27. Licencja na miłość

9.9K 613 28
                                    

Przetarłam twarz, próbując jakoś oprzytomnieć po długim i głębokim śnie. Sapnęłam i zmarszczyłam brwi, rozglądając się po pokoju. Zegarek wiszący na ścianie wskazywał godzinę za pięć dwunasta. To oznaczałoby, że spałam jakieś pięć godzin, ale nie czułam, żebym była zmęczona. Materac zatrzeszczał, gdy V przewrócił się z boku na brzuch. Oplótł ramionami poduszkę, przełknął parę razy ślinę i znów zamarł. Jedyną oznaką życia był miarowy oddech, któremu chwilę się przysłuchiwałam. Nie zamierzałam go budzić, więc jak tylko najciszej potrafiłam, wstałam i udałam się do łazienki celem doprowadzenia się do stanu, w którym mogłabym wyjść do ludzi.

Weszłam do pomieszczenia i od razu puściłam gorącą wodę w prysznicu. Stanęłam pod strumieniem. Kiedy tylko ciężkie krople wylądowały na mojej skórze, przypomniały mi się wszystkie wydarzenia z poprzedniego wieczora. A raczej sprzed pięciu godzin. Przez chwilę byłam oszołomiona swoim napadem brawury i paradowaniem półnago przed swoim sąsiadem, ale tłumaczyłam sobie to endorfinami, które uderzyły mi do głowy i alkoholem. Normalnie z pewnością bym tego nie zrobiła, nawet pamiętając słowa Vincenta o tym, że mu się podobałam i chciałby skończyć podchody, w jakie bawiliśmy się od jakiegoś czasu.

Rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi. Zakręciłam wodę, by móc dobrze słyszeć bruneta za nimi stojącego.

- Mogę wejść? Naprawdę chce mi się siku i spać - usłyszałam jego schrypnięty, zmęczony głos.

Mogłam wyobrazić sobie zaspane oczy chłopaka, to jak przymrużał powieki, marszczył brwi i wykrzywiał usta w grymasie niezadowolenia spowodowanego potrzebą przerwania odpoczynku. Wypił wczoraj zdecydowanie więcej niż ja i z pewnością przydałaby mu się jeszcze przynajmniej godzina snu.

- Nie, jestem goła. Idź do łazienki na korytarzu - powiedziałam i odkręciłam z powrotem wodę.

Na moje ciało znów spłynęły przyjemnie ciepłe strumienie, przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Miałam nadzieję, że chłopak posłuchał mnie i udał się do toalety dla wszystkich domowników, ale ten znowu zapukał do drzwi. Wywróciłam oczami i jęknęłam zirytowana.

- Daj spokój, to nie tak, że nie widziałem cię nago - w jego głosie usłyszałam nutkę łobuzerskiego rozbawienia. - Poza tym nie pokażę się w takim stanie nikomu. Wyglądam, jakbym umarł.

- Nie widziałeś mnie nago tylko toples - obruszyłam się, piorunując wzrokiem drzwi. - A to różnica. Zresztą, jeśli nie chcesz się nikomu pokazywać skacowany, to mi tym bardziej.

- Oprócz ciebie - wiedziałam, że właśnie przewrócił oczami. - Ty zasługujesz na wypalenie oczu za to, że nie chcesz mnie wpuścić.

Westchnęłam głęboko. Na co ja się właśnie zapisałam? Chwyciłam kotarę i zaciągnęłam ją tak, by nie mógł nic zobaczyć. Upewniłam się jeszcze dwa razy, czy aby napewno nie było nigdzie zbyt dużej szpary, przez którą mógłby zobaczyć nieco za dużo.

- Dobra, wejdź - powiedziałam w końcu i nałożyłam szampon na rękę.

Zaczęłam spieniać produkt i usłyszałam szczęknięcie otwieranego i zamykanego z powrotem zamka. Następnie do moich uszu dotarło stuknięcie klapy sedesu o jego górną część, a zaraz potem dźwięk oddawanego moczu. Nie obrzydziło mnie to w żaden sposób, być może dlatego, że podczas pomagania mamie w klinice widziałam rzeczy, które kompletnie wyzbyły ze mnie jakiekolwiek granice smaku. Okej, temu chłopakowi naprawdę bardzo chciało się siku, bo robił to nieco dłużej, niż przeciętny człowiek.

- No i po co zasłoniłaś się tą kotarą? - zagadnął, spuszczając wodę.

- Nie zaczynaj - zagroziłam mu i spłukałam pianę z włosów.

What do girls wantWhere stories live. Discover now