Rozdział 3

4 0 0
                                    

Nikki podała mi kask. Założyłam i ruszyłyśmy. Pod barem stał Brandon i palił papierosa. Matthew właśnie skończył i wszedł za nami do baru. Poszłyśmy od razu do szefa, ale tego nigdzie nie było. - Coś wam podać? - zapytał Matthew.

- Szukamy szefa. Jest gdzieś? - zapytałam.

- Szefa nie ma i nie będzie... jakieś sprawy rodzinne, czy coś. - odpowiedział.

- Aha... no bo wiesz, dzwonił do mnie i chciał żebyśmy przyjechały - rzekła Nikki.

- No tak, bo poprosił mnie abym sprawdził, jak sobie poradzicie w barze.

- Naprawdę? - spojrzałam niepewnie na Nikki. Wzruszyła tylko ramionami i czekała aż Matthew w końcu wyjaśni o co chodzi.

- Więc...? - skwitowałam.

- Zaraz otwieramy bar, będą klienci. Więc sprawdźcie się.

- Ale przecież ja nigdy nie byłam kelnerką! - odpowiedziałam.

- To nie takie trudne - odrzekł Brandon z uśmiechem podając mi ścierkę i miskę z wodą.

- Masz, umyj wszystkie stoliki - wzięłam od niego niepewnie ścierkę i zaczęłam wykonywać polecenie.

- A ty Nikki weź mopa - powiedział już poważniej jakby miał zaraz ją zabić.

- Jak zwykle najcięższa robota. - wzruszyła ramionami i poszła na zaplecze.

Po kilkunastu minutach bar lśnił, a ja czułam, że wysiadam. Nikki odłożyła mopa i zrobiła to samo co ja - usiadła.

- Chcesz coś do picia? - Brandon co chwila posyłał mi uśmiechy.

- Jasne, a co polecasz? - nie zamierzałam z nim flirtować, bo wiedziałam, że Nikki będzie zazdrosna, ale to było niewinne.

- Martini - odrzekł, puszczając mi oczko.

- OK, skoro polecasz to biorę.

- Robi się - podał mi drinka i ukłonił się lekko.

- Ile kosztuje?

- Za darmo, w końcu też tu od dzisiaj pracujesz.

- Poważnie? Ale przecież nawet nie było klientów.

- Widzę, że się starasz. - Przytulił mnie.

- Przestań... - spojrzałam kątem oka na Nikki, nie była zadowolona.

- A co z Nikki? - spytałam.

- Też ma tu pracę. Podłoga lśni - nie powiedział tego z entuzjazmem, wręcz nie cieszył się, że dała sobie radę. Jakby nie chciał, aby tu pracowała.

- No cóż... praca wzywa. Za ladę i do dzieła. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki kiedy zauważyłam już pierwszych klientów. Nikki przyjęła pierwsze zamówienie. Ładnie wyglądała w fartuszku i sprawiała wrażenie, jakby była w tej branży od lat, a przecież tak jak ja, od dzisiaj zaczęła tu pracę. Obsługa klientów poszła gładko. Pożegnałam się z Matthewem i Brandonem. Przy wyjściu zapytałam jeszcze o której zaczynamy jutro, Brandon odrzekł, że o ósmej. Wyszłam, a Nikki razem ze mną.

- Jedziesz, czy idziesz? - zapytała oschle, jak ja bym była winna całego zajścia

- Przejdę się.

- Na razie, do jutra. - skwitowała.

- Do jutra. - westchnęłam i wróciłam do domu.

Nowe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz