Rozdział 40

2 0 0
                                    

Minął tydzień, a ja wciąż nie mogłam znieść myśli, że zdradziłam Neymara. Smutek był ogromny, z trudem odnajdywałam się w domu, proste czynności sprawiały mi trudność, nie potrafiłam się skupić, a moje oczy nieustannie były mokre od łez, które skrzętnie skrywałam przed Kacprem. Przestałam wychodzić z domu, nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam się z Manuelą. Z rozmyślań wyrwał mnie telefon, który dzwonił tuż przede mną na stoliku. Nerwowo wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na ekran, to Neymar. Drżącymi dłońmi nacisnęłam na zieloną słuchawkę.

- Halo? - Wykrztusiłam

- Witaj, księżniczko. Pamiętasz, że dzisiaj przyjeżdżam?

- Ah, tak - odchrząknęłam. Zupełnie wyleciało mi to z głowy. Próbowałam zebrać myśli.

- Będę wieczorem - wirowało mi w głowie - Jesteś tam? - usłyszałam

- Jestem, w takim razie do wieczora - odrzekłam

- Kocham cię! - czułam, że lecą mi łzy, prędko się rozłączyłam. Głos Neymara zdołował mnie jeszcze bardziej. Podeszłam do okna, i spoglądałam na zachmurzone niebo, słońce skryło się w obłokach. Zrozumiałam, że nie mogę przyznać się do zdrady, wiem, że ta wiadomość by go zabiła. Muszę udawać, że nic się nie stało, zachowywać się naturalnie, nie dać nic po sobie poznać, tylko tak na chwilę uspokoję swoje sumienie. Powinnam zerwać wszelkie kontakty z Brandonem, d e f i n i t y w n i e.

                                                                    ***

Spojrzałam na zegarek, dochodziła dziewiąta. O tej porze, wieczór okrywa świat, a chłodne listopadowe powietrze przenika do wnętrza ciała. Odświeżona, wyglądałam za Neymarem. Po piętnastu minutach światła samochodu wypełniły taras. Wyszłam na zewnątrz, opatulona kocem. Nie był sam, zabrał ze sobą Daviego, co sprawiło mi jeszcze większą przyjemność, w głowie nie krążyły mi już złe wspomnienia, a sumienie na chwilę się uspokoiło. Mały rozglądał się chwilę, a kiedy ujrzał mnie na schodach werandy przybiegł do mnie z bukietem tulipanów

- Dobry wieczór - przywitał się, po czym wręczył mi bukiet

- Dobry wieczór, panu - dygnęłam, i przyjęłam tulipany od Daviego - Cóż to za piękne kwiaty? - powąchałam łepek kwiatka

- To tulipany, tata powiedział, że będziesz zadowolona

- I miał rację - uśmiechnęłam się. Neymar wchodził właśnie po schodach

- Ależ się za tobą stęskniłem! - przywarł do mnie całym ciałem, i obdarzył soczystym buziakiem, poczułam ukłucie w sercu, mimo to wtuliłam się w niego, szukając usprawiedliwienia.

- Ja również - oddałam pocałunek - Chodźmy do środka, mały ma już czerwony nos - wzięłam Daviego na ręce.

- Masz rację - odpowiedział, po czym przepuścił mnie w drzwiach.

- Chcecie coś do picia? - zapytałam, kiedy Neymar pomagał rozebrać się małemu z wierzchnich ubrań

- Poproszę herbatę - posłał mi uśmiech

- A ja kakao! - Mały poderwał się z kanapy

- Ależ oczywiście - puściłam oczko Neymarowi

- Jesteś sama w domu? - zagaił kiedy niosłam kubki z gorącymi napojami

- Na to wygląda, Kacper pojechał do Becky

- Mhm - upił łyk.

- Davi, gdzie chcesz spać? Jesteś pewnie zmęczony? - widziałam jak mały przeciera oczy ze zmęczenia

- Z Tobą! - oznajmił, po czym podbiegł i wtulił się we mnie

- W takim razie śpimy w trójkę - pogłaskałam go po pleckach i udałam się naszykować spanie.

Wróciłam po piętnastu minutach, widok który ujrzałam chwycił mnie za serce. Davi, spał wtulony w tors Neya.

- Przenieś go na górę - wyszeptałam - przygotowałam nam miejsce

- Chciałbym, ale nie bardzo mogę wstać

- Pomogę ci - delikatnie wzięłam chłopca na ręce i spokojnym krokiem, ostrożnie zaniosłam po schodach do naszej sypialni.

Mrok spowijał pomieszczenie. Siedzieliśmy w salonie, wtuleni w siebie, w tle pogrywało stare radio mamy.

- Jak Davi zniósł podróż?

- Niespodziewanie dobrze, bałem się, że będzie marudny

- Stęskniłam się za wami - z trudem powstrzymywałam łamiący się głos

- My też, nie wiem który z nas bardziej. - Wpadliśmy w śmiech.

- Na długo przyjechałeś?

- Na dwa tygodnie...

- Ale? - zapytałam, gdyż nie byłam pewna, czy skończył zdanie

- Davi wraca po weekendzie, Caroline go odbierze

- Mhm, w takim razie w porządku - uśmiechnęłam się. Polubiłam tego małego łobuziaka, mimo, że nie był moim synem, starałam się pokochać go całym sercem. Nie przeszkadzało mi, że Neymar utrzymuje kontakty z matką swojego dziecka, wiedziałam, że Davi potrzebuje ojca i matki.

                                                               ***

Wyszłam na dwór, a że była ładna pogoda postanowiłam zrobić porządek na podwórku. Daviego już nie było, musiał wracać do Caroline. Schyliłam się, aby pozbierać zabawki, które porozrzucał Davi. Kacper nie miał serca ich wyrzucić, kiedyś sam się nimi bawił. Kiedy skończyłam, poszłam się wykąpać. Po dwudziestu minutach wróciłam, Neymar rozmawiał z kimś przez telefon, siedząc na kanapie.

- Tak, mhm, a wiesz może, jakie ona lubi piosenki? Demi Lovato? No tak, znam. Hiszpańskie też? Muszę zapisać, poczekaj - zdawało się, że był zbyt zaaferowany rozmową, by zauważyć, że przysłuchuję się jej z ciekawością - Tak mam, zapisałem. Dzięki. A nie wiesz czy taka mała publiczność ją zadowoli? Uhm tak, masz rację, od czegoś trzeba zacząć. No nic, mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Do zobaczenia!

- Z kim rozmawiałeś? - skrzyżowałam ręce na piersi i oparłam się o framugę

- Z Kacprem

- Mhm, a mogę wiedzieć o czym?

- Dowiesz się w swoim czasie

- Powiedz mi teraz, proszę

- Nie mogę, bo wtedy wszystko się wyda

- Co? - zmarszczyłam brwi

- Wszystko

- A możesz mi coś zdradzić?

- To nie wchodzi w grę - był nieugięty

- Dlaczego? - zapytałam zrezygnowana

- Niespodzianka - odparł, po czym wyszedł z uśmiechem z domu.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now