Rozdział 33

647 51 0
                                    


– Chcesz dać mi go teraz? – zaoponowałam, uznając że nie jest to najlepszy pomysł.

– Nie. Jeszcze ci go nie dam. Przyszedłem byś sama mogła sprawdzić, że nie blefuję. Dam ci go wówczas, jak będziesz już wiedziała jak uwięzić Lucyfera. Teraz, ktoś mógłby ci go skraść, a nie jest to wyrób taśmowy. Nie znajdziesz tego w sklepie z eliksirami, ani na wystawach antykwariatów. To jedyny egzemplarz jaki posiadam, więc nim go dostaniesz, muszę mieć pewność, że jesteś dobrze przygotowana – wyjaśnił, chowając na powrót niewielką buteleczkę.

– A skąd mam mieć pewność, że to nie blef i w tej butelce nie znajduje się coś, co pomoże Lucyferowi stać się jeszcze potężniejszym? – zapytałam, wpatrując się uważnie w demonicznego kompana.

Ariok jedynie się zaśmiał.

– Nigdy nie będziesz mieć takiej pewności. Możesz jedynie zaufać temu, co ci powiedziałem i liczyć na to, że byłem z tobą szczery. Decyzja należy do ciebie. Może znajdziesz inny sposób na pokonanie go, ale póki co, moja oferta jest aktualna. Jeśli uda ci się go uwięzić, to wtedy zadecydujesz czy użyjesz mojego eliksiru, czy też postarasz się go przetrzymać i znaleźć inny sposób na jego zabicie.

– Dajesz mi zbyt duże pole manewru i zbyt mało pewników – warknęłam.

Demon w dalszym ciągu się uśmiechał.

– Takie jest życie. Musisz dokonywać wyborów, czy tego chcesz, czy nie. I nawet, jeśli ci się to nie podoba, to życie idzie do przodu, a zaufaj mi że z Lucyferem, nie będzie trwało ono zbyt długo. Wiesz, co masz robić i jakie opcje masz dostępne. Reszta zależy od ciebie – po tych słowach, demon rozpłynął się w powietrzu.

Jak zwykle, zostałam pozostawiona z dylematem. Dylematem, który z jednej strony zakładał, iż Ariok mówił prawdę, a z drugiej, że być może jest on w zmowie, która doprowadzi mnie i innych do śmierci. Miałam jednak związane ręce i zamierzałam skorzystać z oferty demona. Jak powiedziała Olivia, może czas by położyć wszystko na jedną kartę i zaryzykować. Nie miałam zbyt wiele do stracenia, bo jeśli nie zrobię nic, Lucyfer i tak zacznie niszczyć ludzkość. Miałam pięćdziesiąt procent szans na to, że go pokonam. Dla mnie było to, aż nadto.

Nie chcąc dalej roztrząsać tego, co jeszcze się nie zdarzyło, wstałam z miejsca i skierowałam się do drzwi. Miałam zamiar zabezpieczyć dom przed niechcianymi wizytami demonów. Idąc korytarzem, sięgnęłam do kieszeni z której wyjęłam flakon święconej wody. Upewniwszy się, że zawartość dalej jest na swoim miejscu, wspięłam się na pierwszy stopień schodów.

– Ell? – zatrzymała mnie Klara.

– Co jest? – odparłam, na powrót schodząc w dół.

Kuzynka była w kuchni, a słysząc moje kroki zbliżyła się do drzwi.

– To był Ariok? – zapytała.

– Tak – przytaknęłam.

– To on zaproponował ci pomoc w związku z Lucyferem?

– Tak, a o co chodzi?

– Sama nie wiem. On jest, jakiś dziwny.

Dziewczyna była wyraźnie zniesmaczona gościem, który niedawno nas opuścił, co nieco mnie rozbawiło.

– To jasne. Przecież to demon – posłałam jej uśmiech.

– No niby tak, ale sama nie wiem.

– Daj spokój. Na pewno nie był dziwniejszy, niż niektórzy twoi sklepowi klienci – oznajmiłam, chcąc ją uspokoić.

– Może masz rację – przyznała w końcu, na powrót chowając się w kuchni.

Testament: Ostateczne spotkanieWhere stories live. Discover now