Rozdział 30

2 0 0
                                    


~ NIKKI ~

Van pewnym krokiem weszła do mojego domu, witając mnie promiennym uśmiechem

- Hej, Nikki pamiętasz o dzisiejszym wypadzie na basen?

- Ja tak tylko że nie jestem sama - kiwnęłam głową na Neymara, siedzącego w salonie przed telewizorem. Van szybko pojęła, że nie zostawię go samego i rzekła - jego też weźmiemy, Louis czeka w samochodzie, więc Ney będzie miał z kim pogadać

- Świetnie, poczekaj na mnie chwilę. - poszłam przebrać się w kostium kąpielowy i po chwili wróciłam na dół.

- Chodź kochanie, idziemy - zwróciłam się do mojego faceta

- Gdzie?

- Jak to gdzie? Umówiłam się z Van na basen

- Ale ja miałem nadzieję, że posiedzimy w domu sami, no wiesz... - mówiąc to, pocałował mnie w szyję, zdołałam przerwać tę przyjemność zgrabnie wyrywając się z jego uścisku.

- Trudno, Vanessa była pierwsza - wystawiłam mu język i pociągnęłam ze sobą na dwór, wykorzystując moment, podczas gdy Van wróciła się do domu po resztę rzeczy. Postanowiliśmy usiąść na huśtawce w ogrodzie, Neymar wziął mnie na kolana i mocno do siebie przytulił

- Jesteś jedną z czterech dziewczyn które kocham - zagaił

- To kim są pozostałe trzy?

- Pierwsza to moja mama, wiesz jest najważniejsza, zawsze obecna w moim życiu, druga to moja siostra Rafa, jestem z nią bardzo związany, a ty jesteś trzecia

Powiedziałeś, że są cztery a wymieniłeś trzy, kim jest ta ostatnia?

- Jeszcze jej nie ma

- Aha, rozumiem... czyli moja zastępczyni - już miałam wstać, kiedy Ney mnie zatrzymał

- Miałem na myśli naszą córkę, głuptasie

Wzruszyłam się, wstałam i zakryłam ręką usta, po czym zaczęłam

- Ney, ale ja jestem jeszcze za młoda, aby mieć dziecko, mam dopiero dwadzieścia lat...

- Nie mówię, że w tej chwili, może za rok, a może za pięć lat, fajnie by było mieć takiego małego szkraba. Davi miałby z kim się bawić - Byłam świadoma że Neymar ma syna, gdzieś w głębi serca czułam małe ukłucie zazdrości, mimo że nie miał już żadnego kontaktu ze swoją byłą dziewczyną. Uśmiechnęłam się, przecież to niczego nie zmieniało. Moje rozmyślania przerwała Van, która szła w naszym kierunku obładowana torbami

- Gotowi? - zapytała, wkładając rzeczy do bagażnika

- Jasne, że gotowi - posłałam jej uśmiech, po czym zajęliśmy miejsca pasażerów, witając się z Louisem. Piętnaście minut później opalałyśmy się na leżakach, a chłopcy poszli pływać

- Cieszę się, że będziesz moją druhną na ślubie

- Ja też, dziękuję że mnie wybrałaś

- Poznasz też Meredith

- Kim jest dla ciebie?

- Już tłumaczę - przełknęła ślinę - Meredith to moja najbliższa przyjaciółka, pomogła mi wyjść z nałogu.

- Myślałam, że ja jestem twoją najbliższą przyjaciółką! - udałam obrażoną

- Bo jesteś, ale kiedy ty układałaś sobie życie w Detroit, ja codziennie walczyłam o wolność od narkotyków, a Meredith przez cały ten czas była przy mnie, rozumiesz? To ona męczyła się ze mną kiedy byłam w ciągu, to ona ciągle przy mnie siedziała, nie pozwalając mi zażyć kolejnej dawki. - Westchnęłam i po dłuższej chwili spojrzałam na nią, z troską

- Rozumiem kochana - złapałam ją za rękę, odwzajemniła mój uścisk

Zobaczyłam zbliżającego się Neymara, wyglądał bardzo seksownie.

- Nikki, chodź ze mną popływać - stanął na wprost mnie, wyciągając do mnie dłoń

- Jak mnie ładnie poprosisz

- Nie muszę - powiedział, po czym wziął mnie na ręce i wrzucił do wody, wariowaliśmy jak małe dzieci, dopóki ratownik nie oznajmił końca.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now