Rozdział 50

6.1K 572 76
                                    

Pół roku później...

Jest dobrze.

Uczę się w jednej z najlepszych szkół. Rozwijam swoje zdolności plastyczne, czyli robię to o czym marzyłam. Mam stały kontakt z bratem który wije nowe gniazdko ze swoją już narzeczoną.
Niall Horan... Hmmm Co mogę o nim powiedzieć? Nie zapomniałam o nim bo ludzi się nie zapomina, ale z całą pewnością go nie kocham. Jest mi zupełnie obojętny. Zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie było między nami miłości. Przynajmniej z jego strony. Co to było? Może zauroczenie? Może pociąg seksualny? Tak to było to. Jestem pewna, że mnie nie kochał, bo nie krzywdzi się ukochanej osoby.
Więc dlaczego jest tylko dobrze?
Zakochałam się. Nie nie, to nie jest złe. Po prostu ja nie umiem się do tego przyznać.
Kocham Liama.
Nie wiem jak to możliwe, że szczęście, za którym ciągle podążam było cały czas obok mnie.
Wiem, że Li też mnie kocha, mówi mi to codziennie. Oczywiście nie w prost tylko przez małe, proste rzeczy. Codziennie rano robi mi kanapki a potem wysyła sms żebym nie zapomniała zjeść śniadania. Przyjeżdża po mnie pod szkołę i zawozi do restauracji, w której jest już szefem kuchni. Gotuje mi, dba o mnie, nie oczekuje niczego w zamian.
Ciągle zbieram się żeby mu powiedzieć co czuje, ale nie umiem.

*

Napisałam mu sms'a, że ma nie przyjeżdżać bo idę do koleżanki.
Od razu pojechałam do domu i zaczęłam przygotowywać kolację dla nas. To był ten dzień w którym postanowiłam ujawnić mu swoje uczucia.
Zaczęłam pichcić, ale przez to, że Payne tak mnie rozpieścił wychodziło mi dość nieudolnie.
Liam wrócił szybciej a w momencie kiedy otworzył drzwi oparzyłam się o garnek przeklinając. Wszedł do kuchni i spojrzał na mnie ze zdzieniem, podszedł i wyłączył palniki.
- Czekasz na kogoś? - zapytał jakby zawiedziony i za rękę pociągnął mnie do zlewu. Patrzyłam jak z troską umieszcza moją dłoń pod strumieniem zimnej wody.
- Na ciebie. Chciałam się odwdzięczyć i chociaż raz zrobić ci obiad. - uśmiechnął się patrząc na mnie. Posadził mnie na blacie a motyle obijały się o siebie w moim brzuchu oszołomione jego osobą. Poszedł po maść i plaster chociaż w gruncie rzeczy nic mi nie było. Wziął moją dłoń i chciał pocałować palec.
- Nie całuj mojego palca. - powiedziałam stanowczo. Odchrząknął i wyprostował się patrząc na mnie jakby chciał poprosić za to, że się zagalopował. - Pocauj mnie w usta. - powiedziałam nagle zaskakując samą siebie.
Patrzył na mnie jakby nie wiedząc o co chodzi. Złapałam jego twarz w dłonie i przyciągnęłam bliżej. - Kocham Cię Liam. - patrzyłam prosto w jego oczy, które jakby zabłyszczały czyniąc je jeszcze piękniejszymi. - Kocham Cię. - powtórzyłam i złączyłam nasze usta w powolnym pocałunku. Odsunęłam się kiedy zabrakło mi tchu.
- Kochasz mnie? - potaknęłam na co nasze wargi znów do siebie przylgnęły.

Pół roku później...

Nakrywałam do stołu w oczekiwaniu na Liama podśpiewując pod nosem. Usłyszałam pukanie i uśmiechnęłam się bo mój ukochany znów zapomniał kluczy. Wytarłam ręce i poszłam otworzyć, ale zamiast Liama stał przede mną Niall. Jego widok strasznie mnie zdziwił.
- Nie zaprosisz mnie do środka? - mój mózg się wyłączył bo od razu się odsynęłam i zamknęłam drzwi. - Harry nie chciał mi powiedzieć gdzie jesteś, martwiłem się, szukałem cie codziennie. - potrząsnęłam gwałtownie głową tym samym otrząsając się.
- Nie chciałam być znaleziona, dlatego zabroniłam Harremu mówić cokolwiek.
- Dlaczego? Każdy zasługuje na drugą szansę, jestem tylko człowiekiem...
- Daj spokój. Nie chcę z tobą być Niall. Straciłeś moje zaufanie, manipulowałeś mną. Uczę się na błędach, to co nas łączyło to nie była miłość, to była chora relacja.
- Skąd to wiesz? - jego pretensjonalny ton zaczął wyprowadzać mnie z równowagi.
- Bo doświadczyłam prawdziwej miłości. - tymi słowami zamknęłam mu usta. Liam wszedł do domu z uśmiechem na twarzy zapewne ciesząc się, że pierwszy raz wziął klucze, ale jego uśmiech zniknął kiedy zobaczył blondyna.
- Witaj Payne, Ayline mówiła, że przyjdziesz później. - nie rozumiałam nic z tego. - Gdybym wiedział to poszli byśmy do hotelu. - zaśmiał się a ja zaczęłam kręcić głową z niedowierzaniem. - Ale wasze łóżko jest bardzo wygodne.
- Co ty pieprzysz? - bałam się że Liam mógł dać się sprowokować albo uwierzyć mu.
- Pieprzę ciebie księżniczko. - na te słowa się wzdrygnęłam zamykając oczy.
-- Masz trzy sekundy żeby stąd wyjść. - szatyn jak zwykle zachowywał spokój, ale zapewne w środku się gotował. - Jeśli jeszcze raz cie tu zobaczę to przysięgam, że cie zabije. Bez mrugnięcia okiem. - podszedł do niego i spojrzał prosto w oczy. - Wezmę nóż, rozetnę nie od pasa aż do gardła i wypatrosze jak rybę. - zrobił palcem pasek od jego pępka do gardła. - Nie chcę więcej widzieć cie w jej pobliżu a teraz wypierdalaj. - w jego oczach było widać gniew. Niall wyszedł od razu a ja podleciałam do Liama i mocno w niego wtuliłam.
- To kłamstwo Leum, ja...
- Przestań, wierzę ci. - pocałował mnie czule na co się uśmiechnęłam. - Chcesz odpocząć? - zaprzeczyłam.
- Chcę zjeść z tobą romantyczną kolacje a potem namiętnie się kochać aż do rana. - jego oczy zabłyszczały znów i po chwili już siedzieliśmy przy stole.

*

Leżeliśmy w łóżku zaplątani w cieńkie prześcieradło i uspokajaliśmy oddechy.
- Czyli za miesiąc to ja wysyłam jak będziemy obchodzić miesięcznicę. Cholera, trudno będzie to przebić. - zachichotał i zaczął trącać nosem moją szyję.
- Nie dasz rady mnie przebić.
- Ubieraj się. - powiedział stanowczo i wstał. Zaczęłam się ubierać patrząc na niego z zaciekawiłem. Wysłał kilka sms-ów, splutł nasze palce i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Po około 10 minutach znaleźliśmy się nad rzeką. Nie było tam żywej duszy a ciemna noc była oświetlona przez księżyc w pełni i lampiony, które poustawiane były w kilku miejscach. Cała sceneria prezentowała się pięknie i kiedy już myślałam, że lepiej nie będzie to na liliach wodnych zaczęły wzdłuż brzegu płynąć świece. Moje oczy zaszkliły się a wtedy usłyszałam odchrząknięcie. Obróciłam się i zjechałam wzrokiem niżej, na Liama Paynea który klęczał przede mną z jeszcze zamkniętym, małym pudełkiem w dłoniach.
Otworzył je ukazując pierścionek, któremu na dobrą sprawę się nie przyjrzałam bo mój wzrok utknął w jego oczach.
- Ayline Styles. Mój ideał, moje szczęście, moje życie. Sprawisz, że spostrzegam świat inaczej.
Każde imię porównuje do twojego, krytykuje każdy dźwięk, który nie może równać się z barwą twojego głosu. Twój kolor oczu stał się moim ulubionym, mam wrażenie, że każdy tekst piosenki ma związek z tobą. Nie widzę dla siebie przyszłości, w której nie ma ciebie przy moim boku, więc...
Wyjdziesz za mnie? - od razu, bez chwili zawahania potaknęłam głową. Wysunął pierścionek na mój palec a kiedy wstał od razu go przytuliłam. Miałam w rękach swoje szczęście, cały mój świat.

---

To niestety ostatni rozdział YC.
Ostatnio dużo nad nim myślałam i na prawdę jestem zaskoczona.
Nie widzę w sobie żadnych talentów redakcyjnych. Po prostu miałam pomysł i wykorzystałam go licząc, że może umile komuś czas na przykład w poczekalni u lekarza. Bardzo się ciesze, że to fanfiction ma tyle odsłon bo jest to dla mnie sukces. Dziękuję za wszystkie komentarze, które motywowały mnie do pracy i podnosiły na duchu.
Mam tylko jedną prośbę. Czy pod tym ostatnim już rozdziałem wszyscy, go przeczytali mogą zostawić gwiazdkę i komentarz? ( Nawet jeśli poczytasz to w odległej przyszłości.) Dziękuję :*

Przed nami jeszcze jeden lub dwa epilogi. Jesteście wspaniali xxx

You've changed|N.H ✔Where stories live. Discover now