Rozdział 52

1 0 0
                                    

Siedzieliśmy wszyscy na tarasie, mój telefon nieustannie wibrował, jednak ten urlop należał tylko do nas, i nie miałam ochoty kontaktować się z nikim. W dodatku byłam rozdrażniona, ponieważ Alan ciągle marudził, i nie mogłam go uspokoić. Nikodem w końcu się nade mną zlitował, i zabrał małego ode mnie. Zaczął płakać, ale kiedy znalazł się w jego ramionach momentalnie się uspokoił. Dzięki temu mogłam spokojnie coś zjeść. Włożył syna do wózka, i poszedł z Andrewem rozpalać grilla, bujając co kilka minut małego w wózku. Rebeka przyniosła szaszłyki i kiełbaski. Pomogłam jej, robiąc miejsce na stole, a później zrobiłam sobie kanapkę i obserwowałam chłopaków. Telefon znów wibrował.

- Nie odbierzesz? - zapytała Rebeka, nakładając sobie sałatkę na talerz

- Nie - zignorowałam połączenie

- Może to coś ważnego? - wyglądała na zmartwioną

- Nie, to tylko moja przyrodnia siostra próbuje się ze mną skontaktować

- Odbierz - zachęcała mnie

- Poczekam, aż znów zadzwoni.

- No dobrze - uśmiechnęła się i zabrała się do jedzenia.

Po skończonym posiłku poszłam z Victorią i moimi najmłodszymi chłopakami na spacer. Zwiedzaliśmy Irlandię. Kiedy wróciliśmy Nikodem dalej asystował z Andrewem przy kiełbaskach i szaszłykach. Położyłam dzieci spać, i wróciłam na taras, otulona kocem. Sięgnęłam po kiełbaskę. Telefon znów zaczął dzwonić.

- Tym razem musisz odebrać, bo inaczej do jutra nie będziesz miała spokoju - Rebeka patrzyła na mnie z troską.

- No dobrze - zgodziłam się. Wzięłam niechętnie telefon do ręki i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Cześć, tu Adela, pamiętasz że żyjemy?

- Od kilku godzin nie dajesz o sobie zapomnieć - odpowiedziałam z sarkazmem

- Nie bądź taka cięta - odpowiedziała, po czym zamilkła. Rozmowa nie bardzo się kleiła. Po chwili znów się odezwała. - Mama chce z tobą rozmawiać, nie rozłączaj się. - Przewróciłam oczami.

- Cześć córciu - miała smutny głos

- Mamo, o co chodzi?

- Tęsknimy za tobą

- Proszę, darujcie sobie. Skończcie z tą farsą.

- Nie możesz nas tak zostawić - w jej głosie dało się słyszeć, że próbuje mnie obwiniać.

- Tomasz sam mnie wyrzucił z domu, to jednoznaczne, nie chcieliście ani mnie, ani Antka.

- To nie wrócisz? - westchnęła

- Nie - odpowiedziałam oschle.

- Pamiętaj, że zawsze masz drzwi otwarte. - Rozłączyłam się, nie mogłam już znieść tej obłudy. Rebeka patrzyła na mnie ze współczuciem. Wyczuła, że mój nastrój się zmienił, ale nic nie powiedziała, tylko położyła swoją dłoń na mojej.

***

W nocy Nikodem wszedł do pokoju z herbatami na tacy i położył się koło mnie. Pocałował mnie w policzek. - Proszę - wręczył mi kubek gorącego napoju.

- Słodziłeś? - spytałam bez emocji

- Tak. Co się stało? Gdzie twój uśmiech?

- Zniknął

- Co się stało? Kochanie... - wtulił swoją głowę w moją szyję

- Mama znów dzwoniła, ciągle próbuje mnie przekonać do tego abym wróciła.

- Naprawdę?

- Tak! Cały czas! Bez przerwy...Rozumiesz? Za każdym razem mówię jej, że nie, a ona dalej swoje! - Upił łyk herbaty, a później spojrzał na mnie.

- Nie przejmuj się. Jutro będzie lepiej, mówię ci. W końcu zrozumie, że nie dasz się przekonać.

- Masz rację. - Wtuliłam się w niego. Po chwili poczułam, jak delikatnie podwija mi koszulkę. Wiedziałam, czego chce, ale nie miałam na to ochoty.

- Kochanie, nie dzisiaj... Jutro dobrze?

- Dobrze mój skarbie - posmutniał. - Dobranoc - pocałował mnie i odwrócił

- Dobranoc - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego, ale nie mogłam zasnąć. W głowie wciąż nachodziły mnie myśli, czy jednak nie wrócić. Czy tak nie byłoby prościej? Nie - skarciłam się za tą myśl. Przecież tak jest dobrze. Żyję na własny rachunek. Jestem w stanie się utrzymać. Pokazałam im, że potrafię żyć równie dobrze bez nich. Po za tym, nie zmieścilibyśmy się w czwórkę w moim małym pokoju. Karciłam się za wątpliwości i szybko przywołałam się do porządku. Przecież miałam nowe życie, które nie zaczęło się jeszcze na dobre. Jednak, zrobiłam duży krok w tym kierunku, wiem również, że gdyby nie Antoś, Nikki, Kacper, i Nikodem, wciąż tkwiłabym w tym maraźmie. Sama nie dałam rady podjąć decyzji, ale z miłości do nich udało mi się tego dokonać. Do starego życia nie miałam ochoty wracać, zbyt dużo by mnie to kosztowało. Nie chciałam już tego rozpamiętywać. Powtórnie objęłam mojego męża i zasnęłam.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now