1. Sąsiad sąsiadowi wilkiem

27.8K 1.1K 580
                                    

Sedona to cholerna dziura. Przez wielu miasto podziwiane i wychwalane, ale co innego przyjechać tu na wakacje, a co innego mieszkać na stałe. Zupełnie dwie różne rzeczy. Może i była ładna; w końcu otaczały ją czerwone skały i leżała w środku Wielkiego Kanionu, co robiło z niej miasteczko niezwykle atrakcyjne dla turystów. Ale powiedzmy sobie szczerze - była zadupiem. Totalnym, całkowitym, niezaprzeczalnym centrum czarnej dziury. Jakim cudem mogłoby być inaczej, skoro populacja liczyła zaledwie dziesięć tysięcy czterysta osób? Ba, nawet nie całe!

Jednak moi rodzice nie widzieli w tym żadnego problemu. Nie uważali, że nastolatka w moim wieku potrzebuje dreszczyku emocji i ekscytacji, dostarczanego przez wielkie miasta i przeprowadzili się właśnie tutaj. Dokładnie rok temu, gdy zaczynała się moja pierwszoroczna przygoda w liceum St. Barbary.

St. Barbara's High School było dziwną szkołą. W przeciwieństwie do milionów sobie podobnych placówek, panowała tu pełna akceptacja między uczniami, jak i nauczycielami. Nie było hierarchii, każdy mógł usiąść w stołówce z każdym. Cheerleaderki nie były wrednymi jędzami z paznokciami dłuższymi (i niebezpieczniejszymi) od kocich pazurów, a sportowcy nie robili wrażenia aroganckich bufonów, których jedynym zainteresowaniem było zdobycie ostatniej bazy (i na boisku, i z dziewczyną). Mówiąc prościej - żaden stereotyp nie znalazł tu ujścia.

Zawsze jednak musi być jakiś wyjątek potwierdzający regułę. I oto on - Vincent Murray. Uczeń, a raczej bywalec, trzeciej klasy, chociaż powinien być seniorem, jednak w zeszłym roku zapuścił się na tyle, że musiał powtarzać rok. Nikt nie zdziwi się, gdy powiem, że chłopak nienawidzi swojego imienia i każdego, kto je wypowie, od razu bierze "na słówko". Jak można się domyślić, nikt tam nie mówi. A z pewnością nie nieszczęśnik, któremu wyrwało się "słowo na "V"". Raczej trudno mówić z opuchniętą wargą. Dlatego zazwyczaj woła się na niego po prostu V.

V z pewnością nie był typem człowieka uprzejmego, a co dopiero pałającego chęcią niesienia pomocy i burzenia barier, tworzonych przez stereotypy. Wręcz przeciwnie - on i jego znajomi zgodnie twierdzą, że hierarchia jest czymś niezwykle potrzebnym naszej szkole, a samopas obecnie panujący na korytarzach jest absolutnie niedopuszczalny. Każdy powinien znać swoje miejsce i już. A już na pewno powinnam znać je ja. Murray był szablonowym przykładem szkolnego buntownika. Popularny, tajemniczy, zły, wysportowany i szalenie przystojny. Uroda oraz sprawność fizyczna wystarczyły by szturmem zdobył serca młodych dziewcząt, które wkrótce miały stać się jego niewinnymi ofiarami o zapłakanych oczach i zranionych uczuciach. Był wysoki i blady. Z jego jasną cerą kontrastowały kruczoczarne włosy. Po mamie odziedziczył piękne, zielone oczy. Prawdziwy diabeł. Na tyle piękny by cię zwieść i na tyle zły, by wykorzystać. Miał naprawdę bardzo, bardzo brzydkie wnętrze. I, jak widać, dziewczyny to lubiły.

Oficjalnie nigdy nie wkroczyliśmy na wojenną ścieżkę. Mimo to był jednak jednym z powodów, dla których objęłam pozycję przewodniczącej szkoły. Jego zachowanie potrafiło doprowadzić mnie do szału. Miałam gdzieś, ile lekcji opuszczał, ale nie zamierzałam pozwolić mu gnębić biednych i Bogu Ducha winnych, z lekka nudnawych i przeciętnych uczniów St. Barbara's High School.

Ale przecież to tylko parę godzin dziennie. Można starać się unikać konfrontacji w szkole i cichaczem czmychnąć do domu. No i tu następuje mały zgrzyt: po pierwsze - Sedona to małe miasto i trudno na kogoś się nie natknąć i po drugie - Vincent Murray był moim sąsiadem. Zza płotu.

Nasi rodzice, którzy się przyjaźnili ze sobą, wielokrotnie starali się nas zintegrować, ale jak można się domyślić, ich plany spełzły na niczym. Z początku naprawdę starałam się go lubić; ignorowałam głupie komentarze, zaczepki, zgryźliwe uwagi... Moja cierpliwość miała granice, więc w końcu postanowiłam dać sobie spokój. Postanowiłam grać w jego grę i nawet nie udawałam, że darzę go jakimkolwiek ciepłym uczuciem.

What do girls wantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz