XV: Ethan jest psem ogrodnika

749 60 29
                                    

Mężczyzna szybko wyjechał z parkingu, kątem oka na niego spojrzałem, był zły. Nie dziwiłem mu się. Mogłem tylko siebie winić za tę sytuację i mój niedawno odkryty masochizm. W głębi duszy pragnąłem, by coś takiego się powtórzyło, ale nie sądziłem, że to wywoła u mnie taką reakcję. Potwierdziłem swoje przypuszczenia, ból zadawany przez Jeremiaha sprawiał mi ogromną przyjemność. W dalszym ciągu nie rozumiałem czy tylko on tak na mnie działa. Może rzeczywiście mężczyzna miał rację i interesowałem się nim dlatego, że zadał mi ból. Chociaż, kiedy pierwszy raz, gdy go zobaczyłem, od razu poczułem zaintrygowanie tym facetem. Praktycznie od samego początku zacząłem mu sprawiać problemy, jak chociażby obrzygałem jego spodnie na imprezie. Do tego teraz musiał mi pomóc w tak intymnej sytuacji. W dalszym ciągu czułem dotyk Jeremiaha na moim ciele. Dzisiejszego dnia byłem jeszcze bardziej zdominowany niż w prysznicach, podobało mi się to. Uścisk na ramionach spowodował bodziec, który wywołał we mnie podniecenie, mężczyzna nie zrobił wiele by wywołać taką reakcję. W takim razie czy to siła sprawiała mi przyjemność? Wciąż nie byłem pewny swojej odpowiedzi. Kiedy przyciskał moje ciało do ściany w szkolnych prysznicach, podobało mi się to, jak i kiedy ściskał moją szyję. Wiedziałem jednak, że będę odczuwać wstyd po tej sytuacji z dziś. Gdybym tylko się pospieszył, nie doszłoby do tego, Jeremiah nie musiałby mi pomagać przy mojej masturbacji. To wszystko było winą stresu, skupienie przychodziło z trudem.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, szybko pożegnałem się z mężczyzną, który od razu odjechał. Miałem chociaż nadzieję, że zapomni o dzisiejszym dniu. To było niekomfortowe zarówno dla mnie, jak i z pewnością dla niego. Zanim wszedłem do budynku, postanowiłem zrelaksować się jednym papierosem. Pięć minut nie zrobiłoby wielkiej różnicy, więc nie czułem pośpiechu. Po skończonej czynności rzuciłem peta na ziemię i ugasiłem butem. Odwróciłem się do frontowych drzwi sierocińca i przez nie wszedłem. Oprócz dyrektorki i Bradleya wszyscy pozostali pracownicy wiedzieli, że późno wracam. Było mi to nawet na rękę, że nie zdawali sobie sprawy z tego, że nie przebywam na terenie placówki. Zakradłem się cicho do pokoju, koledzy smacznie sobie spali.

Miałem ciężką noc, cały czas miałem w głowie obraz tego, co działo się po seansie w kinie. Późnym popołudniem dyrektorka wezwała mnie do swojego gabinetu. Nie wiedziałem dlaczego, starałem się unikać kłopotów. Od razu do niej poszedłem, chciałem mieć to jak najszybciej z głowy. Gabinet, w którym siedziała kobieta, był niewielki, z dużą ilością szafek, gdzie zapewne leżały informacje o każdym mieszkańcu domu dziecka. Dyrektorka siedziała przy komputerze, wyglądała na bardzo pochłoniętą swoją pracą. Kobieta nie była stara, mogła mieć około czterdziestu lat, czarne włosy, spięte w koka. Ubrana elegancko w marynarkę, do tego spódnica sięgająca do kolan i buty na obcasie.

— Usiądź. — Wskazała na krzesło, które stało naprzeciwko niej.

— Wolę postać — odpowiedziałem obojętnym tonem.

— Nalegam — naciskała dalej. Westchnąłem tylko i usiadłem. Wolałem nie szarpać się z nią. — Doszły mnie słuchy, że uciekasz na całe dnie z sierocińca, a jeśli już się pojawiasz to późno w nocy. Wiesz, co to oznacza?

— Nie — odpowiedziałem krótko.

Nie wiedziałem, skąd się dowiedziała o tym. Przez tyle czasu każdy to ignorował. Prawdopodobnie ktoś ją powiadomił. Jednak kto mógł to zrobić, inni pracownicy wiedzieli, że się wymykam. Może to któryś z dzieciaków?

— Gówniarzu, przez ciebie mogłam mieć kłopoty. — Westchnęła. — Daję ci ostatnią szansę. Jeśli to się jeszcze raz powtórzy, będę zmuszona wyrzucić cię z domu dziecka. — Jej ton był poważny, nie żartowała.

— Nie może pani tego zrobić. — Nie mogłem w to uwierzyć, że tak po prostu chciała mnie wywalić. Ścisnąłem swoje spodnie z powodu nerwów.

Intertwine//mxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz