Rozdział 8

2 0 0
                                    

Oszołomiona znalazłam się w domu cała w skowronkach, z pocałunkiem Alexa na ustach. To było piękne, takie magiczne. Nie mogłam uwolnić myśli od niego... a może nie chciałam? Bowiem pragnęłam go z każdą sekundą coraz bardziej. Byłam najszczęśliwszą kobietą w Detroit, a może na Ziemi też? Weszłam do kuchni. Nadine siedziała z Tomaszem i Adelajdą a Antoś spał już na górze,w moim pokoju. Był jeszcze mały i bardzo się do mnie przywiązał jako do siostry, więc spałam z nim, żeby chronić go przed złymi koszmarami, tuż obok niego na osobnym łóżku. Tomasz nie lubił dzieci w sypialni, kiedy spał z mamą. Był okropny, myślał tylko o sobie, swojej córce i mojej mamie. Sięgnęłam po szklankę soku.

- Kto to był? - Adela spytała z ironią.

- Nie twoja sprawa. - odpowiedziałam równie złośliwie.

- Nie twoja sprawa. - przedrzeźniała mnie.

Przewróciłam oczami i zrezygnowana poszłam na górę, stwierdziłam, iż dłuższa rozmowa z rozkapryszoną gówniarą nie ma sensu. Włączyłam laptopa i sprawdzałam pocztę, kiedy mama weszła do pokoju.

- A umiesz pukać? - zapytałam, wylogowując się z portalu.

- Kto to był? - spytała pierwszy raz bardzo matczynie.

- Od kiedy interesujesz się mną i moimi znajomymi co? - skwitowałam.

- Oj Manuś... przecież wiesz, że zawsze byłaś i będziesz moją córeczką. - pogłaskała mnie po ramieniu. Odwróciłam się w jej stronę.

- Odkąd Tomasz pojawił się w twoim życiu, już nie.

- Przestań. - skarciła mnie.

- Taka jest prawda mamo i chociaż raz przyznaj mi rację. Antoś i ja zeszliśmy na drugi plan.To nie jest fair...!

- Życie jest nie fair.

- Nie mamo, to ty nie jesteś wobec nas.

- Wiesz, że kocham cię tak samo jak Tomasza... Adelę... Antosia też.

- Mhm. - zaśmiałam się lekko, dając jej do zrozumienia, że nie wierzę w ani jedno jej zapewnienie. Była żałosna.

- Kolacja czeka w kuchni, gdybyś miała ochotę to zejdź do nas... - odpowiedziała zrezygnowana, wiedząc że i tak dzisiaj już nic nie wskóra.

- Nie, podziękuję. Nie zamierzam siedzieć z wami przy stole i stwarzać pozory kochającej się rodzinki.

- Jak chcesz, możesz nawet iść głodna spać.

- No, tak zrobię. Wyjdź z pokoju.

Zrobiła jak kazałam, bez słowa opuściła pokój. Nie było mi wcale żal, że tak ją potraktowałam, nie czułam się winna. Należy jej się. Nie mogę wiecznie udawać, że wszystko jest w porządku.

Położyłam się na łóżku, obok Antosia... Spał tak słodko. Okryłam go kołdrą aby nie zmarzł. Pocałowałam go w czółko. Niedługo po tym zasnęłam.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now