy dzięki temu, że widoki za oknem były niesamowite. Jechaliśmy brzegiem oceanu akurat podczas zachodu słońca, wiec możecie sobie wyobrazić ten cudowny, zapierający dech w piersiach widok i kolory na niebie idealnie kontrastujące z ciemną tonią wody, którą w delikatnie piętrzących się falach zmierzała w stronę brzegu, po to aby po chwili ponownie się cofnąć i wrócić w nieznaną otchłań oceanu. Gdzieniegdzie można było zauważyć duże statki, które z naszej perspektywy wydawały sie maleńkie. Po drugiej stronie roztaczał się krajobraz roślinny. Wszędzie rosły palmy i inne egzotyczne rośliny, którymi nie mogłam nacieszyć oczu. Widok zapierał dech w piersiach, a ja już wiedziałam, że te dwa tygodnie spędzone tutaj razem z moją najlepszą przyjaciółką będą najlepszymi wakacjami w moim życiu i będę je długo wspominać.

***

Kiedy dojechaliśmy do hotelu, zameldowałyśmy się i udałyśmy się do naszego pokoju z dość przystojnym chłopakiem, który miał nas tam zaprowadzić.

- Jeśli by panie czegoś potrzebowały, jestem w recepcji - odparł chłopak, który na moje oko miał nie więcej niż dwadzieścia lat, otwierając drzwi naszego apartamentu.

- Dziękujęmy, napewno skorzystamy - powiedziała Van, trącając mnie łokciem w bok. Spojrzałam na nią jak na głupka, ale wiedziałam o co jej chodzi.

- Tak, dziękujemy.

- W takim razie zapraszam do środka. Mam nadzieję, że apartament się paniom spodoba - powiedział, gestem ręki zapraszając nas do środka. Weszłyśmy do apartamentu i nie wiem jak było z Van, ale mnie zatkało z wrażenia. - To ja już panie zostawię. Życzę miłego pobytu - dodał jeszcze chłopak i opuścił pomieszczenie, zostawiając bagaże w rogu i zamykając za sobą drzwi.

- Jezu! Tu jest cudownie! - krzyknęła Van, rzucając się na kanapę, która stała na środku jednego z pokojów.

- Zgadzam się - odparłam i zaczęłam dokładnie rozglądać się po pomieszczeniu. Ściany były pomalowane na jasne kolory. Podłoga była z ciemnego drewna, a na środku leżał duży biały dywam. Jak już wspomniałam znajdowała się tu też duża kanapa (na której rozłożyła się Van), a naprzeciw niej stał duży telewizor, który swoją drogą dziewczyna też już zdążyła włączyć. Znajdowało się tu także przeszklone wyjście na dwór, a dokładniej na plaże. Podeszłam do drzwi i je rozsunęłam, przez co zostałam porażona gorącym, morskim powietrzem. Miałam ochotę wyjść na plażę, ale byłam zbyt zmęczona podróżą, wiec postanowiłam, że zrobię to jutro jak tylko wstanę. Drzwi na plażę zostawiłam otwatre i udałam się w stronę kolejnych, które jak się okazało prowadziły do łazienki, która była równie piękna, jak wszystko inne. Biało czarne płytki, wielka wanna i prysznic, umywalka, toaleta i przeogromne lustro składały się na umeblowanie pomieszczenia. Kiedy ocknęłam się z pierwszego szoku, opuściłam pomieszczenia, zauważając zaciekawione spojrzenie Van.

- Co? - spytałam.

- Może w końcu siadziesz ze mną? - zapytała, uśmiechając się. - Jeszcze zdążysz pozwiedzać apartament. Masz na to dwa tygodnie.

- Dobra, jeszcze tylko sypialnia i już do ciebie przychodzę.

- No ja myślę, bo powitalny szampan sam się nie wypije - zaśmiałam się na jej komentarz, otwierając kolejne drzwi.

- Van, chyba mamy problem - powiedziałam, spoglądając na dziewczynę.

- Jaki? - spytała, odwracając wzrok od telewizora.

- Też chce taką sypialnię - odparłam, a dziewczyna natychmiast znalazla się koło mnie.

- O cholera - Było jedynymi słowami, jakie dziewczyna wymówiła.

- Wyjęłaś mi to z ust.

- Śpię po lewej! - krzyknęła moja przyjaciółka, rzucając się na mega duże łóżko.

- Myślę, że może spać i w poprzek, ponieważ każda z nas ma osobną sypialnię - rzuciłam ze śmiechem, na co dziewczyna otworzyła szeroko oczy.

- Możesz przekazać swojemu tacie, że go uwielbiam?

***

- Van, wstawaj! - krzyknęłam.

- Pięć minut, mamo - wymruczałam w poduszkę, przekręcając się na drugi bok.

- Jakbyś nie zauważyła to nie ma tu twojej mamy, jestem tylko ja i jesteśmy na Hawajach - odparłam ze śmiechem, rzucając w nią poduszką.

- Oddałabym ci, ale z racji tego, że mnie tu ze sobą wzięłaś, daruję ci - uśmiechnęła się chytrze, wstając z łóżka i podchodząc do szafy. - W ogóle, to która godzina?

- Dziewiąta.

- I ty mnie budzisz tak wcześnie?

- Śniadanie jest tylko do jedenastej, poza tym chce iść na plaże.

- W sumie to jestem głodna, a jeśli jedzenie tutaj jest tak samo pyszne jak ładne są pokoje to robię się głodna jeszcze bardziej. No dobra, daj mi dziesięć minut i możemy iść - odparła, znikając w łazience.

***

Opuściłyśmy nasz apartament, rozmawiając o tym co będziemy dziś robić. Ustaliłyśmy, że dzisiejszy dzień w pełni poświęcimy na odpoczynek. Minęłyśmy recepcję i schodami udałyśmy się na górę, gdyż stwierdziłyśmy, że mamy ochotę zjeść śniadanie na tarasie i przy okazji podziwiać widoki, które będą jeszcze lepsze z pewnej wysokości. Tak jak myślałyśmy, widok był niesamowity. Wzięłyśmy talerze i nałożyłyśmy na nie jedzenie, którego było masakrycznie dużo. Nie wiedziałyśmy na co się zdecydować, ale jakoś po dwudziestu minutach krążenia wokół stołów zastawionych różnymi przysmakami, nasze talerze były pełne, więc zajęłyśmy jeden ze stolików. Stał z boku i miał rozłożony parasol, na wypadek gdyby słońce bardzo dawało się we znaki. Obok niego stała jakaś dziwna, ale bardzo ładnie pachnąca roślina w doniczce. Po obejrzeniu wszystkiego, zaczęłyśmy z Van jeść sniadanie, rozmawiając i podziwiając morze oraz przepiękną plażę.

To Tylko Przyjaciele Where stories live. Discover now