12. Sport to zdrowie

10.2K 702 43
                                    

Poprawiłam zwisającą z mojego ramienia torbę, gdy szłam korytarzem. Był czwartek i jedną z pocieszających myśli było to, że pozostał już tylko jeden dzień do upragnionego weekendu. Zauważyłam Sierrę, więc zawołałam ją, bo, jak codziennie, chemię miałyśmy razem. Przywitałam dziewczynę i ruszyłyśmy dalej korytarzem. Przez całą drogę jednak męczyło mnie wydarzenie sprzed dwóch dni, o którym dalej jej nie powiedziałam. Oczywiście nie uszło to uwadze blondynki. Zatrzymała mnie, chociaż do dzwonka zostało naprawdę mało czasu, bo przerwy w liceum trwały co najwyżej pięć minut.

- Widzę, że coś cię dręczy - stwierdziła i popatrzyła na mnie zmartwiona moim zachowaniem. - Wiesz, że możesz mi o wszystkim opowiedzieć, prawda? No i nawet nie próbuj kłamać, że to nic takiego!

Westchnęłam głęboko i pociągnęłam ją dalej, by jednak dojść do klasy na czas.

- Bo to właściwie nic takiego. Znaczy, to coś, ale uznasz, że histeryzuję i przesadzam - wywinęłam oczami i spojrzałam na nią. - Ale dobra. Pamiętasz, jak mówiłam ci, że idę na obiad do V, bo zaprosiła mnie jego mama?

- Pamiętam - mruknęła coraz bardziej zaciekawiona powodem mojego dziwnego zachowania.

- Więc było naprawdę miło, a po wszystkim on powiedział, że mnie odprowadzi. Wyszliśmy na dwór i chwilę sobie pożartowaliśmy, a potem zrobiło się jakoś inaczej i... Boże, to głupie. Nawet nie wiem, jak opisać to, co robiliśmy! Po prostu staliśmy i on opierał swoje czoło o moje i patrzył mi w oczy i... Mówiłam, że to głupie! Jak w gimnazjum.

- Nie, wcale nie - zaprzeczyła Sierra, która zajęła właśnie miejsce w swojej ławce. - W gimnazjum już dawno by się na ciebie rzucił, to po pierwsze. A po drugie: Penny! Nawet nie wiesz jak bardzo wolałabym, żeby chłopcy patrzyli mi w oczy i zwyczajnie mnie przytulali, niż starali się dobrać mi do majtek - zrobiła minę w stylu "wierz mi, laska" i wyjęła duży zeszyt.

- Nie przytulaliśmy się - zaoponowałam.

Sierra wywróciła oczami i stwierdziła, że jednemu do drugiego jest niedaleko. Oparłam dłoń o podbródek, a może i na odwrót.

- W każdym bądź razie, to i tak nieważne. To jednorazowa sytuacja, do tego to nic nie znaczyło, bo nawet nie było to niczym poważnym! Jezu, zachowuję się jak trzynastolatka, która dostaje zawału serca, bo jej crush przypadkiem na nią spojrzał. - położyłam dłoń na czoło i zaśmiałam się z własnej głupoty, bo właściwie tak naprawdę było. - Poza tym, o czym my w ogóle rozmawiamy? Sierra, to V. Z takimi ja nie zamierzam się zbytnio spoufalać.

Mina mojej przyjaciółki wyraźnie wskazywała, że niezbyt mi w to wierzyła.

- Właśnie, Pens, to V. Wiesz, jaki on jest.

Przytaknęłam i obiecałam, że następnym razem będę uważać, gdy znowu się zobaczymy, co było nieuniknione ze względu na ten cholerny projekt.

***

Po lekcji wyszłam z klasy i pożegnałam się ze Sierrą, która miała zaraz angielski, gdy mnie czekał wf. Szkoda, że bycie przewodniczącą nie zwalniało z tej lekcji.

Ruszyłam do szatni. Gdy chciałam wejść do damskiej, drzwi męskiej otworzyły się gwałtownie i prawie trafiły mnie w twarz. Karma za Ebony.

- Uważaj, jak łazisz, do cholery! - krzyknęłam na chłopaka, który właśnie wychodził, po czym zobaczyłam, że był to nie kto inny a V. - Chciałeś mnie zabić? - zmarszczyłam brwi, wciąż zła na jego nieuwagę.

- Podłazisz pod same drzwi i nie patrzysz, gdzie człapiesz, więc co się dziwisz, że prawie dostałaś? - mruknął niezadowolony z mojego wybuchu.

What do girls wantWhere stories live. Discover now