Rozdział 10

843 101 29
                                    



W pewnym momencie, gdy demon tak bardzo skupił się na swoim telefonie, że nie zwracał na nic uwagi, za betonowym filarem zobaczyłam dziwny odblask światła. Z początku, nie miałam pojęcia, co to jest, ale po chwili dostrzegłam kłąb zielonkawej mgły, a za kolumną ujrzałam swojego kota, który jak gdyby nigdy nic, lizał swoją łapkę.

Merlin! - Ucieszyłam się w myślach.

Najwyraźniej familiar usłyszał moje wołanie o pomoc i jakimś cudem odnalazł mnie w tej dziurze. Musiał w takim razie słyszeć moje myśli, tak jak mówiła Klara. Chcąc sprawdzić słuszność swojej teorii, skupiłam się na tym, iż chciałabym żeby kot narobił hałasu na górze. Mogłabym wtedy zyskać czas i spróbować się uwolnić. Zadziałało, bo kilka sekund później kot ponownie rozpłynął się w powietrzu, a z góry dobiegł mnie niesamowity hałas. Nie wiedziałam, w jaki sposób Merlin postanowił narobić hałasu, ale udało mu się to w stu procentach. Tom, usłyszawszy harmider, zerwał się z krzesła i pobiegł w stronę schodów. By nie tracić czasu, sięgnęłam do kieszeni płaszcza i chwyciłam drucik, którym zamierzałam otworzyć kajdany. Czas uciekał, a ja wciąż byłam skuta.

- No dalej, otwieraj się! - Warknęłam.

I tym razem, Merlin przybył mi z pomocą, pojawiając się tuż obok mnie wraz z małym, metalowym kluczykiem, leżącym obok niego. To musiał być klucz do kajdan. Chwyciłam go słysząc, że Tom znów kieruje się do piwnicy. Gdy kajdany spadły z moich nadgarstków, poczułam że pod moją skórą, moc wręcz eksplodowała. Było jej tak wiele, że z łatwością mogłam stawić czoło demonowi.

- Dziękuję ci. - Rzuciłam do kota, całując go w czubek puchatej głowy, a potem ukryłam się za betonowym filarem, czekając aż Tom wejdzie i zauważy moje zniknięcie.

Kot miauknął, po czym rozpłynął się w zielonkawej mgle, zostawiając mnie samą, a w tym czasie, po schodach zbiegał Tom. Gdy minął kolumnę, za którą stałam, mogłam dostrzec, jak jego przyspieszony krok zwalnia, aż do całkowitego zatrzymania.

- To niemożliwe. Gdzie ona jest? - Wyszeptał do siebie, patrząc w miejsce, w którym przed chwilą jeszcze byłam.

- Tu jestem, kretynie! - Warknęłam, posyłając w jego kierunku strumień błękitnej energii, który oplatając go całego, uniemożliwił mu dalsze ruchy.

Jego zszokowany wyraz twarzy sprawił mi wiele satysfakcji. Mając przed sobą spętanego demona, zbliżyłam się do niego i chcąc mu pokazać, że teraz to on jest w kiepskim położeniu, szarpnęłam krzesło, na którym siedział i obróciłam je przodem do schodów. Tom zerkał raz na mnie, a raz na drewniany mebel, nie wiedząc, co kombinuję. W końcu, usadziłam demona na zdartym siedzisku i stanęłam przed nim.

- Co robisz? - Bąknął, starając się wyswobodzić z zaklęcia.

- Chcę cię uświadomić, w jak kiepskim położeniu się znajdujesz. - Powiedziałam, wyciągając z kieszeni klucz do auta i przystawiając go do drewnianego oparcia krzesła.

Postanowiłam, że wykorzystam kilka symboli z pułapki, jakiej użyliśmy na fałszywym Rasielu, a właściwie na Ishtar, choć tego nie wiedzieliśmy. Wyryłam kluczem znaki, które uniemożliwiały siedzącemu na krześle demonowi, jakikolwiek ruch. Dodałam też kilka tych, które pozbawiały mocy. Dla pewności, że Tom się nie uwolni, postanowiłam zostawić na nim okowy, które uformowałam ze swojej mocy. Gdy skończyłam, odsunęłam się kilka kroków do tyłu i znów na niego spojrzałam.

- Widzisz, z początku chciałam cię zabić, ale myślę, że taka samotna niewola będzie ciekawszym doświadczeniem. - Wyjaśniłam, puszczając mu oczko.

Testament: Ostateczne spotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz