13. Jak zostać lekarzem

10.4K 680 189
                                    

Padłam ciężko na łóżko i od razu sięgnęłam po podręcznik od biologii. V usiadł obok, oparł się o ścianę i także chwycił książkę. Już jakiś czas temu przestałam omawiać mu tematy, odkąd jego stopnie znacznie wzrosły, a on sam zaczął rozumieć znacznie więcej pojęć. Teraz czytaliśmy materiał osobno, a następnie nawzajem opowiadaliśmy sobie o informacjach w nim zawartych, co okazało się znacznie przyjemniejsze i jeszcze skuteczniejsze. Wciąż jednak miałam w zwyczaju odpytywanie chłopaka i od tego zaczynałam każde spotkanie. Tym razem nie było inaczej. Zaczęłam zadawać pytania dotyczące układu krążenia, na które odpowiedział z mniejszym bądź większym wahaniem.

- Całkiem nieźle - pochwaliłam chłopaka i otworzyłam książkę na kolejnym temacie. - Przeczytaj następną lekcję i zaraz pogadamy.

Sama zrobiłam to samo. Chcąc nie chcąc, właśnie zaczęliśmy dział dotyczący układu rozrodczego. Nie czułam się tym zbytnio skrępowana, ale już wyobrażałam sobie komentarze mojego sąsiada. Mimo to zatopiłam się w lekturze, bo tak czy siak musieliśmy to przerobić. Po trochę więcej niż dziesięciu minutach skończyłam i zaczekałam, aż to samo zrobił V.

- Wybijasz swoje plemniki - stwierdziłam, gdy wzrokiem odszukałam informację o powodach zmniejszonej płodności mężczyzn w dwudziestym pierwszym wieku. - Paląc papierosy - dopowiedziałam, by rozjaśnić mu sytuację.

- Moje plemniki mają się świetnie, nawet jeśli palę - powiedział brunet, nie odrywając wzroku od tekstu.

Okej, poczułam się zignorowana i w ogóle mi się to nie podobało. Liczyłam na jakieś przekomarzanie czy potyczkę słowną, które dostarczały mi dzienną dawkę rozrywki. Z jednej na drugą stawałam się w tym coraz lepsza.

Siedział dokładnie naprzeciwko mnie oparty o ścianę.

- Ale - w końcu uniósł na mnie swoje zielone oczy, które jako jedyne wystawały znad podręcznika, który zasłaniał resztę jego twarzy. - możesz przekonać się sama.

- Zapomnij - od razu odechciało mi się jakichkolwiek zaczepek.

Myślę, że o tym doskonale wiedział i dlatego to powiedział. Chciał, żebym odpuściła, a on mógł w końcu dokończyć lekturę, co oznaczało, że biologia naprawdę go wciągnęła. A przynajmniej w tym dziale.

W końcu odłożył książkę, więc zaczęłam mówić, a on co chwilę dopowiadał kolejne rzeczy. Poszło nam całkiem szybko i gładko, więc mogłam go wypuścić jeszcze przed szesnastą.

- Może zamiast tego, chciałabyś pouczyć się trochę włoskiego? Co ty na to, coniglietta? - nadal używał tego głupiego przezwiska.

- Bardzo chętnie, ale nie dziś. Chciałabym trochę odpocząć z racji tego, że skończyliśmy wcześniej - pokiwał głową ze zrozumieniem. - Chociaż. Jest coś, co moglibyśmy zrobić i jestem pewna, że to ci się spodoba.

Spojrzał na mnie szczerze zaciekawiony, a gdy na jego usta wpłynął łobuzerski uśmiech, zdałam sobie sprawę z tego, jak zabrzmiały moje słowa w jego nieczystym umyśle. Wywróciłam oczami.

- Nie o to chodzi. Ale i tak ci się to spodoba - chyba nieco zawiódł się moimi słowami, mimo to nadal nie zmniejszyło to jego zainteresowania. - Idziemy.

Wstałam, co nieco go zdziwiło. Najwidoczniej nie spodziewał się przemieszczania gdziekolwiek, ale nie wytrzymałabym tak gorącego i pięknego popołudnia w domu. Uroki południa. Również się podniósł i razem zeszliśmy na dół, gdzie krzątała się moja mama. Nagle coś mignęło w salonie i rzuciło się w stronę schodów. Tym "czymś" była moja siostra i nie zdołała uciec, nim zauważył ją V, który momentalnie się rozpromienił na jej widok. Czasem wydawało mi się, że on po prostu uwielbiał znęcać się nad moją rodziną.

What do girls wantWhere stories live. Discover now