Rozdział 17

2 0 0
                                    

Nadine z Tomaszem i Adelajdą w dalszym ciągu nie wrócili z Paryża, a ja musiałam iść do pracy, nie miałam z kim zostawić brata. Po dłuższej chwili stwierdziłam, że najlepszym wyjściem będzie zabranie go ze sobą.

- Antoś, usiądź sobie tam przy stoliku, Matthew da ci zaraz kartki i kredki, będziesz sobie malował, a ja zajmę się pracą, dobrze? - trzymałam swoją dłoń na jego plecach, a palcem wskazałam wolny stół pod oknem.

- Długo tu będziemy? - zapytał, przecierając oczy ze zmęczenia

- Troszkę - skłamałam, nie chciałam bardziej go zniechęcić

- Dobrze Manela - zajął wskazane miejsce i zaczął rysować, ja w tym czasie ubrałam fartuszek, który podała mi Nikki i poszłam na zaplecze nadrobić papierkowe zaległości. Usiadłam obok Matthewa. Pomógł mi, uwinęliśmy się w przeciągu godziny, kiedy sterta zniknęła wyszliśmy przed bar zapalić papierosa.

- Kiedy zamawiacie towar z Nikki? - zapytał tym swoim łobuzerskim głosem

- Hm, wiesz, myślę, że na razie nie ma potrzeby, nie chcę się wpieprzyć. - odpowiedziałam

- Spokojnie mała, ale jakby co, to wiesz gdzie mnie szukać - puścił mi oczko

- Jasne, będę pamiętać - uśmiechnęłam się, po czym dodałam ciche - dziękuję

Wypuścił ostatni dym i pomiędzy nami zapadła cisza, staliśmy tak bez ruchu, wpatrując się w siebie.

- A co się tu dzieje? - zapytała Nikki, dołączając do nas - Nie zostawiłaś mi papierosa... wiesz co... - powiedziała obrażona

- Trzymaj - Matthew wyciągnął paczkę w jej kierunku, wzięła jednego. Wyszedł też Brandon, ja niestety nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie, żywiłam do niego żal, za to co zrobił Nikki, nienawidziłam go więc wróciłam z powrotem do środka, a Matthew razem ze mną.

~ NIKKI ~

Zastanawiałam się dlaczego Brandon przyszedł za mną. Zmierzyłam go wzrokiem i odpaliłam szluga.

- Przepraszam Nikki - wydukał

Czy ja dobrze słyszałam? Nie mogłam w to uwierzyć

- Za co? - odpowiedziałam, zaciągając się

- Za to wszystko, naprawdę... Wiesz... Zaczęłaś mi się podobać...

- Ha, na pewno. Uważaj, bo Erika ma na ciebie ochotę

- Olać ją

- Brandon, na prawdę? Daruj sobie, i się nie ośmieszaj okej? Znowu chcesz się ponabijać? Proszę. Ale ja nie dam się drugi raz wykorzystać. Jesteś dla mnie nikim rozumiesz? Nikim. Zapamiętaj to sobie, bo nie lubię się powtarzać. - Skończyłam palić, i weszłam do baru nie patrząc na niego. Nie wierzyłam, że udało mi się zachować zimną krew, musiałam grać tą chłodną Nikki, jeżeli nie chciałam przez to przechodzić po raz kolejny. Wiedziałam, że nie mogłam mu ulec, a bynajmniej nie teraz, wzięłam głęboki oddech. Natknęłam się na Erikę. Nie odezwała się, nie wykonała żadnego ruchu, nie zrobiła żałosnej miny, choć to nie było w jej stylu. Wzięła tylko torebkę i zmierzyła mnie z góry na dół.

- Dlaczego Erika już wyszła? - zapytałam Matthewa, odprowadzając ją wzrokiem

- Skończyła na dziś i tak nic nie robi

- Aa, no spoczko, to nawet lepiej - rzuciłam i poszłam zobaczyć co robi Antoś.

Nowe ŻycieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora