33. Lis w kurniku

7.7K 525 23
                                    

Tej nocy Vincent spał w innym pokoju. Wszedł, zabrał swoje rzeczy i wyszedł, nie obdarzając mnie nawet krótkim spojrzeniem. Nie odzywałam się, gdy to robił. Nie łkałam, nie błagałam go o wyjaśnienia i powrót. Byłam wystarczająco żałosna wlokąc się za nim zalana łzami poprzedniego dnia. Stałam się jedną z tych korytarzowych dziewczyn - wrzeszczące, wściekłe i o złamanych sercach. Jednak znałam go. Doskonale wiedziałam, że to na niego nie działało. Dlatego też po prostu dałam mu odejść. Pozwoliłam mu zabrać swoją walizkę i zniknąć w innym pokoju. I choć dzieliło nas zaledwie parędziesiąt metrów, było to ostateczne potwierdzenie tego, co między nami zaszło. Między nim a mną. Bo tak właściwie nie było już żadnych „nas".

Zamknęłam drzwi od pokoju, mając w zamiarze udanie się na śniadanie, gdy zatrzymała mnie Sierra. Wyglądała na zmartwioną. No tak, przecież wczoraj widziała mnie całą roztrzęsioną, a ja nie zaszczyciłam jej nawet słówkiem, musiała być zaniepokojona.

- Zerwaliśmy - powiedziałam krótko i dobitnie. - Właściwie to on to zrobił.

Blondynka pokręciła głową, mrugając parokrotnie. Po chwili zmarszczyła brwi, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiała.

- Tutaj musi dziać się coś złego. Wczoraj, gdy graliśmy w siatkówkę Santiago zauważył jakiegoś gościa. Nagle kazał Delilah iść do domu i dzwonił nawet po jakiegoś kolegę, żeby ją odprowadził. Nie chciała iść, ale on niemal siłą wsadził ją do samochodu! A potem V nagle z tobą zrywa po jego SMS-ie?

Słuchałam uważnie jej słów. Jednocześnie brałam na nie małą poprawkę, gdyż nie chciałam robić sobie zbędnych nadziei. Nie chciałam wierzyć, że jego zachowanie było wywołane czymś innym, niż jego własnymi odczuciami. Gdyby okazało się to kłamstwem, przeżyłabym to trzy razy gorzej.

- V z tobą zerwał?! - z pokoju wypadła Amalia.

Wciąż była ubrana w piżamę, a jej włosy stanowiły kompletny nieład. Patrzyła na mnie wielkimi oczyma. Pokiwałam głową, na co przeklęła po włosku. Zniknęła mi z pola widzenia tak szybko, jak w nie wpadła. Zeszła na dół domu, głośno tupiąc. Zrobiłam to samo, bo w końcu i tak udawałam się na posiłek.

Weszłam do kuchni, gdzie w rogu pomieszczenia zauważyłam drobną blondynkę syczącą na swojego brata. Nie wyglądało to jednak jak ich codzienne przyjazne sprzeczki. Tym razem zdawało się to być na poważnie.

Amalia celowała w wysokiego bruneta palcem. On natomiast miał niezadowolony wyraz twarzy. Sprawiali wrażenie osób, które były o krok od kłótni. Mówili po włosku, a ich głosy ociekały złością. Całe to zajście przerwał V, który wkroczył do kuchni. Jego kuzynka odsunęła się od Santiago i warknęła po raz ostatni coś w stylu „jeszcze pogadamy", po czym podeszła do stołu, gdzie pomogła matce układać talerze. Chłopcy wymienili parę niemrawych zdań, następnie podążyli w ślady najmłodszej Scorsese i sami znaleźli się przy krzesłach.

Zajęłam miejsce z dala od Vincenta. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, oddając się rozmowie ze Sierrą i Amalią, ale ciężko było mi ignorować chłopaka, gdy z jego zaczesanych gładko, wilgotnych włosów kapały drobne kropelki wody, mocząc jego nagą klatkę. Parę kosmyków wysunęło mu się na twarz, przysłaniając oczy, więc nie byłam w stanie dokładnie stwierdzić, czy mogłam gapić się na niego bez groźby zostania przyłapaną. Pozwoliłam mu decydować, a tym samym odejść, ale nie oznaczało to jednocześnie, że przestał mi się podobać, czy pociągać mnie w sensie fizycznym, bądź też duchowym.

Skończyłam jeść, dlatego też uprzejmie podziękowałam za posiłek i odeszłam od stołu. Chciałam się zrelaksować; zaszyć w ogrodzie w cieniu jabłoni z książką, na chwilę odciąć od realnych zmartwień i problemów. Gdy wychodziłam na zewnątrz w drzwiach pojawiła się Delilah, niosąca dużą torbę z ubraniami. Zmarszczyłam brwi.

What do girls wantWhere stories live. Discover now