VII: Ethan jest zdezorientowany

817 74 3
                                    

Mężczyzna zabrał mnie do łazienki, nie wyglądał na złego. Było mi wstyd, po raz pierwszy kogoś obrzygałem, naprawdę miałem dobrą głowę do alkoholu. To wszystko było winą Ivana to jego pomysł, a przez niego musiałem cierpieć.

— Będę to zlizywał — gadałem bez sensu, jednak zrobiłbym, jeśli zaszłaby taka potrzeba.

— Bez przesady. — Wzdrygnął się. — Zabrałem cię, bo też masz nogawki uwalone. Skoro nie masz predyspozycji, po co chlasz do tego stopnia?

— Nigdy jeszcze nie rzygałem w takich okolicznościach. — Zatoczyłem się. Zdawałem sobie sprawę z tego, że przesadziłem. — Obrzydziła mnie, żołądek nie wytrzymał. — Na te słowa wybuchnąłem śmiechem.

Jeremiah doprowadził do porządku swoje spodnie, odetchnąłem z ulgą, kiedy udało się je doczyścić. Pomógł również mi, sam zbytnio nie byłem w stanie tego zrobić. Kucnął przede mną, intensywnie patrzyłem na nauczyciela, to wyglądało dziwnie. Kiedy mężczyzna podniósł na mnie swój wzrok, nasze oczy się spotkały, posłałem mu szeroki uśmiech.

— To wygląda, jakbyś mi robił loda.

Sięgnąłem dłonią do swoich włosów, które przeczesałem. W mojej głowie pojawiły się zbereźne widoki, jednak szybko przestałem o tym myśleć, to by się naprawdę źle skończyło, a ja nie chciałem jeszcze bardziej wyjść na idiotę.

— Nie tym razem, młody. — Jego reakcja była ciekawa, zaskoczyłem go tym stwierdzeniem, ale potem się zaśmiał.

Pomógł mi dotrzeć do klasy. Od razu poszedłem do Ivana, chociaż wszystko wirowało mi dookoła. Chłopak spał na ławce, obudziłem go, podniósł głowę zaspany. Zezgonował wcześniej niż ja, nigdy nie zasypiałem podczas imprez, zbyt wiele mógłbym przegapić. Cieszyłem się, że mam tak dobrą głowę.

Robert jak zawsze musiał mi znowu wypomnieć, gdzie mieszkam. Zaczynało mnie to już wkurzać, na szczęście większość stanęła w mojej obronie. W klasie zapanowała gęsta atmosfera, nie bardzo rozumiałem dlaczego. Mogłem to zawdzięczać temu, że dołączyłem do nich rok temu. Ivan ani razu mi nie mówił o konflikcie panującym między rówieśnikami. Zanim Elliot trafił do więzienia, chodziłem do dobrej szkoły, brat chciał zadbać o moją przyszłość. Wtedy jeszcze starałem się dobrze uczyć, teraz mi już nie zależało na tym.

Reszta klasy rozeszła się do domów, jako że ja oraz Ivan byliśmy w najgorszym stanie Roman i Anika musieli się nami zająć. Nie chciał tego robić. Ledwo stałem na nogach, stan Ivana był jednak lepszy. Roman złapał mnie tak, bym mógł się o niego oprzeć, dziewczyna pomagała mojemu koledze z ławki. Jednak wyczuwałem w powietrzu napiętą atmosferę, to nie wróżyło nic dobrego. Na szczęście dom Ivana był dosyć blisko szkoły. Roman przez całą drogę milczał, myślałem, że ze wszystkimi w klasie się dogaduje, jednak było inaczej. Anika prowadziła żywą konwersację z Ivanem, często się uśmiechała.

Dotarliśmy do mieszkania, posadzili nas na kanapie. Miejsce to było małe, tak, jak i pozostałe pomieszczenia. Wchodząc do środka, przechodziło się przez niewielką kuchnię, po lewej stronie mieściła się łazienka, idąc prosto, można było trafić do pokoju, gdzie spał Ivan. Przyglądałem się chłopakom, patrzyli na siebie spod byka, czekałem tylko na wybuch któregoś z nich.

— Żeby było jasne, wciąż cię nienawidzę — Ivan wysyczał przez zaciśnięte zęby i pokazał Romanowi środkowy palec.

Byłem zaskoczony zachowaniem mojego kolegi, nigdy nie zachowywał się tak agresywnie w stosunku do innych. Jednak przez ten krótki czas zdążyłem zauważyć, że Ivan unikał rozmów z Romanem.

— Przyprowadziłem Ethana, nie ciebie, więc gówno mnie to obchodzi. — Chłopak popatrzył z góry na siedzącego Ivana.

Anika była gotowa zareagować w razie potrzeby.

Intertwine//mxb//✔Where stories live. Discover now