Rozdział 37

2 0 0
                                    

 ~ MANUELA ~

Dwa tygodnie wcześniej obiecałam sobie, że dziś będzie tym dniem, kiedy odważę się zrobić test ciążowy. Siedziałam w łazience, zestresowana wynikiem. W głębi serca wiedziałam, że jestem gotowa na dziecko, mimo że tego nie planowałam. Marzyłam o dziecku tuż po ślubie, ale życie miało dla mnie inny scenariusz, który przyjęłam z uśmiechem. Kiedy było już po wszystkim, moje przypuszczenia potwierdziły się. Dwie kreski. Poszłam od razu do Nikodema, który przeglądał motory w internecie. Podeszłam, i objęłam go od tyłu.

- Kochanie? - zagadnęłam

- Tak? - odwrócił się i mnie pocałował

- Musimy porozmawiać, chodź - wskazałam gestem sofę, zachęcając go do zajęcia miejsca.

- Słucham? - pociągnął mnie za rękę abym usiadła mu na kolanach. Zrobiłam tak jak chciał, i spojrzałam mu w oczy, zakładając ręce na szyję.

- Kochanie, zostaniesz ojcem - Nikodem zaniemówił, więc postanowiłam, że bardziej mu to uzmysłowię - Jestem w ciąży - dopiero po kilku minutach dotarło do niego to co powiedziałam.

- Naprawdę? - na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech

- Tak - pokazałam mu test

- Nie mogę w to uwierzyć! To cudowna wiadomość! - wstał, wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w kółko

- Ja też się cieszę - odpowiedziałam, kiedy znów siedzieliśmy na sofie. Nikodem pocałował mnie w usta.

                                                                ***

Godzinę później siedziałam już u Nikki. Była totalnie zszokowana wiadomością o dziecku.

- Tak się cieszę! - klasnęła w dłonie

- Ja też

- Chociaż... - Nikki zaczęła być podejrzliwa - w barze mówiłaś, że nie jesteś w ciąży

- Nie wiedziałam, dzisiaj dopiero zrobiłam test, a dla potwierdzenia byłam również u lekarza, nim przyszłam do ciebie, powiedział mi to samo. - Uśmiechnęłam się. Następnego dnia Nikodem obudził mnie do pracy. Kiedy wstałam, na stole czekały już na mnie zapakowane kanapki i ciepła herbata. Odkąd dowiedział się, że będziemy mieli dziecko stał się bardzo opiekuńczy.

- To wszystko dla mnie? Nie zjem tyle - przestraszyłam się ilością jedzenia, czekającą na stole

- Połowa dla Antka, do szkoły. Bardzo mu się spodobało bycie przedszkolakiem

- Tak, poradzi sobie, dziś jego pierwszy dzień - uśmiechnęłam się, i spojrzałam na braciszka, który właśnie pojawił się w kuchni

- Cześć śpiochu! - Nikodem zmierzwił mu włoski

- Cześć, która godzina? - Mały przetarł sobie oczy - w tym samym momencie obydwoje z Nikodemem spojrzeliśmy na zegarek, dochodziła ósma

- O cholera, spóźnię się do pracy! Antoś, bądź dzielny! Nikodem później cię odbierze. - Szybko porwałam kanapki ze stołu i wrzuciłam pośpiesznie do torby, a termos wzięłam do ręki - Kocham was! - rzuciłam i pognałam do baru. Nikki powitała mnie ciepłym uściskiem. Matthew kręcił się na zapleczu.

                                                                   ***

Kiedy wróciłam do domu, zastałam tylko Antosia, który oglądał bajki. Nikodema nigdzie nie było. Zmartwiona postanowiłam, że pójdę go poszukać. Pomogłam ubrać się bratu. Sama narzuciłam tylko płaszcz na ramiona i wyszliśmy. Ulice były puste, oświetlone latarniami. Złapałam Antosia za rękę, aby poczuł się bezpiecznie. Staliśmy już pod domem Louisa, kiedy nagle zrobiło mi się słabo i runęłam jak długa na chodnik. Ocucił mnie Nikodem, który właśnie wracał od kumpla. Mały przy mnie uklęknął i gładził mnie po policzku, nie wiedział jeszcze, że jestem w ciąży.

- Zaraz przyjadą - Nikodem spojrzał na mnie z troską

- Naprawdę nie trzeba, już mi lepiej - skłamałam. Wziął mnie na ręce i wsadził do karetki, po czym pojechał razem ze mną i z Antkiem. W szpitalu lekarze powiedzieli, że to z przemęczenia. Dostałam kroplówkę i pół godziny później pozwolili mi wrócić do domu. Nikodem zrobił mi ciepłej herbaty i pościelił mi łóżko. Nie odstępował mnie na krok.

- Nie musisz tego dla mnie robić - powiedziałam, upijając łyk herbaty

- Muszę dbać o moją ukochaną - pocałował mnie w policzek po czym okrył kołdrą

- Dobrze, skoro tak bardzo ci na tym zależy... Podasz mi telefon? Chciałabym ustawić sobie budzik na jutro

- Do pracy? Nie ma mowy

- Ale jak to? Muszę chodzić do baru, z czego się utrzymam?

- Masz jeszcze pieniądze od ojca tak?

- Mam, ale są na czarną godzinę...

- Ja zacznę pracować za ciebie

- No dobrze - uśmiechnęłam się, po czym zasnęliśmy.

                                                                ***

Kiedy czułam się już lepiej, Nikodem zaprosił mnie do eleganckiej restauracji. Po skończonym posiłku, udaliśmy się na długi spacer. Dotarliśmy do mostu z kłódkami. Po chwili Nikodem przede mną uklęknął. Byłam w szoku. Domyślałam się, co zaraz nastąpi. Wyciągnął małe pudełeczko i w tym momencie ukazał mi się piękny pierścionek zaręczynowy. Zaczęłam płakać, nim zdążył mnie o cokolwiek zapytać.

- Kochanie, czy zostaniesz moją żoną?

- Oczywiście - odpowiedziałam, po czym pozwoliłam aby nałożył mi pierścionek na palec. Czułam się najszczęśliwszą kobietą w swoim życiu. Wróciliśmy do domu, a ja wciąż nie mogłam ukryć zachwytu. Nie czekając długo, Nikodem porwał mnie do sypialni, momentalnie zdjęliśmy z siebie wszystkie ubrania, i oddaliśmy się przyjemności, zatracając bez reszty w sobie.

Nowe ŻycieDove le storie prendono vita. Scoprilo ora