XLI: Ethan udziela się towarzysko

400 33 7
                                    

W środę podczas moich dwutygodniowych ferii spotkałem się z Ivanem, po to, żeby kupić prezent urodzinowy dla Roberta. Wypadały w sobotę, dlatego też razem z klasą robiliśmy dla chłopaka imprezę, którą będziemy świętować w domu Xaviera. Sam to zaproponował, w końcu on i Robert byli przyjaciółmi, a jego mieszkanie idealnie się nadawało do czegoś takiego. To nie tak, że zaniedbywałem swoją edukację, cały czas się uczyłem, zwłaszcza że egzaminy były coraz bliżej. Każdą wolną chwilę siedziałem w książkach, chociaż to był mój czas na odpoczynek i wolne od szkoły. Wiązało się to również z wyborem uczelni, w tym celu zacząłem przeglądać broszury, które zostały rozłożone w bibliotece. W chwili, kiedy zainteresował mnie dany uniwersytet, zacząłem szukać w internecie opinii o nim i jak wygląda nauczanie na kierunku pedagogicznym.

Miejscem naszego spotkania była niewielka oraz jedyna galeria handlowa w Karirose. W budynku znajdowały się tylko cztery sklepy z odzieżą, dwa z obuwiem, jakiś sklep dla dzieci i kawiarnia. Czego można było się spodziewać po takim zadupiu? Właściwie ja i Ivan nie mieliśmy pomysłów na prezent, przez co mogliśmy mieć problem. Chociaż to dobrze, że pomyśleliśmy, by iść do sklepu kilka dni przed urodzinami Roberta w celu rozpatrzenia. Wątpiłem, że znajdziemy coś ciekawego, ale to mój przyjaciel chciał iść do galerii, był uparty i nie odpuszczał. Powtarzałem to Ivanowi kilka razy, jednak nie chciał mnie posłuchać. Potem na pewno będzie mi ględził, że miałem rację. Chyba liczył na pomysł, kiedy będziemy chodzić po tej galerii. Właściwie to nie lubiłem kupować prezentów dla kogoś na urodziny, bo nigdy nie wiedziałem, co wybrać no i jeszcze liczyłem się z tym, że podarunek okaże się pomyłką.

— Właściwie, dlaczego przeglądasz ciuchy, zamiast szukać prezentu?

Za namową Ivana weszliśmy do sklepu z odzieżą i wiedziałem, że nic nie znajdziemy, a jednak się rozglądałem. W tej chwili miałem ochotę przywalić sobie w czoło otwartą dłonią.

— To ty tu chciałeś przyjść — powiedziałem z westchnieniem.

— Myślałem, że coś tutaj znajdziemy.

— Mówiłem ci kilka razy, że w galerii nie znajdziemy odpowiedniego prezentu. — Prychnąłem.

Ten jednak się uparł, żebyśmy weszli do każdego sklepu. Nie wierzyłem własnym oczom, kiedy weszliśmy do tego z zabawkami dla małych dzieci. Mogłem śmiało stwierdzić, że mój przyjaciel był głupi. Widziałem, jak uważnie przygląda się każdej półce w poszukiwaniu czegoś ciekawego.

— Jak myślisz, to mu się spodoba? — W ręce trzymał pluszaka w kształcie słońca z uśmiechem.

— Czy ty się cofasz w rozwoju? Robert przecież nie jest dzieckiem. A może to ty sam chcesz się tym bawić? — zacząłem się śmiać z chłopaka, przez co jego twarz poczerwieniała.

Złapałem go za nadgarstek i odciągnąłem ze sklepu, ogólnie wyszliśmy z galerii. Dobrze wiedziałem, gdzie zmierzałem. Od samego początku wiedziałem dokąd pójść, ale Ivan cały czas gadał i nie dopuszczał mnie do słowa. Czekałem aż da mi szansę, bym przedstawił chłopakowi swój pomysł, a okazja właśnie się nadarzyła.

— Gdzie ty mnie ciągniesz?

Przez cały czas trzymałem Ivana za nadgarstek i nawet nie wyrywał się i pozwolił, żebym go zaprowadził. Szliśmy około piętnastu minut. Stanęliśmy przed budynkiem, aż Ivanowi odebrało mowę, tego się nie spodziewał. Tak, moim pomysłem było kupienie czegoś z sex-shopu.

— Nie wejdę tam! — wrzasnął na cały głos, a ludzie, którzy szli obok, popatrzyli na nas dziwnie. Cały czas go trzymałem, więc mi się gwałtownie wyrwał. Widziałem, jak jego twarz zrobiła się bardzo czerwona.

Intertwine//mxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz