8. Zjazd rodzinny

10.8K 748 149
                                    

W sobotę nie mogłam odeprzeć potrzeby wyjaśnienia paru spraw z Vincentem. Chciałam, żeby przestał w końcu sobie ze mnie żartować, co robił odkąd dowiedział się, w jakie skrępowanie wprowadził mnie występ sprzed tygodnia. Dlatego o dwunastej stanęłam przed drzwiami jego domu i zapukałam w nie mocno. Czekałam chwilę, a gdy nie doczekałam się odpowiedzi, ponowiłam próbę, tym razem nieco mocniej i głośniej. W końcu wejście otworzyło się, a w progu stał przystojny mężczyzna po czterdziestce.

- Dzień dobry. - przywitałam się uprzejmie z tatą Murray'a.

- Buongiorno. - uśmiechnął się. - Mogę ci jakoś pomóc, Moneypenny?

- Właściwie to - zaczęłam, ale przerwał mi trzask naczyń i przekleństwa pani Murray. Po chwili doszło jeszcze parę nieznanych mi głosów, co sprawiło, że dom wypełnił gwar. - szukam pańskiego syna. - udało mi się w końcu dokończyć.

- Pewnie jeszcze śpi. Ale wejdź, idź do jego pokoju i go obudź. Leni się już wystarczająco długo. - wpuścił mnie do środka i sam udał się na pomoc żonie.

W pokojach znajdowało się parę osób, których absolutnie nie kojarzyłam, ale byłam w stanie domyślić się, że była to rodzina pana Coppoli. Jakaś ładna kobieta około trzydziestki podeszła do mnie z szerokim uśmiechem.

- Buon pomeriggio! Matteo, czy to jest przyjaciółka twojego syna? - zwróciła się do taty mojego sąsiada, jednocześnie łapiąc mnie za rękę.

Byłam nieco zszokowana otwartością i bezpośredniością tej kobiety.

- Tak. - odpowiedział mężczyzna z kuchni. - Ale puść ją, Rosito, na miłość boską, ma sprawę do Vincenta. To nie Włochy, nie możesz osaczać obcych ludzi. - podszedł do nas ze szmatką w ręku i odgonił brunetkę ode mnie.

- Penny, poznaj moją siostrę Rositę. Wybacz jej bezpośredniość, ale ta dziewczyna już taka jest.

- Matteo, nie rób wstydu przy tej dziewczynie. - z salonu wyłoniła się kolejna kobieta, tym razem starsza, z wieloma zmarszczkami na twarzy. - Wybacz zachowanie moich dzieci, ale ta dwójka po prostu nie potrafi się ze sobą nie sprzeczać.

Zdziwiło mnie, że wszyscy całkiem niezle mówili po angielsku, więc zanotowałam w głowie, by wypytać o to V zaraz po tym, jak dowiem się, dlaczego nie nosił nazwiska ojca.

- Cholera jasna! - pani Murray znowu krzyknęła, tym samym ściągając babcię mojego sąsiada do kuchni.

Rosita znów złapała mnie za rękę.

- Teraz może nie trafiłaś na najlepszy moment, żeby poznać naszą rodzinę, ale co powiesz na to, żeby wpaść na nasz zjazd dzisiaj? Skoro jesteś przyjaciółką mojego bratanka, zawsze będziesz mile widziana w naszym gronie! Przyprowadź koniecznie swoich rodziców. I przygotuj się na to, że jest nas o wiele więcej, niż teraz widzisz. - z jej ust wylewał się potok słów.

Przyjęłam zaproszenie i w końcu udało mi się wyrwać z objęć oraz ruszyć schodami na piętro do pokoju V. Zapukałam cicho, ale, jakżeby inaczej, nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, więc postanowiłam się wprosić. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka, zastając bruneta śpiącego w najlepsze. Leżał na brzuchu, przykryty jedynie do połowy. Nikogo nie zdziwi, że spał bez koszulki, co skwitowałam wywróceniem oczu. Typowe.

- V. - powiedziałam, próbując go obudzić. - V, wstawaj.

Chłopak jednak w ogóle nie reagował, a jedynie mruknął cicho w poduszkę i obrócił się na drugą stronę. Gdy domyśliłam się, że wołanie i szturchanie na nic się nie zda, postanowiłam podjąć ostateczne kroki. Chwyciłam kołdrę w obie ręce i zdarłam ją gwałtownie z jego ciała ruchem, jaki wykonywali matadorzy na korridach. Szybko pożałowałam tego, gdy okrycie powędrowało na ziemi.

What do girls wantWhere stories live. Discover now