Rozdział 34

2 0 0
                                    

Kończyłam pracę równiutko o piętnastej, z niecierpliwością czekałam aż nadejdzie koniec mojej zmiany. Siedziałam za barem i cierpiałam na brak klientów. Aby szybciej zabić czas, pokręciłam się troszkę po zapleczu, przeglądnęłam papiery a kiedy i to mi się znudziło zabrałam się za porządki w lokalu. Po skończonym sprzątaniu opadłam ciężko na fotel. Czynności które kiedyś wykonywałam bez mniejszego wysiłku, teraz sprawiały mi trudność, zlekceważyłam to jednak i wróciłam do mieszkania. Ku mojemu zdziwieniu nikogo w nim nie zastałam, nie przejmując się zanadto udałam się pod prysznic. Kiedy zabrałam się za przyrządzanie obiadu w drzwiach pojawił się Nikodem, a wraz z nim mój pocieszny braciszek.

- Manela, patrz co ma Nikodem! - Antoś przybiegł do domu, rażąc uśmiechem od ucha do ucha

- Cicho młody! to niespodzianka! - Nikodem zakrył mu usta ręką

Udałam że tego nie słyszę i jakby nigdy nic odcedziłam makaron. Po chwili wszyscy zasiedliśmy do posiłku. Kiedy obiad został zjedzony, zajęłam się sprzątaniem, które zajęło mi dłuższą chwilę. Usiadłam obok Nikodema przed telewizorem, ten jednak nie zareagował, tylko wpatrywał się w ekran. Wtuliłam się w niego, po czym zapytałam

- O jakiej niespodziance mówił mały? - nie mogłam się już powstrzymać, nie uzyskałam odpowiedzi. Nikodem momentalnie się podniósł, zawiedziona odprowadziłam wzrokiem jego sylwetkę wspinającą się po schodach na górę, ciężko wypuściłam powietrze po czym zmieniłam kanał. Kiedy serial doszczętnie mnie pochłonął z transu wyrwał mnie Nikodem, który chował dłonie za swoimi plecami.

- W której ręce?

- Co ty wymyśliłeś?

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, tylko zgaduj

Po krótkim namyśle, zdecydowałam się ostatecznie na lewą rękę

- W lewej - odpowiedziałam zgodnie z rozumem

- Hmm muszę przyznać, że udało ci się

Spojrzałam na niego pytająco, on tylko się uśmiechnął i zaczął wymachiwać mi jakimiś papierkami przed nosem

- Pokaż - wyciągnęłam do niego rękę

- Dobrze, ale najpierw musisz mnie pocałować!

Podniosłam się, ale szybko zakręciło mi się w głowie i momentalnie usiadłam

- Wszystko w porządku?

- Tak, a teraz pokaż co tam masz - pocałowałam go w usta

- Proszę - wręczył mi trzy bilety na koncert mojego ulubionego zespołu, jak się później okazało była to tylko połowa zaplanowanej niespodzianki.

                                                                ***

Do koncertu pozostały dwie godziny, z podniecenia nie mogłam się spakować, Nikodem polecił mi abym wzięła najpotrzebniejsze rzeczy. Kątem oka zobaczyłam jak niesie śpiwory i jeden duży namiot, a za nim człapał mały, trzymając w rączkach poduszki i koce, zabawnie wyglądało to z mojego punktu widzenia. Po niecałej godzinie dojechaliśmy na miejsce. Nikodem załatwił miejsca tuż pod sceną. Szalałam jak nastolatka, która ukradkiem wymknęła się na imprezę. Śpiewałam każdą piosenkę, Nikodem znał raptem dwie, więc kiedy akurat były wykonywane wtórował mi nad uchem. Antoś nucił pojedyncze melodie. Kiedy koncert dobiegł końca zapakowaliśmy się do jeepa. Księżyc oświetlał nam drogę. Ledwo co ruszyliśmy a mały spał już na tylnych siedzeniach przypięty pasami.

- Dziękuję ci za ten wspaniały dzień! Skąd wiedziałeś o koncercie?

- Nie zadawaj takich pytań, skoro niespodzianka to niespodzianka

- No dobrze - udałam, że smutnieję. Kiedy emocje opadły, zebrałam się na odwagę i postanowiłam, że spróbuję wyciągnąć od niego informacje dotyczące drugiej części niespodzianki.

- To gdzie nas zabierasz? - dotknęłam jego dłoni, kiedy zmieniał właśnie bieg

- Zobaczysz na miejscu

- Dlaczego jesteś taki tajemniczy?

- A dlaczego jesteś taka ciekawska?

- Misiu, proszę, powiedz.

- Nie

Nie chciałam dalej się sprzeczać, wiedziałam, że moje próby spełzną na niczym i kiedy tylko przymknęłam oczy poczułam, że zapadam w głęboki sen.

                                                               ***

Obudziły mnie promienie słońca wpadające w szyby samochodu i świergot ptaków. W pierwszej chwili spostrzegłam wielką polanę, a następnie okalający ją las. Odwróciłam się za siebie, Antoś smacznie spał, lecz nigdzie nie mogłam spostrzec Nikodema. Po cichu opuściłam jeepa i nie zamykając drzwi udałam się na poszukiwania. Kilka metrów dalej moim oczom ukazał się rozbity namiot, a obok rozpalone ognisko. Momentalnie się uśmiechnęłam, zdając sobie jednocześnie sprawę, że jest to druga część niespodzianki. Kiedy ruszyłam dalej, Nikodem wychodził z lasu, z naręczem drewienek.

- Skąd wiedziałeś, że mi się tutaj spodoba? - Zagadnęłam, kiedy dokładał do ognia

- Tajemnica

Przewróciłam oczami, a mój luby tylko się uśmiechnął.

- A co będziemy jeść?

- W bagażniku jest prowiant

- Kiedy to wszystko spakowałeś?

- Jak brałaś prysznic, miałem masę czasu

- Świnia - klepnęłam go w ramię

- Ta świnia przez dobre dwie godziny męczyła się z rozpaleniem ogniska i rozłożeniem tego wielkiego namiotu

- Dobra świnka - zaśmiałam się i pocałowałam go w usta. Kiedy przywykłam do nowego otoczenia i rozsiadłam się przy ognisku, przypomniałam sobie, że pełno tutaj komarów i na pewno wrócimy pogryzieni. Antoś zajadał kiełbaskę z patyka a ja pod kocem widziałam perspektywę walki z komarami. Zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać, Nikodem przybył mi z odsieczą i wręczył preparat na te bestialskie krwiopijcze owady.

- Pomyślałeś o wszystkim

- Mam nadzieję że ci się tutaj podoba

- Nawet nie wiesz jak

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now