Rozdział 9

2 0 0
                                    

Nad ranem Antoś siedział po turecku na dywanie i oglądał bajki zbyt blisko telewizora. - Hej braciszku - podeszłam do niego, przytuliłam od tyłu i pocałowałam w policzek.

- Cześć Manela - powitał mnie słodkim głosem. Uwielbiałam kiedy niepoprawnie wymawiał moje imię.

- Kto ci włączył telewizor?

- Mama - odpowiedział, wpatrzony w bajkę. Wyszłam więc po cichu z pokoju zostawiając pięcioletniego brata samego ze światem kreskówek

- Ja wychodzę, wrócę jak zawsze, po dwudziestej drugiej - oznajmiłam wchodząc do kuchni

- Do tej twojej nowej pracy? - zapytała mama

- Zgadza się, pewnie wiesz od Tomasza - przewróciłam oczami

- Tak, ale wolałabym od ciebie. Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- Bo ciebie to nigdy nie interesuje

- Idź już i nie psuj mi humoru

- Jak zawsze, mamo. - zaczerpnęłam powietrza i wyszłam.

Pod barem byłam tak jak zawsze punktualnie. Motor Nikki stał już na parkingu. Weszłam do środka. Matthew ścierał stoliki, a Brandon kręcił się po zapleczu

- Siemka - powiedziałam promiennie zapominając o porannej sprzeczce z Nadine

- Cześć maleńka - Brandon od razu mnie uścisnął

- Przestań, zachowujesz się jak palant! - odepchnęłam go

- A tobie co się stało? - zapytał obrażony

- Nic. Nie lubię po prostu, kiedy mnie tak przytulasz

- Pani delikatna

- Odpuść. - sięgnęłam po kufel i nalałam sobie piwa z sokiem

- Nie wolno pić w pracy - Brandon powiedział opryskliwie

- Flirtować też nie - skwitowałam. Nikki wyłoniła się z zaplecza.

- Ooo, Manuela!

- No hejka - przytuliłam ją. Pojawili się pierwsi klienci. Cały dzień minął mi bez większych problemów, a ja nie byłam za bardzo zmęczona. Pozakładałam krzesła na stoliki, wytarłam podłogę i powycierałam szybko blat. Zaczęło padać. Nikki zaoferowała się że mnie podwiezie. Zgodziłam się. Dotarłam do domu cała przemoczona i oczywiście zmarznięta. Wzięłam kąpiel i poszłam do siebie na górę.

- Nie zjesz nic? - zawołał Tomasz, kiedy zaledwie kilka kroków dzieliło mnie od swojego pokoju.

- Sam sobie zjedz - krzyknęłam, trzaskając drzwiami.

Antoś leżał i pił mleko. Położyłam się na łóżku i zapadłam w rozmyślanie.Odkąd poznałam Alexa minęły niecałe dwa miesiące. Widzieliśmy się zaledwie kilkanaście razy, rzadko się spotykaliśmy, częściej wisieliśmy na telefonach. Może łączyło nas jakieś uczucie choć nie byłam tego pewna. Pociągał mnie, ale nie byłam w stanie wyczuć czy widzi we mnie coś więcej oprócz urody, i kobiecej kształtnej figury. Od kilku dni nie mieliśmy kontaktu, jednak nie przejmowałam się tym, ponieważ wiedziałam, że jest zajęty i tylko jeśli będzie mógł zaproponuje spotkanie, w przeciwnym razie ja zrobię to pierwsza. Nie mogłam przecież popadać w paranoję. Wyrwałam się z natłoku myśli a kiedy się rozpogodziło chwyciłam kurtkę i poleciałam do Nikki.

                                                             ***

Siedziałyśmy i plotkowałyśmy. Kiedy nagle mnie zagadnęła.

- Mówiłam ci że jest impreza jutro wieczorem? - zapytała podając mi kubek z ciepłym kakao

- Nie, nic mi o tym nie wiadomo - odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- No wiesz... ta w nowo otwartym klubie.

- Nie wiem... wybacz, ale jestem zakręcona. Chyba domyślasz się przez kogo. - posłałam jej uśmiech.

- No no, niech zgadnę... Alex. - Nikki szturchnęła mnie łokciem w rękę.

- Strzał w dziesiątkę! A co tam u ciebie? - zapytałam oddając jej tym samym

- A nic... dziś Nikodem do mnie zadzwonił. - odpowiedziała rozmarzona. 

- Jaki? - znowu zapytałam rozkojarzona

- Poznałam go na wyścigach motorów, ale to dawno temu było. - usiadła po turecku na łóżku.

- Uhm. - dalej nie wiedziałam o jakiego Niko jej chodziło.

- No wiesz, od tamtego czasu bardzo się poznaliśmy i można powiedzieć, że przyjaźnimy się. Ostatnio nawet u mnie był.

- Wiesz co? Mam pomysł! - powiedziałam po chwili.

- No mów... - ponaglała mnie

- Skoro jutro jest ta impreza to może ja poszłabym z Alexem a ty z Niko?

- To jest dobry pomysł - uśmiechnęła się

- Bo ja myślę - obydwie wpadłyśmy w śmiech

- No to może przydałoby się iść na zakupy przed imprezką? Hmm? Co ty na to?

- Jasne, tylko skoczę po pieniądze - odpowiedziałam z uśmiechem

- Ja cię mogę podwieźć. Mam motor, niech się w końcu na coś przyda, co nie jest dojazdem do pracy.

- OK - wzięłam swoją kurtkę i zeszłyśmy na dół.

Po około dziesięciu minutach byłyśmy już pod moim domem, Nikki pruła przez miasto jak szalona. Weszłam do środka, wpuszczając tym samym przyjaciółkę. W domu była tylko Adela. Siedziała w salonie lecz nie sama. Z kumplami. To towarzystwo nie bardzo mi się podobało. Miało na nią jakiś zły wpływ. Nie mówiłam nic Tomaszowi bo i tak przecież by mi nie uwierzył. Stwierdziłby, że wyolbrzymiam, żeby ich skłócić. W domu śmierdziało piwem i papierosami.

Wzięłam portfel, przewróciłam tylko oczami i wyszłam. Objechałyśmy całe miasteczko, aż w końcu znalazłyśmy to czego szukałyśmy. Znalazłyśmy się w sklepie. Sprzedawca był bardzo miły i chyba chciał flirtować z Nikki ale ta najwyraźniej nie chciała. Doradził nam najbardziej adekwatne ubrania na takie imprezy. Kupiłam sobie czarną bokserkę której wcięcia pod pachami były aż do pasa, a do tego czarną krótką koszulkę pod spód, którą nosiło się jako stanik, aby zakrywała piersi, inaczej top. Świetnie komponowały się z tym szorty z szarego jeansu, z wystającymi kieszeniami i rozpiętym paskiem. Całość uzupełniały brązowe pończochy zakrywające tylko jedną czwartą część uda. Butami którymi zamierzałam uwieńczyć modowe dzieło były czarne a' la glany. Nikki wybrała coś dla siebie, ale nie chciała mi pokazać. Za całość zapłaciłam 250 dolarów. A przyjaciółka niewiele więcej ode mnie. Dotarłyśmy do domu przyjaciółki.

- No to chwal się co kupiłaś siostra! - zaśmiałam się, dając jej kuksańca w łokieć.

- Nie ma mowy, zobaczysz jutro przed imprezką.

- A czemu nie teraz? - spuściłam głowę udając smutną.

- No bo nie - skwitowała.

- No i dobra! Jestem obrażona! - odwróciłam się do ściany.

- Nie namówisz mnie. - położyła mi dłoń na ramieniu.

- Akurat... Muszę zaraz lecieć. - odpowiedziałam upijając łyk zimnego już kakao.

- Po co?

- Żeby uniknąć morałów Tomasza. - dodałam bez emocji.

- Aha, no spoko. To trzymaj się maleńka - przytuliła mnie a ja zrobiłam to samo.

Wyszłam i po dwudziestu minutach byłam już w domu.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now