Rozdział 50

1 0 0
                                    

~ NIKKI ~

Minęły dwa dni od mojej rozmowy telefonicznej z Neyem. Nie mogłam się odnaleźć. Usłyszałam wibrujący telefon.

- Nikki, on cię w dalszym ciągu szuka. Wróć do miasta. Porozmawiaj z nim - namawiała mnie Manuela.

- Nie, nie zrobię tego. Tak będzie lepiej. Niedługo mu przejdzie. Może powinniśmy się rozstać.

- Skoro tak uważasz... - słyszałam jak wzdycha. Rozłączyłam się i patrzyłam przez okno. Zaczęło padać. Ubrałam jego bluzę, bo tylko ją miałam. To jeszcze bardziej sprawiło, że było mi go brak. Położyłam się na łóżku i płakałam. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do hotelowych drzwi.

- Nie zamawiałam niczego... - już chciałam skarcić hotelowego, ale przede mną stał Neymar. Zawahałam się. Otarłam łzy i patrzyłam na niego. Po dłuższej chwili znów mogłam mówić. - Co ty tu robisz? - zawołałam, wciąż się w niego wpatrując

- Nie cieszysz się? - zapytał

- Nie mam z czego, odejdź stąd - wydusiłam i już chciałam zamknąć drzwi, kiedy mi to uniemożliwił, wchodząc do środka. - Jak mnie znalazłeś? - rzekłam oschle

- Troszkę mi to zajęło, ale w końcu się udało

- Zostaw mnie! Rozumiesz? - ignorowałam jego słowa - Nie chcę cię znać! - Krzyknęłam.

- Ale ja chcę porozmawiać. - powiedział, spokojnie się do mnie zbliżając

- Nie mamy o czym - odchodziłam w tył, aż wpadłam plecami na ścianę a on zatarasował mi drogę ucieczki

- Właśnie, że mamy. Źle zrobiłem, mówiąc ci to wszystko, i będąc zazdrosnym, ale zrozum, że nie wytrzymuję kiedy inny chłopak spędza z tobą czas, bo wiem, że w pewnym momencie zobaczy to co ja... Piękną, zabawną, i wesołą dziewczynę, która jest troskliwa, i potrafi poprawić każdemu humor. Nie da się być przy tobie smutnym, bo sprawiasz, że uśmiech sam wkrada się na twarz.

- To cię nie usprawiedliwia Ney - przerwałam mu jego monolog. Choć muszę przyznać, że się wzruszyłam. Mimo to musiałam być twarda. - Nie ufasz mi, a to nie prowadzi do niczego dobrego. Zraniłeś mnie... - mówiłam, a na moich policzkach pojawiało się coraz więcej łez. Piłkarz zaczął ścierać je ręką - Nie dotykaj mnie! - odsunęłam się od niego. - Nie chcę cię znać! Zniszczyłeś wszystko swoją zazdrością! - zaczęłam bić go po torsie. Nie próbował mnie powstrzymać. Czekał cierpliwie aż skończę, po czym mocno mnie do siebie przytulił. - Puść mnie!

- Możesz bić mnie ile chcesz, zasłużyłem sobie na to, ale dopóki się nie uspokoisz, nie puszczę cię! - Mówił i osunął się razem ze mną na podłogę. Po chwili odsunął mnie od siebie na nikłą odległość. Spojrzał mi w oczy.

- Kocham cię, rozumiesz? - chwycił mnie dłońmi za nadgarstki. - Odkąd cię zobaczyłem wtedy na boisku, wiedziałem, że musisz być moja! Wiedziałem, że jesteś tą jedyną. Wiedziałem, że jesteś inna niż wszystkie. Ty jako jedyna pokochałaś mnie jako zwykłego Neymara, a nie bogatego piłkarza, który ma wszystko czego pragnie. Nigdy dużo nie chciałaś, i to mnie w tobie urzekło. Wiesz co ja przeżywałem kiedy odeszłaś? Nie jestem w stanie tego opisać! Strasznie mi cię brakowało! Wiem, że to tylko i wyłącznie moja wina. Chciałem to naprawić, ale nie było z tobą kontaktu. Zniknęłaś, nikt nie wiedział, gdzie jesteś. Manuela nic nie chciała mi powiedzieć.

- Nie miała ci mówić! Nie chciałam, żebyś mnie znalazł i teraz też nie chcę żebyś tu był! Proszę cię, odejdź stąd! I zostaw mnie w spokoju!

- Nie zrobię tego...

- Odejdź! Nie Rozumiesz? Tak dużo... - nie dokończyłam, bo zaczął mnie całować. Nie stawiałam oporu. Wręcz przeciwnie, każdy odwzajemniałam. Aż zabrakło mi tchu. Kiedy skończył oparł swoje czoło o moje.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now