17. Urocza z was para

10K 690 117
                                    

Ostatnią z obietnic V był udział w szkolnym dniu kultur świata. W to święto uczniowie o różnorodnych korzeniach mogli zaprezentować reszcie szkoły kultury, na których zostali wychowani. Do tego osoba z najciekawszym stoiskiem mogła wygrać jeden dzień niepytania z wszystkich przedmiotów.

Dlatego stałam na środku głównego korytarza i nadzorowałam uczniów, którzy rozkładali swoje stoiska. Masa ludzi angażowała się w tę imprezę, bo każdy miał chrapkę na niepytkę. Poza tym to była naprawdę całkiem fajna zabawa, no i lekcje były znacznie skrócone.

V westchnął niczym umordowany robotnik po sześciu godzinach ciężkiej harówy. W rzeczywistości dopiero zaczął rozkładanie swoich rzeczy. Wiedziałam, że nie miał na to ochoty i możliwe, że wręcz się wstydził, ale nie miałam dla niego litości. Umowa to umowa.

Z głośników popłynęły piosenki muzyków z całego świata. Niektórzy podśpiewywali, inni słuchali ich po raz pierwszy.

Podeszła do mnie Sierra, niosąc w dłoniach dwa taco. Wręczyła mi jednego twierdząc, że zrobiła je sama pod okiem Farrah Roudrigez, która była wpół meksykanką i uwielbiała dzielić się z ludźmi swoją kulturą. Przyjęłam smakołyk i wygryzłam się w niego. Musiałam przyznać, że smakował całkiem nieźle, więc najprawdopodobniej Farrah pomogła mojej przyjaciółce o wiele więcej niż tylko trochę.

- Co u twojego kochasia? - zapytała blondynka pakując do buzi kolejnego gryza.

- To nie jest mój kochaś - zmarszczyłam brwi. - Sama go zapytaj, jeśli chcesz wiedzieć, co u niego.

- Droczę się tylko - prztyknęła mnie palcem w nos.

Szkoda, że to droczenie przyciągnęło do nas Murray'a, który skończył właśnie rozkładać swoje włoskie stanowisko. Co prawda nie postarał się zbytnio, ale byłam szczęśliwa, że chociaż dotrzymał słowa.

- Co to za przemoc na korytarzu, moje panie? - zagaił, na co Sierra uśmiechnęła się pod nosem.

- Jaki żeś się potulny i grzeczny zrobił - zakpiła z niego, ale nie było to niemiłe.

- Wątpliwe - powiedział, a na jego usta wpłynął cwany uśmiech.

- Ona ma chłopaka, Vincent - upomniałam go.

- Penny! - oburzył się, a jego ciemne brwi gwałtownie się ściągnęły.

- Przepraszam - wywróciłam oczami. Specjalnie użyłam jego imienia. To jedyna skuteczna metoda na poskromienie jego popędu.

Sierra zaśmiała się. Był to dźwięk szczery i czysty, a przede wszystkim niesamowicie naturalny.

- Jesteście uroczy.

Trzepnęłam ją w ramię.

- Przestań. Wiesz dobrze, że to nie tak.

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Połowa szkoły uważa to samo. To nie jest liceum na tysiąc uczniów, tutaj łatwo dowiedzieć się, co sądzą inni.

Zachłysnęłam się swoim taco. Czy inni uczniowie naprawdę mieli nas za parę i do tego określali to mianem czegoś uroczego? Przecież to niedorzeczne! Odwróciłam się do V, ale on jedynie wzruszył ramionami i wrócił do swojego stanowiska.

- Mogłaś zatrzymać to dla siebie - szepnęłam z wyrzutem, ale Sierra wyszczerzyła się i objęła mnie ramieniem.

***

Wsiadłam do auta Murray'a i nasunęłam na nos okulary, które od niego dostałam. Wreszcie rozpoczął się maj i coraz więcej osób zjeżdżało się do Sedony na przerwę wiosenną, przez co ruch w mieście znacznie wzrósł, a co za tym szło - nadszedł sezon korków. V zaczął przeklinać po włosku, gdy tylko zatrzymaliśmy się na pierwszych światłach. Ostatnio robił to bardzo często i było to na swój sposób zabawne.

What do girls wantOnde as histórias ganham vida. Descobre agora