Rozdział 51

1 0 0
                                    

~ MANUELA ~

Alan dawał się we znaki, więc szybko przybiegłam do pokoju, żeby nie zbudzić Antosia, który zasnął w salonie przed telewizorem. Spał, odkąd wrócił z przedszkola. Wzięłam małego na ręce i poszłam do drugiego pokoju. Usiadłam wygodnie na sofie, i karmiłam go piersią. Kiedy już się najadł, czekałam, aż mu się odbije, a później ułożyłam go sobie na rękach, i kołysałam, dopóki nie zasnął. Nikodem wszedł w drzwi, lecz nie sam. Za nim pojawili się również Louis i Van.

- Hej kochanie - mąż powitał mnie namiętnym całusem w usta

- Cześć - odpowiedziałam, witając się również z gośćmi. Nikodem poszedł zrobić herbaty. - Proszę, siadajcie - wskazałam wolną ręką miejsce na sofie. Usiedli obok mnie. Van wpatrywała się w Alanka, który spał od kilku minut. - Ile już ma?

- Ponad miesiąc - uśmiechnęłam się, bo Nikodem odpowiedział jej w tym samym czasie co ja, krzycząc z kuchni

- Jest słodki - Louis też wpatrywał się w mojego synka

- Bo go zauroczycie - zaśmiałam się.

- Co u Nikki? - zapytała Van

- W porządku

- Myślisz, że jeszcze do nas wróci?

- Są marne szanse, chyba tam jest jej lepiej. Przynajmniej ma u boku Neymara. Po za tym Santos, to piękne miasto.

- Chciałabym, żeby jednak znów się tu wprowadziła, nudno bez niej - westchnęła

- Ja też za nią tęsknię, ale jest dorosła. Wie, gdzie jest jej najlepiej.

- Masz rację. Pójdziemy już, nie chcemy zbudzić małego.

- Jasne - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia

- Papa - pomachała mi na do widzenia i oboje zniknęli za drzwiami. Kiedy już poszli Nikoś zajął się małym, kładąc się obok jego łóżeczka, na kanapie. Nie paliłam przez całą ciąże, dziś jednak naszła mnie ochota, żeby zapalić. Wyszłam na balkon, i zaciągnęłam się papierosem.

***

Nikodem wrócił z chłopakami ze spaceru, trzymając w ręce kilka listów. Wyrwałam mu jeden i trafiłam na zaproszenie. Szybko je otworzyłam, by móc zobaczyć co jest w środku.

- Kochanie! - zawołałam do mojego męża, który bawił się z chłopcami w pokoju

- Tak?

- Zostaliśmy zaproszeni na urodziny Rebeki! - przybiegłam do niego, pokazując mu kartkę

- Ooo - zainteresował się - A kiedy dokładnie?

- Czytaj - podałam mu zaproszenie

- To już niedługo, za niecałe dwa tygodnie

- Tak, Antoś akurat będzie miał wolne

- Dobrze się składa, bo w barze też wszyscy idziemy na urlop. - Klasnęłam w dłonie.

- Już nie mogę się doczekać, aż znowu zobaczę moją rodzinę! - uściskałam go

- Ja też - odwzajemnił uścisk - Które to już?

- Czterdzieste dziewiąte, jak ten czas szybko leci... - zamyśliłam się, a Nikodem zauważył mój spadek entuzjazmu i zapytał o co chodzi

- Nie mamy prezentu...

- To żaden problem, nie panikuj - pocałował mnie

- W sumie masz rację. - Alanek zaczął marudzić, więc wzięłam go na ręce

- No właśnie, damy sobie radę. Spokojnie

- No dobrze - uspokoiłam się na moment, jednak po chwili zmartwiła mnie kolejna rzecz

- Kochanie, co cię znów martwi?

- Nie mamy pieniędzy...

- O to też się nie martw - znów mnie pocałował, zabrał ode mnie małego i kazał zamknąć mi oczy. Posłusznie to zrobiłam, i czułam jak prowadzi mnie przed dom. Zaprowadził mnie do garażu.

- Już możesz otworzyć

Oniemiałam z wrażenia. Przed moimi oczami ukazał się piękny samochód, lecz po jeepie nie było śladu. Na jego miejscu stało teraz audi.

- Kiedy kupiłeś ten samochód?

- Podoba ci się prawda?

- Bardzo! Ale gdzie go kupiłeś? Za co?

- Sprzedałem jeepa, i mój motor

- Ale przecież ty bardzo kochałeś jeździć na wyścigi... Zbierałeś na ten motor całe dwa lata...

- Teraz wy jesteście dla mnie najważniejsi - uśmiechnął się, a ja z każdym dniem kochałam go coraz bardziej.

***

Podróż do Irlandii upłynęła nam bardzo szybko. Dzieci spały całą drogę. Rebeka bardzo ucieszyła się, że przyjechaliśmy wcześniej, i pomogliśmy jej wszystko przygotować. Nasz pokój czekał na górze. Rozpakowaliśmy walizki, i zeszliśmy na dół. Impreza była świetna, nie mogłam nic pić, karmiłam piersią. Nikodem szybko odnalazł się w tej rodzinie, dlatego kiedy tylko zrobiło się późno wyszli z moim przyrodnim bratem na Guinessa. Victoria pomagała mi przy Antosiu i przy Alanie.

Rebeka była zadowolona z prezentu jaki dostała od nas. Kwiaty od razu wstawiła do wazonu, a filiżanki wstawiła do kredensu. Duży miś zaś stanął przy telewizorze, a kolaż z naszymi wspólnymi zdjęciami powiesiła nad swoim łóżkiem. Wyszliśmy na plac zabaw. Antoś bawił się do upadłego, z dziećmi, które zapoznał kiedy byliśmy tu ostatni raz z tatą. Nie widziałam go takiego uśmiechniętego od kilku miesięcy.


Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now